Wracałam z komisariatu. Grudniowe wieczorne niebo robiło się coraz czerniejsze, a ulice były osypane śniegiem. Pierwszy śnieg w tym roku. Szlam szybkim tempem do domu Kaulitzów. Wiem, że był tam tylko Bill. Simone jest teraz w pracy, a chłopaki przed chwilą skończyli wywiad. Pewnie dopiero wrócą za parę godzin.
Miałam zapasowy klucz do ich domu. Blondynka dala mi go któregoś razu, gdybym chciała tutaj przenocować, a nikogo by nie było w domu. Jest naprawdę dla mnie bardzo kochana.
Włożyłam klucz do zamka I weszłam do domu. Zapaliłam światło na przedpokoju i zdjęłam z siebie kurtkę i buty.
-Bill!? - zawołałam jak weszłam do salonu. Nikt nic nie mówił, więc powoli weszłam na schody.
Stałam przed drzwiami czarnowłosego. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam w drzwi od pokoju wokalisty. Nikt nie odpowiadal. Zapukałam drugi. Znowu cisza.
-Hej Bill- powiedziałam- Możemy pogadać? To jest bardzo ważne. Ja wiem, że możesz się gniewać, ale daj mi to wytłumaczyć.
Olal mnie? Naprawdę? Chce z nim porozmawiać, a on nic nie odpowiada. Już miałam się wycofać kiedy usłyszałam z pokoju jakiś głośny huk. Od razu wróciłam się do drzwi i złapałam za klamkę od nich. Na szczęście były otwarte.
Cofnelam się czując okropny zapach, który unosił się w pokoju. Zapach alkoholu wymieszany z dymem papierosowym. Zapewne dawno nie był wietrzony. Okna były zasłonięte, gdyby nie światło, które świeciło się na korytarzu, zapewne wywróciłam się o puszki po energetykach, piwach i innych napojach leżących na podłodze. Leżały tam również paczki po papierosach. Nie zliczę ile ich tam było. Ogromnie dużo.
Moje serce krajało się na sam widok pokoju, nie mówiąc już jak poczułam się gdy spojrzałam na łóżko. Leżał tam czarnowłosy. W samych dresach. Zdziwiłam się na to. W tym pokoju było tak zimno, że mnie w bluzie przechodziły ciarki, a on leżał tam po prostu bez koszulki. Jego twarz była bardzo blada, chyba nigdy nie widziałam jej aż tak bladej. Czarna kredka była rozmazana po całej twarzy. Chyba spał. Nie wiem, ale napewno oddychal, jego klatka piersiowa sie unosiła.
Spojrzałam na szafkę nocną. Leżał tam jego telefon, oczywiście kolejne puste paczki po papierosach, puszki i zapalniczka. Później zwróciłam uwagę na leżącą tam kartę, mały woreczek i jakąś białą substancje. Narkotyki. Bill wziął narkotyki. Spojrzałam obok. Myślę, że napewno nie chciałam tego widzieć. Z moich oczu od razu wyleciała multum łez. Spojrzałam na jego dlon. Widać było świeże cięcia. Co raz bardziej płakałam. Niektóre ślady miały juz na sobie strupy. Musiał to robić niedawno. Bill się okaleczał, przeze mnie. Chciałam go chronic, ale nie wiedzialam, że mogę wprowadzić go do takiego stanu.
Czułam się tak okropnie. Czemu nie przyszłam tutaj wcześniej? Czemu mu tego nie wytłumaczyłam? Może uniknęlibyśmy tego? Może nic wtedy by sobie nie zrobił?
-Bill- zalkalam delikatnie szturchajac go za ramie- Bill, do cholery! Obudź się!- teraz to ryczałam jak małe dziecko i potrząsałam nim. W ogole się nie ruszyl.
-Bill, proszę- powiedzialam szeptem. Moja jedna łza opadła na jego tors powoli z niego zjeżdżając. Spojrzałam na jego twarz. Lekko pogłaskałam jego policzek i znowu zaczęłam mocniej płakać.
-Bill, nosz kurwa!- załapałem go za dwa ramiona i co raz mocniej potrząsałam. A co jak on przedawkował?
-Hmm?- uslyszlam jego zachrypnięte mrukniecie. Nikt nie wie jaki ciężar właśnie spadł mi z serca. Myślałam, że już po nim. Rzuciłam się na niego I mocno przytuliłam. Chyba nie wiedzial co się dzieje, ale zaraz poczułam jak jego dłonie opalają mnie w pasie. Nie przeszkadzal mi aktualnie jego niezbyt ładny zapach. Ważne było to, że teraz jest tutaj, może mnie przytulić i coś powiedzieć. Ważne, że nie jest martwy.
CZYTASZ
I wanna be yours | Bill Kaulitz
FanficSiedemnastoletnia Victoria Finns dostaję się do swojej wymarzonej szkoły w Niemczech gdzie również zaczyna nową pracę jako makijażystka zespołów na różne wydarzenia. Już pierwszego dnia pracy pod swój pędzel wzięła wielka gwiazdę i idola miliona dzi...