Poczułam na swojej twarzy czyjąś dłoń, która lekko mnie uderzała. Powoli uchyliłam swoje powieki. Przed swoją twarzą zauważyłam twarz Kaulitza, którego dłoń właśnie leżała na moim policzku. Gdy zauważył, że otworzyłam oczy przestań mnie uderzać ale dłoń zostawił nadal na mojej twarzy. Nagle ten pulsujący ból wrócił a ja momentalnie krzyknęłam nie mogłam go znieść tak bardzo mnie bolało. Bill na mój krzyk zamknął oczy po czym położył drugą rękę na mój policzek.
-Victoria!! Powiedz coś, proszę!- krzyknął czarnowłosy.
-Boli!- krzyknęłam z bólem.- Bill, ręka mnie tak mocno boli. Zrób coś błagam!- krzyczałam przez płacz.
-Już dobrze. Zadzwonię po pogotowie. Wytrzymaj proszę i nie mdlej.- powiedział patrząc mi w oczy, zaraz wyciągnął swój telefon i najprawdopodobniej wybrał numer ratunkowy. Nie wsłuchiwałam się w rozmowę tylko próbowałam nie krzyczeć bo wokół nas było już sporo gapiów, a niektórzy z nich nawet to nagrywali co było dla mnie nie normalne. Przecież widzi, że cierpię i mnie boli a ten ktoś zamiast zadzwonić po pomoc bezczelnie to nagrywa. Chciałam wstać i powiedzieć coś lecz ból wzmógł się. Znowu lekko krzyknęłam i przygryzłam wargę. Na swojej dłoń poczułam rękę brązowookiego, który cicho szepnął "nie rób gwałtownych ruchów. w ogóle się nie podnoś. poczekajmy na pomoc."
POV: Bill
Szedłem przez parking szukając swojego auta. Kiedy się obróciłem zauważyłem, że Victoria robi to samo lekko się uśmiechnąłem lecz uśmiech z mojej twarzy zaraz zszedł.
-Victoria! Uważaj!!!- tylko to byłem w stanie wykrzyczeć. Gdy zauważyłem, że dziewczyna stoi nadal w miejscu ruszyłem biegiem w jej stronę. I lekko popchnąłem na bok. Ona upadła na drogę a auto, które jechało wprost na nią pojechało dalej omijając nas. Torba z książkami zsunęła się z jej ramienia a jej zawartość wysypała się na ziemię. Zaraz uklęknąłem obok niej i zacząłem z nią rozmawiać.
-Victoria! Coś cię boli?- krzyknąłem desperacko. Nie usłyszałem nic tylko zobaczyłem jak jej twarz robi się coraz bardziej blada a jej usta zaciskają się w cienką kreskę.- Victoria, proszę cię powiedz coś.
Po chwili zamknęła oczy i w ogóle już nie reagowała na moje krzyki. Zacząłem lekko uderzać ją w twarz nadal krzycząc jej imię. Obok nas zebrało się sporo gapiów, którzy nagrywali i komentowali zaistniałą sytuację. Niektórzy nawet chcieli ze mną zdjęcie lecz olewałem co mówili. Próbowałem ją obudzić.
Zauważyłem, że otworzyła oczy. Przestałem uderzać jej twarz lecz rękę trzymałem nadal na jej bladym policzku. Chwilę pobyliśmy w ciszy lecz zaraz z ust Victorii wydobył się przeraźliwy krzyk, na który aż zamknąłem oczy. Odruchowo położyłem drugą dłoń na jej drugi policzek.
-Victoria!!- próbowałem ją przekrzyczeć.- Powiedz coś, proszę!
-Boli!- załkała.- Bill, ręka mnie tak mocno boli. Zrób coś błagam!- nadal krzyczała.-Już dobrze. Zadzwonię po pogotowie. Wytrzymaj proszę i nie mdlej.- odpowiedziałem i lekko pogładziłem jej policzek patrząc jej w oczy. Zaraz wyjąłem telefon i zadzwoniłem na numer ratunkowy.
POV: VictoriaGdy przyjechali ratownicy dostałam jakieś środki przeciwbólowe i usztywnili moją rękę. Położyli mnie na noszach i wnieśli je do karetki. Zaraz Vanessa dowiedziała się o moim niefortunnym wypadku. Dowiedziałam się od Billa, że prawie zostałam potrącona. On w ostatniej chwili mnie popchnął ale upadłam na lewą rękę całą siła i najprawdopodobniej mam ją złamaną. Oczywiście Vanessa zaraz dała znać dla moich rodziców a ja dostałam informację, że właśnie pakują się do samolotu. Wiem też, że Bill jedzie zaraz za karetką co jest mega miłe. Znamy się nie całe dwie godziny a on już uratował mi życie. Podjechaliśmy pod szpital. Zaraz z czarnego audi wysiadł czarnowłosy, który zaraz znalazł się koło mnie i obsypywał mnie pytaniami "jak się czuje?" "czy wszystko okej?" "jak ręka?". Na żadne z nich nie dałam rady odpowiedzieć bo lekarka, która właśnie wyszła ze szpitala przegoniła go i kazała usiąść mu na poczekali pod sala numer 32, do której właśnie mnie zabierają.Wjechałam na noszach do sali a tam pani obejrzała dokładnie moją rękę. Co raz mniej mnie bolała. Środki przeciwbólowe zaczęły działać. Lekarka zaczęła wyciągać różne rzeczy z szafek po czym oświadczyła mi, że będę miała nakładany gips. No świetnie, jestem ciekawa jak poradzę sobie w weekend w pracy lecz nie zadawałam zbędnych pytań tylko podnosiłam rękę kiedy mi kazała. Po założeniu mi gipsu pani przeszła do badań. Zabrała mnie na tomografię aby sprawdzić czy w środku mojego ciała wszystko jest dobrze. Oprócz złamania w lewej ręce wszystko było w porządku. Później pani zabrała mnie do sali numer 12. Gdy wyszłam z sali 32 Bill podążał za nami i tym razem usiadł na krzesłach przed salą 12. Tam miałam podłączoną już kroplówkę. Po paru pytaniach o moje samopoczucie lekarka wyszła zostawiając mnie samą w pustej sali szpitalnej. Wyjęłam telefon z kieszeni i zauważyłam, że jest już siedemnasta trzydzieści. Byłam tak przemęczona, że postanowiłam uciąć sobie szybką drzemkę.
****
Kiedy się obudziłam koło mojego łóżka siedziała moi rodzice, którzy trzymali mnie za ręce. Tak głęboko spałam, że nawet nie poczułam kiedy mnie za nią złapali. Mógłby mi nawet ktoś ukraść w szpitalu mój telefon a nawet bym nie zauważyła. Spojrzałam na szafkę, na której go zostawiłam ale na szczęście tam był. Za moimi rodzicami stała Alice ze łzami w oczach a obok niej Phil.
-Cześć.- odparłam zachrypniętym głosem. Każdy z nich uniósł głowę a moje rodzeństwo podbiegło do mnie i się we mnie wtuliło.-Błagam cię Victoria! Nie strasz nas tak więcej.- załkała w moje ramię Alice.
-Przepraszam.- odpowiedziałam.- Nie widzieliście może chło- nie dało mi radę dokończyć bo właśnie do sali wpadł chłopak, o którym chciałam wspomnieć.
-Victoria!! Tylko wyszedłem do toalety a tu nagle można do sali wchodzić! Gdybym wiedział poszedłbym wcześniej!- krzyknął Bill gdy tylko wszedł do sali.- Jak się czujesz.- dodał trochę ciszej zerkając na moich rodziców i rodzeństwo, które właśnie na niego popatrzyło. Alice momentalnie się wyprostowała i pisnęła.-MÓJ BOŻE!!!- krzyknęła.- BILL KAULITZ!!!!- na jej piskliwy głos zatkałam ucho jedną ręką, którą mogłam zgiąć. W tym samym momencie moja siostra podbiegła do swojego idola i wtuliła się w niego. Bill był strasznie zaskoczony lecz po chwili oddał uścisk mojej siostry. Zaraz się od siebie odsunęli a wtedy Bill podszedł do łóżka, na którym leżałam.
-Jak ręka?-zapytał.
-Już jest lepiej, dzięki za uratowanie życia.- odpowiedziałam. Miałam coś jeszcze dodać ale moja siostra mnie uprzedziła.
-Boże Victoria!- złapała się za głowę.- Czy ty nie wiesz kto to jest, że rozmawiasz z nim tak normalnie? Przecież to Bill Kaulitz!-Ale Bill Kaulitz to też normalna osoba.- odpowiedziałam patrząc na nią złowrogo.- I ja traktuje go jak każdego a nie jak jakąś gwiazdę. Myślisz, że on chce ciągle takiego traktowania? Chce trochę odpoczynku, życia prywatnego i normalnych rozmów. Alice to, że on jest gwiazdą nie znaczy, że będę z nim rozmawiać tylko o jego koncertach bądź piosenkach.
Moja siostra spojrzała na mnie po czym spuściła głowę w dół. Zapewne przemyślała jaką głupotę walnęła. Bill tylko popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-No dobrze.- tym razem była to moja mama.- To my zostawimy was samych- po chwili dla każdego kazała wyjść. Zostaliśmy sami. Tylko ja i Bill. Wtedy Bill zajął miejsce mojej mamy czyli na krześle obok łóżka.
-Wiesz co Victoria?- zapytał
-Hm?- mruknęłam.
-Masz rozmazany makijaż.- powiedział to po czym wyjął z torby płyn do demakijażu i waciki. Lekko nasączył wacik i przyłożył mi do oka. Zaczął ścierać makijaż z mojej twarzy.- Wiesz kiedy wychodzisz?- zapytał po chwili.
-Pani doktor powiedziała, że to nic poważnego dlatego też zostanę najprawdopodobniej wypuszczona jutro do domu. Nawet nie wiem po co moja rodzina tutaj przyleciała.
-Przyleciała? Nie mieszkacie razem?
Opowiedziałam mu o moim przylocie i przyszłości w Niemczech, Rozmawialiśmy na różne tematy naprawdę dowiedziałam się o nim dużo. Nawet to, że ma uczulenia na jabłka! Opowiadał mi właśnie kolejną historię ze swojego życia gdy do sali weszła pielęgniarka.
-Odwiedziny zakończone. Proszę dać pacjentce trochę odpocząć teraz. Jutro rano będziesz miała Victorio powtórzone wszystkie badania. Gdy okaże się być wszystko w porządku wypuścimy cię więc jutro będzie mógł pan zabrać swoją dziewczynę ze szpitala najwcześniej o dwunastej.- rzekła pielęgniarka. Na jej słowa popatrzyłam się na Billa i na nią i to tym razem ja powiedziałam.
-On nie jest moim chłopakiem.- rzekłam miło.- Dziękuję za informację o być może jutrzejszym wypisie.Gdy tylko pielęgniarka wyszła z sali Bill wstał ze swojego krzesła i gdy był już przy drzwiach rzekł:
-Będę jutro o dwunastej. Tym razem odwiozę cię bezpiecznie do domu, obiecuje.- powiedział to po czym opuścił moją sale.
///
Hejka. Witam was już niestety pierwszego września. Jak te wakacje szybko mi minęły. W komentarzu możecie napisać mi do której klasy teraz idziecie!
Bardzo dziękuje za każdą gwiazdkę i komentarze pod moimi rozdziałami. Wiem, wiem powtarzam się ale jest to naprawdę dla mnie ważne aby wam podziękować. Dzięki wam wiem, że ktoś to czyta i czeka na kontynuacje historii. Dziękuję wam bardzo.
Jak wrażenia po rozdziale?
Do zobaczenia! <3
CZYTASZ
I wanna be yours | Bill Kaulitz
FanfictionSiedemnastoletnia Victoria Finns dostaję się do swojej wymarzonej szkoły w Niemczech gdzie również zaczyna nową pracę jako makijażystka zespołów na różne wydarzenia. Już pierwszego dnia pracy pod swój pędzel wzięła wielka gwiazdę i idola miliona dzi...