35

430 27 16
                                    

POV: BILL

-Japierdole, wez ty ciszej oddychaj, co?- powiedziała Victoria czym mnie obudziła.

-Co?- zapytałem jeszcze zaspany.

-Mozesz ciszej oddychac?- zapytala przewracając się na drugi bok.

-A tobie co?- zapytałem unosząc brew.

-Gowno.- powiedziala.- Daj mi spać i ciszej oddychaj.

Prychnalem pod nosem I podniosłem sie z łóżka. Wczoraj gdy Maddison i Will przyszli to my wróciliśmy do domu. Zszedłem po schodach, na kanapie siedziała Alice razem ze swoją mama oglądając film. Tata Victorii pojechał na delegacje na dwa tygodnie.

-Hej.- powiedziałem kiedy stanąłem obok kanapy. Mama Vic kazała mi do siebie mówić na Ty.- Jeżeli chcecie przezyc dzisiejszy dzień, to lepiej się nie odzywajcie do Victorii.

-Co się stało?- zapytala zaciekawiona Alice sciszajac telewizor.

-Masakra jakaś. Ja nie wiem o co jej chodzi.- powiedziałem.

-Wez, Ty mnie nie wnerwiaj od samego rana. Po co mnie obgadujesz?- zapytala brunetka schodząc po schodach.

-A ty nie miałaś spac?- zapytałem siadając obok dwóch kobiet na kanapie.

-No właśnie nie mogłam przez Ciebie.- powiedziala pokazując na mnie palcem.

-Co robił?- zapytala Natalie patrząc na swoją córkę.

-Za głośno oddychal.- powiedziala. Popatrzyłem się na nią. Zaczela agresywnie wyciągać swojego kolczyka z wargi.

-Vic, co ty do cholery wyprawiasz.- powiedziałem podchodząc do niej i delikatnie wyjmując jej kolczyka. Oczywiście dostało mi się w rękę.

-Boze, chcialm tylko kolczyka wyciągnąć bo przyciął mi wargę.- powiedziala przewracając oczami i wyszłam z salonu. Po czym znowu go nałożyła.

Opadłem na kanape wypuszczając ze świstem powietrze. Przymknęłam oczy I odchylilem głowę do tyłu.

-Wczoraj było wszystko okej. Nie wiem o co jej chodzi.- powiedziałem przecierając twarz dłońmi.

-Nosz kurwa mac!- z góry można było usłyszeć krzyk brunetki, po czym tłuczone szkło.

-Lepiej zobacze co się tam stało.- powiedziałem po czym co dwa schodki wbiegałem na górę.

Wpadłem szybko do łazienki. Na podłodze siedziała Victoria cicho płacząc. Zbierała z podłogi kawałki szkla, pozostałości po szklanym kubku. Spojrzałem na jej palce, które były po kaleczone i leciała z nich ciurkiem krew. Podbiegłem do dziewczyny i klęknąłem przy niej. Wytacilem szkło z jej rąk i spojrzałem na nią.

-Vic, co jest?- zapytałem unosząc jej głowę do mojego pozmiu. Jej oczy były czerwone a na policzkach były zaschnięte ślady po łzach. Te łzy co dopiero zaczęły opuszczać jej oczy wytarłem delikatnie kciukiem.

-Przepraszam, zachowałam się dziś jak suka. Nie powinnam tak do Ciebie mówić. Byłam zła, ale nie powinnam wyładowywać na tobie moich frustracji.- powiedziala zakrywając twarz dłońmi przez co pobrudziła sobie całą twarz krwią.

Odciągnalem dłonie od jej twarzy. Oderwalem kilka listków papieru i delikatnie przetarłem jej twarz.

-Co się stało, że się zdenerowalas?- zapytałem przejeżdżając palcami po jej policzku.

-Patric jest idiota.- zalkala po czym przetrla dłonią swój nos.

Na dźwięk jego głosu spiąłem się. Znowu on, ten idiota.

I wanna be yours | Bill KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz