28

444 24 13
                                    

POV: BILL

Wszedłem do pokoju aby zabrać swój telefon, który został na szafce. Przygotowałem się na konfrontacje z Victoria, bo podejrzewałem, że będzie w pokoju. Złapałem za klamkę. Nie było jej. Odetchenelem z ulga i zszedłem na dół aby zrobić sobie coś do jedzenia.

-Bill.- zaczęłam mama Victorii kiedy otwierałem lodówkę.

-Słucham?- zapytałem wyciągając potrzebne składniki do robienia kanapki.

-Widziałeś Victorię? Byłam w pokoju jej. Nie było jej, tutaj też jej nie ma. A telefonu nie odbiera. Może ty coś wiesz?- zapytala stając obok mnie.

Nóż,który właśnie trzymałem w ręku wyleciał z moich rąk z wielki hukiem. Patrzyłem się na podłogę przez chwilę przetwarzając co powiedziala mi przed chwilą kobieta.

-Jak to nie ma jej w domu i nie odbiera telefonu?- zapytałem zaniepokojony.

-Nic nie wiesz?- w oczach kobiety mogłem zauważyć przerażenie.

W mgnieniu oka porzuciłem dotychczasową pracę i rzuciłem się na telefon. Wybrałem numer Victorii. Nie odbiera. Sygnał jest, ale nikt nie obiera.
Dzwonie drugi raz.

Pierwszy sygnał.
Drugi.
Trzeci.
Nic.

Wszedłem na Instagrama. Aktywna była pół godziny temu. Tyle czasu minęło od naszej kłótni.

-Widziała Pani aby ona gdzieś wychodziła?- zapytałem kiedy wykonywałem kolejny telefon.

-Właśnie nie. Alice wydzwania do jej znajomych z Londynu. Nikt nie wie co się z nią stało.

Zaczelem co raz bardziej się martwić.

-Nikt naprawdę nic nie wie.- do kuchni właśnie weszła Alice.- Zadzwonić do Phila? Może on coś wie?

-Dzwon wszedziej gdzie się da.- odpowiedziałem od razu.

Alice wyszła z kuchni i zaczela dzwonić najprawdopodobniej do swojego brata. Ja nadal próbowałem się dodzwonić do Vic. W pewnym momencie zaryzykowałem i zadzwoniłem nawet do jednej osoby.

-Halo?- odezwał mi się tak dobrze znany głos. Gdy go usłyszałem moje serce zabiło mocniej. Nawet nie wiedziałem, że tęskniłem za nim tak bardzo.

-Halo, Tom.- zaczelem.- Nie wiesz co się może dziać z Victoria?

-Z Victoria? Nie wiem nic. Nie odzywaliśmy się do siebie od tego jednego telefonu.- w tle mogłem usłyszeć zasuwanien jakiegos zamka- A coś się stało?

-Nie odbiera od nikogo telefonu już od pół godziny. Nikt nie wie gdzie się znajduje.

-Daj spokój. Czasem niektórzy muszą odpocząć, odetchnąć. Może Victoria tego potrzebowala? Odpoczynku? Może wyszła na spacer i wyciszyłam telefon?- zasugerował.

-Rozumiem Twoje spostrzeżenia. Jednak się o nią martwię. Nie wiem gdzie się znajduje i czy jest bezpieczna.

-Okej, rozumiem Cię. Jak czegoś się dowiem to napewno Cię poinformuję. Teraz serio muszę już spadać. Jak czegoś Ty się dowiesz daj znać. Narka.- powiedzial po czym się rozłączył.

Odłożyłem dość mocno telefon na blat. Oparłem głowę na swoich dłoniach wbijajac swoje palce w glowe. Lekko pociągnęłam się za włosy i wydałem z siebie głośne westchnienie.

Gdzie ty się do choleru podziewasz, Vic?

***

Leżałem na łóżku ciągle przeglądając jej social media. Może coś się w końcu pojawi. Jakaś oznaka życia? Pomyślałem trochę nad słowami Toma. Może miał rację i tak naprawdę wyszła na spacer i zaraz wroci? Chociaż nic nie trzyma się kupy. Umawialiśmy się, że nawet gdy chcemy wyjsc samotnie na spacer to sobie mówimy aby druga osoba się nie martwiła. Tak, byliśmy pokłóceni ale mogła chociaż powiedzieć to dla Alice.

Mija już półtorej godziny. Zrywam się z łóżka i szybko nakładam na siebie grubsze ubrania. Biorę telefon i schodzę na dół gdzie siedzi Alice wraz ze swoją mama.

-Mógłbym pożyczyć auto?- pytam zakładając buty.

-Co planujesz?- zapytala mnie kobieta podchodząc do mnie.

-Chce ją znaleźć.- odpowiadam prostując się- Mogę?- wskazuje głową na kluczyki leżące na szafce w przedpokoju.

-Bierz.

-Dziękuję.- rzuciłem zanim zabrałem kluczyki i wyszedłem pospiesznie z mieszkania.

Wsiadłem do auta, zapiąłem pasy i pospiesznie wyruszyłem spod domu. Nawet nie włączałem radia aby stu procentowo skupić się na przechodniach.

Jeździłem już tak od paru dobrych minut kiedy zauważyłem bardzo podobna brunetke do Victorii. Pospiesznie wysiadłem z auta i podbiegłem do dziewczyny.

-Vic, gdzie ty się podziewałaś?- zapytałem kładąc jej na ręce ramiona.

-Do cholery nie dotykaj mnie!- wykrzyknęła jakąś kobieta.- Nie jestem żadna Victoria, opanuj się człowieku.

-Przepraszam.

Zabrałem jak oparzony ręce z ramiona kobiety i ruszyłem do auta. Ta pokręciłam głową i zaczela iść dalej.

-Przepraszam!- podbiegłem do kobiety i wyciągnęłam telefon z fotografia Vic na wyświetlaczu.- Widziała Pani może te dziewczynę? Nie daje znaku życia od dwóch godzin. Bardzo się o nią martwię.

-Niestety nie widziałam jej. Przykro mi.

-No cóż. Dziękuję.

Wróciłem do auta. Zrezygowany położyłem głowę na kierownicy kiedy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłem numer Alice. Wymieniłem się z nią numerami któregoś dnia. Pospiesznie odebrałem.

-Phil coś wie ale nie chce powiedzieć.- to było pierwsze co powiedziala.- Wywnioskowałam to z jego  krótkich odpowiedzi na moje pytania.

-Dzięki.

Rozłączyłem się i naciskając pedal gazu ruszyłem z piskiem opon w stronę szpitala.

Po paru minutach znalazłem się na miejscu. Wyszedłem z auta i popędziłem do wyjścia. Wybrałem przejście schodami niż winda. Musiałem to wszystko rozchodzic. Wchodziłem co dwa schodki co przyczyniło się do szybszego wejścia na górę. Złapałem za klamkę do drzwi Phila.

-Co wiesz a czego nie powiesz?- zacząłem siadając na taborecie obok.

-Nie wiem o czym mówisz.- zaczął patrząc nadal w telefon.

-Kiedy chce z Tobą porozmawiać to proszę odłóż ten jebany telefon.- wysyczalem.- To poważna sprawa!

-Okej, okej.- powiedział.- Najpierw mi powiedz czy to ty jesteś chłopakiem Victorii?

-Co to ma do rzeczy?- prychnęłem pod nosem.

-Dużo.

-Tak, to ja. Już coś mi powiesz?- zapytałem zaciskając pieśni na swoich nogach.

POV: PHIL

Na wiadomościach Victoria wytłumaczyła mi całą sprawę. Prosiła mnie również abym nikomu nie powiedzial gdzie teraz przebywa. Powiedziala mi, że jest tam z kimś kogo zna i jest bezpieczna. Uwierzyłem jej. Poprosiła mnie abym ja krył, więc będę to robił. Postanowiłem odpowiedzieć krótko ale na temat. Aby mogli jakoś się uspokoić i żeby nie myśleli, że została porawana albo coś w tym stylu.

-Jest bezpieczna.

///
Hejka!
Dziś taki krótki rozdział i z perspektywy Billa 🤭

Jak wam się podoba?

Do następnego

I wanna be yours | Bill KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz