44

462 25 9
                                    


Po tygodniowym namowach Simone stwierdziłam, że w końcu odwiedzę Kaulitzów. Oczywiście wybrałam taki termin- czyli sobotę- gdy chłopacy będą w studiu. Przez cały tydzień się do nich nie odzywałam. Nie jeździłam ani nie wracałam z nimi ze szkoły.

Zapukałam do drwi. Otworzyła mi jak zwykle uśmiechnięta blondynka.

-Cześć Victoria- rzuciła mi się na szyję.

-Hej, Simone- uśmiechnęłam się pod nosem. Nigdy nie poznałam rodziców Ethana, więc to fajna odmiana być dobrze witaną przez rodzica swojej drugiej połówki.

-W końcu przyszłaś- uśmiechnęła się do mnie, podając mi herbatę.

-W końcu mam trochę wolnego- upiłam z niej łyk i usiadłam na kanapie. Z ciężkim sercem okładałam kobietę. Te tydzień wyjątkowo był luźny, ale nie chce zawracać jej głowy sprawą z Billem.

-Pewnie czekasz na Billa, prawda? - zapytała, siadając obok mnie.

-Tak się składa, że przyszłam do Ciebie.

-O, jak mi miło. - uśmiechnęła się włączając jakiś film. - Lea nigdy tak nie robiła, nigdy nie chciała spędzić ze mną czasu. Jesteś jej przeciwieństwem i dobrze. Ona była okropna. Cieszę się, że mój syn jest w końcu szczęśliwy, i że wydostał się z tego toksycznego związku.

Kiwnęłam głową na słowa kobiety i głośno przełknęłam ślinę. Znowu temat o niej. Jeżeli była tak zła dla Billa to czemu on nadal się z nią spotykał?

-Naprawdę Pani myśli, że jestem od niej lepsza? - potrzebowałam tego usłyszeć, chociaż od jego mamy.

-Dziecko, jesteś lepsza stu procentowo. ,,Billuś kupisz mi tą torebkę, marzy mi się ona już od dwóch lat.", ,,Bardzo podobają mi się te buty, ale nie mam przy sobie pieniędzy" - próbowała odzwierciedlić głos dziewczyny. - Tylko chodziło jej o pieniądze. Była i zapewne jest straszną materialistką. I niech nie przyjdzie ci do głowy, aby się do niej kiedykolwiek porównywać. Dziewczyna Ci do pięt nie dorasta.

Tak się składa, że nie tylko ja się do niej przyrównywałam.

-Tak, pewnie. Dziękuję- uśmiechnęłam się.

Przeszłyśmy do oglądania filmu, gdy do domu weszli bliźniacy. Miałam w planach pobyć tutaj jeszcze pół godziny, aby się z nimi minąć. Jak widać nagrania musiały potrwać krócej.

-Cześć mamo! - krzyknęli obydwaj, gdy stanęli w salonie. Ja nawet nie odwróciłam głowy w ich kierunku, tylko nadal wpatrywałam się w ekran telewizora. Schyliłam się jeszcze bardziej, aby nie zobaczyli mojej głowy.

-Cześć Vic. - usłyszałam głos Billa, przy swoim uchu. Chłopak złożył krótki pocałunek na mojej szyi przez co drgnęłam. Odsunął się ode mnie i odwrócił moją głowę w jego stronę. - Co jest?

-Oglądam film. - powiedziałam bez żadnych emocji. Wyobraziłam sobie, że tak właśnie mógł się również witać z Leą, i że jego usta też dotykały zapewne jej przez co lekko się wykrzywiłam.

-Widzę, że coś nie gra. - powiedział lekko podnosząc mój podbródek. - Chodźmy porozmawiać do pokoju.

-Tak, to chyba najlepsze rozwiązanie. - powiedziałam wstając z kanapy. - Prowadź.

Bill wszedł po schodach jako pierwszy, ja szłam zaraz za nim. Kiedy weszliśmy do pokoju zauważyłam, że był tak samo umeblowany jak poprzedni. Nic się nie zmieniło.

-A więc? - zapytał stając na środku pokoju. - O co chodzi?

-Może ty mi powiesz. - powiedziałam stając naprzeciwko niego. Musiałam zadrzeć głowę do góry, aby móc mu spojrzeć w oczy, dlatego też odsunęłam się trochę do tyłu.

I wanna be yours | Bill KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz