30

538 30 7
                                    


Kolejny tydzień minął nam zaskakująco dobrze. Odbyło się bez żadnych sprzeczek bądź kłótni. Z Lucasem kontaktowałam się codziennie na kamerkach, tak samo jak z Judytą i Mariką.

Z Aurora nie miałam kontaktu od tamtej sprzeczki o Ethana. Moja przyjaciółka? Nie wiem czy nadal mogę ja tak nazwać, mi nie wierzy. Jest to dla mnie ogromne zaskoczenie. Czemu wierzy mu a nie mi?

Phil wyszedł wczoraj ze szpitala i od razu stwierdził, że trzeba opić to, że przeżył. Więc na kolejny dzień- piątek- umówiliśmy się u mojej ulubionej cioci na wieś na rodzinne spotkanie.

Jest tam Gloria- moja kuzynka w wieku Alice i Jasper- kuzyn, który jest starszy o rok od Phila. Zazwyczaj jak przyjeżdżamy to bardziej rozmawiam z ciocia niż z kuzynami. Alice wychodzi z Gloria i jej znajomymi. Tak samo jak Phil i Jasper.

Nigdy nie narzekałam na towarzystwo mojej cioci. Wręcz je uwielbiam. Maggie jest cudowna. Zawsze mogę się do niej wygadać. Daje mi rady, które naprawdę mi pomagają. Każdy mówi, że jesteśmy do siebie z charakteru okropnie podobne. Zawsze traktuje to jako komplement.
Nie mogę się już doczekać kiedy Maggie pozna Billa i powie mi swoje zdanie na temat co o nim myśli.

Mój chlopak jest strasznie spięty. Właśnie jestesmy w drodze do mojej rodziny. Bardzo się boi przyjęcia przez moją ciocie tym bardziej wujka.

Wujek jest też naprawdę w porządku, chociaż nie mam z nim tak dobrego kontaktu jak z ciocia.

-Jesteśmy na miejscu!- krzyknęłam z eksytacji kiedy zza drzew zobaczyłam szary budynek.

Poczułam obok siebie jak czarnowłosy zaczął się poprawiać. Położyłam mu rękę na kolano i lekko je scisnelam. Uśmiechnęłam się do niego.

-Wyluzuj.- szepnęłam.- Będzie dobrze, polubią Cię.

Wyszliśmy z auta. Bill po drodze poprawiał swoje wlosy, które postanowił dziś wyprostować, więc lekko opadały mu na ramiona. Odpalił aparat w telefonie i przejrzał się czy jego makijaż jest w całości. Zaśmiałam się pod nosem i szturchnelam go lekko w ramię na rozluźnienie atmosfery.

Zadzwoniłam kilka razy do drzwi. Tylko ja tak robiłam. Nigdy nie dzwoniłam jeden raz- chyba, że do nieznajomych, to wtedy jeden- jak do rodziny bądź przyjaciół zawsze parę razy.

-Wchodźcie!- usłyszałam miły głos Maggie. Uśmiechnęłam się szeroko na głos mojej cioci i szybko zlapalam za klamkę aby otworzyć drzwi. Nie obracając się za siebie ściągnęłam szybko moje buty i popędziłem do salonu.

-Cześć Wam!- krzyknęłam gdy tylko stanęłam na środku salonu.

-Kochana!- pierwsze co to podbiegła do mnie ciocia sciskajac mnie mocno.- Tak się stęskniłam.

-Ja też, uwierz mi.- powiedziałam w jej ramie. Ciocia Maggie była trochę wyższa ode mnie.

-No cześć mloda!- z kanapy wstał Jasper i tym razem on zamknął mnie w szczelnym uścisku.

Zaraz do salonu wszedł mój tata wraz z moją mamą i Alice. Oni akurat się nie ściskali bo widzieli się na codzień kiedy mnie nie było. Przywitałam się jeszcze z wujkiem i Glorią. Obróciłam się za siebie aby zobaczyć gdzie podział się czarnowłosy. Nigdziej go nie było.

-Zaraz wracam.- powiedziałam i wyszłam z salonu.

Popędziłam w stronę kuchnki- nie było go tam.
W łazience również. Weszłam na przedpokój i otworzyłam drzwi, które prowadziły na podwórko. Bill siedział na lawce paląc papierosa. Założyłam czyjesc klapki i w topie na długi rękaw wyszlam na podwórko. Trochę nie mądre z mojej strony, gdyż jest już końcówka października i na podwórku jest nie miłosiernie zimno.

-Obiecales mi cos.- powiedziałam stojąc w progu.

-Idź do środka, Vic. Zaraz przyjdę.- powiedział zaciągając się używka.

-Obiecałeś mi nie palić, Bill. Taka była nasza umowa. Ja nie zapale, ale tylko wtedy kiedy ty przestaniesz to robić. Kiedy ty zapalisz chociaż jednego to ja też będę mogła. Już mogę sobie zapalić jednego- powiedziałam zakładając ręce na piersi.- Skąd mogę wiedzieć czy za moimi plecami nie łamiesz naszej obietnicy?

-Przysiegam Ci, że ten papieros jest pierwszym od naszej obietnicy.- położył swoją rękę na pierś.- Słowo harcerza.

-Nawet harcerzem nie byłeś.- prychnęła pod nosem.- Twoje słowo się nie liczy.

-Przysięgam.- powirdzial wyrzucając połowę uzywki, a później zgniotl ja butem.- Jest końcówka października a ty wychodzisz nie ubrana na dwor. Bardzo mądrze.

-Nie marudź. Gdyby nie to, że postanowiłeś sobie posiedzieć to bym nie musiała.

-A więc teraz winę składasz na mnie?- zapytał zdejmując swoje buty.

Nic już nie odpowiedziałam tylko weszłam znowu do salonu. Zauważyłam, że siedział już w nim Phil. Jeszcze niedawno go nie było. Kiedy on wszedł? Może wszedł oknem?

-Chciałabym wam kogoś przedstawić.- powiedziałam czym zwróciłam wszystkich uwagę na mnie. Zachęciłam ręką Billa aby wszedł do pomieszczenia. Nie chętnie przekroczył próg pokoju i stanął obok mnie.- To jest moj chlopak Bill....

Gloria, która siedziała na kanapie wydała z siebie głośny pisk. Przymknęłam oczy i położyłam lewa rękę na swoje czoło. Czy chociaż raz może być normalnie?

-Mój Boże!!! Bill Kaulitz jest w naszym domu. Mamo!- krzyknela podbiegając do niego. Od razu wtulila się w jego ciało. Bill stał przerażony nie wiedząc co się dzieje ale zaraz oddał uścisk Glorii.

No tak zapomniałam, że to ona nauczyla słuchać Alice Tokio Hotel. Od zawsze była zakochana w tym zespole a najbardziej w wokaliście. Jak mogłam o tym zapomnieć.

-Już dobrze Gloria.- powiedziałam jej ojciec.- Rozumiemy, że to Twój idol ale daj mu usiąść do stołu.

Moja kuzynka niechętnie odsunęła się od chłopaka. Młodszy Kaulitz usmiechnal się do niej szeroko I lekko potargal jej włosy. Uśmiechnęłam się na ten gest. Niby maly gest ale wiem ile może znaczyć dla Glorii. Mogę sobie wyobrazić jak bym się czuła gdyby Kurt Cobain potargal mi włosy albo przytulił.

-Dzien dobry.- powiedzial chlopak nadal stojąc na środku salonu. Zauważyłam, że zaczął bawić się swoim pierścionkiem na lewej ręce co było oznaką, że się stresuje.

-Siadajcie.- powiedzial wujek i wskazał kanape, na której siedziały Jasper. Kanapa znajdowała się bardzo blisko stołu, więc swobodnie mogliśmy brać z niego jedzenie.

Usiadłam na środku aby Bill mógł poczuć się dobrze. Sama nie wiem czy poczulabym się komfortowo gdybym musiała siedzieć obok kuzyna bądź kuzynki brązowookiego.

Gloria i Alice po godzinie siedzenia w naszym gronie wyszły na dwor. Już gdy tylko usiedliśmy pod nasze nosy zostały postawione kieliszki z alkoholem. Spojrzałam na Billa na co on uniósł go wysoko. W drugiej dłoni trzymał sok pomarańczowy i przechylił kieliszek. Inni zrobili to samo co on, ja również.

Ciągle rozmawialiśmy. Na różne tematy. Po kilku kolejkach alkoholowych Jasper i Phil również wyszli do znajomych. Przy stole zostali sami "starsi" oraz ja i Bill. Zaraz ciocia sięgnęła po pilot i na telewizorze włączyła Disco Polo.

Od razu wstała i ruszyła w moja strone chwytając mnie za dłonie. Nie protestowałam. Wręcz szlam w podskokach na drugi koniec pokoju gdzie nic nie stało. Uwielbiałam tańczyć tym bardziej na takich rodzinnych imprezach. Ta atmosfera była niesamowita.

I wanna be yours | Bill KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz