64. Neigri

221 29 17
                                    

Musiałem zbierać się do wyjścia, nawet jeśli nie opuszczałem realnie rezydencji. Umówione spotkanie, którego nie sposób było uniknąć, czekało na mnie na dole. Przeczucie podpowiadało, że to będzie najdłuższa droga do gabinetu i wcale nie chodziło o odległość. Mrowienie rejestrowane wewnątrz ciała przypominało tremę, aczkolwiek nie wierzyłem, abym zdolny był denerwować się spotkaniem oko w oko ze sławetną panią babcią.

Mimo wszystko, nadziwić się nie mogłem, jakie szczęście mnie spotkało. Jeszcze z początkiem roku, który obchodziłem na Ziemi, celebrując go niemałą orgią, przez myśl nie przeszłoby mi, że w przeciągu kilku miesięcy moje życie ulegnie tak drastycznej zmianie. Odgarnąłem luźne, ciemne kosmyki, które opadły visyam na twarz, a następnie pogłaskałem leżącą już na dostawce małą, kątem oka zerkając na zajmującą miejsce na fotelu biurowym kobietę.

– Każę cię komuś odwieźć do domu – zaproponowałem.

Zdawałem sobie sprawę, że nie posiadała środka transportu. Już do Grenvish jechała ze mną mereną. Pokręciła głową, rozsiadając się wygodniej.

– Sama umiem o siebie zadbać.

– Więc zostajesz?

Dźwignąłem sceptycznie brew. Żywiłem nadzieję, że jednak nie postanowi zawracać nam zbędnie głowy. Pamiętałem, jak ważna Margo była dla visyam, aczkolwiek należała się nam prywatność. Zresztą ostatnie dwa tygodnie, kiedy przebywaliśmy w Backstvill, praktycznie nie spędziłem z Veronicą i córką sam na sam dłuższej chwili, a ona w wynajętym przeze mnie motelowym pokoju tylko nocowała. A i to nie co noc.

– Spokojnie, zmyję się – zapewniła, uspokajając jednocześnie. – Mówiłam już, porno mnie nie jara, zwłaszcza w tym wydaniu. – Zerknąłem na Veronicę. Fakt, prędzej posądziłbym ją o seksualne zabawy z Alcisare Gerth niż z siedzącą w pobliżu szatynką. Jednak co więź, to więź. – Ale nie dam się zapłakać małej, gdyby babcia jednak postanowiła urżnąć ci jaja i przyrządzić sobie z nich zuiko.

Zahamowałem bezwolną chęć organizmu, aby ciężko sobie przełknąć. Zuiko było potrawą preparowaną w szczególny sposób, a mięsiwo wykorzystywano wyłącznie to, które pozyskano z dużych zwierząt hodowlanych. W niektórych społeczeństwach nic zmarnować się nie mogło, a opływające zazwyczaj gęstym sosem jądra ponoć smakowały wybitnie dobrze, uchodząc gdzieniegdzie za rarytas. Perspektywa, w której seniorka Fernboosh wykorzystuje moje do kulinarnych zabaw, nie bawiła ani ociupinę.

– Za bardzo się wszyscy trzęsiecie z powodu tej starej próchwy – rzuciłem lekceważąco, samego siebie próbując przekonać, że nie warto ulegać osądom innych. – Wrócę, nim się obejrzysz.

– Jak uważasz. – Wzruszyła olewacko ramionami, aczkolwiek wiedziałem, że mój powrót nie był jej obojętny. Vera by wtedy cierpiała, a do tego Margo nie była skłonna dopuścić. – W razie czego wiedz, że kupiłam sobie niedawno całkiem ładną sukienkę. Granatową.

Warknąłem burkliwie, opuszczając pokój. Ona czerpała dziwną, niewytłumaczalną satysfakcję z wkurwiania mnie. Nikt normalny nie dokładałby starań, aby rozjuszyć bestię, ale Gametówna niewiele wspólnego miała z normalnością, uważając ją za towar solidnie przereklamowany i niewarty swej ceny. Poza tym ta zołza doskonale zdawała sobie sprawę, że nie poderżnę jej gardła. Więź z moją visyam, a także układ z Torisem Urtaro czyniły paskudę nietykalną.

– No, nareszcie. – Sędziwy głos dobiegł mych uszu, gdy Gye otworzył mi drzwi, gestem zapraszając do środka. Starsza, aczkolwiek zadbana Drionka zasiadała na jednym z dwóch foteli wstawionych do gabinetu z myślą o ewentualnych interesantach. Rozparła się wygodnie, gładząc stworzenie zasiadające na jej kolanach. To musi być słynna Tura, oceniłem sprawnie, pamiętając opowieści Veronici. Beżowe futro stanowiło idealny znak rozróżniający oba uhny. Turson tymczasem leniwie rozłożył się na górnym oparciu. – Ileż to można czekać?

Zamroczeni namiętnością [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz