Podjechaliśmy pod klub. Nie pozwalałem nikomu jeździć w moim wozie, więc obstawa zaparkowała po obu stronach aerocaru. Uwielbiałem samodzielnie prowadzić, zatem nakazałem Sey, wewnętrznemu komputerowi działającemu w oparciu o sztuczną inteligencję, jedynie włączyć boczne czujniki alarmowe, kiedy wyłączyłem silnik.
Wątpiłem, aby ktokolwiek odważył się ruszyć moje cacko, aczkolwiek dziś wybrałem się w trasę mereną, której na Ziemi jeszcze nie użytkowałem. Zatem zawsze mógł znaleźć się gnahdu, który w swej nieświadomości byłby łasy na moje cudeńko. Przezorności nigdy nie było zbyt wiele.
Wysiadłem z pojazdu, a zamykając drzwi i ruszając do środka, poklepałem Sey po karoserii. Nie byłem sentymentalny, aczkolwiek myśl, że Vera podróżuje tym samym modelem aerocaru, ledwie odmiennie go maskując, poprawiała mi humor. Samoistnie przez głowę przemknęły możliwe miejsca, gdzie mogłaby znajdować się teraz jej merena, aczkolwiek podejrzewałem, że nie trafiłem żadnym pomysłem.
Dwóch rosłych mężczyzn pilnujących wejścia nawet mnie nie zaczepiło. Znali mnie aż nazbyt dobrze. Wszak bywałem tutaj stale, nawet jeśli za rządów Hyoku nieznacznie rzadziej. Rozsunęli się odrobinę, dając niewerbalną aprobatę na moje wkroczenie do środka.
Za mną zdążało czworo ludzi. Nie bałem się o siebie, ale inni musieli wiedzieć, że nie byłem byle kim. Nie zawsze goście wspólnej strefy potrafili się zachować bądź odszukać w otaczającej ich rzeczywistości. Natomiast wchodzić specjalnie wydzielonym dla gości specjalnych i obsługi portalem nie planowałem. Od dziś musiałem mieć oko na funkcjonowanie przybytku, jak to mawiali Ziemianie, od kuchni.
Głośna muzyka wypełniła moje uszy. Już wcześniej słyszałem przytłumione tony, ale dopiero przekraczając próg klubowej sali mogłem zorientować się w faktycznych parametrach. Zerknąłem na podwyższoną, odgrodzoną platformę. Jakiś chłopak miksował nuty, których dotychczas nie znałem, aczkolwiek on też nie wyglądał jak ktoś, kogo miałem okazję spotkać. Sądząc jednak po rytmie i brzmieniu, zakładałem, że pochodzą one z kultury mieszkańców układu gwiezdnego Kermo.
Didżej także przywodził na myśl Seirzyka. Stąd potrafiłem dostrzec charakterystyczne dwa białe pasy ciągnące się od dolnej wargi, przez podbródek i brodę. Schodziły niżej wzdłuż smukłej, długiej szyi, ale nie widziałem ich końca, gdyż niknęły pod ubraniem. Inną rozpoznawczą cechą mieszkańców Seirzy były rogi. Nie przypominały one tych zdobiących głowę Torisa, absolutnie, ale i tak dwie grube odnogi wyrastały chłopakowi ze skroni, ciągnąc do tyłu. Nieznacznie się przy tym uginały, nie przypominając wyprostowanej strzały.
Pewnym krokiem pokonałem parkiet, sunąc między światłami oraz hologramicznym zadymieniem, ale nie przeciskałem się przez tłum tańczących gości. Szedłem bokiem, nie środkiem, więc cieszyłem się większą ilością przestrzeni niż imprezujący na środku olbrzymiego pomieszczenia. Przesuwając wzrokiem, gotów byłem przysiąc, że co poniektórzy tańczą już na sobie, tratując się wzajemnie.
Ewentualnie rżnęli się masowo, nie przejmując okolicznościami. Dojrzałem bowiem kilka par, a przynajmniej tak prezentowały się mieszane płciowo dwójki wijące się wokół swych ciał. Imprezowa orgia nawet w moich uszach brzmiała świetnie, zwłaszcza gdy w głowie widziałem już obraz mej zarumienionej damy wykrzykującej głośno moje imię w chwili ekstazy. Bezwiednie przesunąłem językiem po dolnej wardze.
O dziwo, bawili się wszyscy. Naturalnie kilka osób zasiadało przy stolikach, zapijając drinki bądź próbując prowadzić płytkie rozmowy, co utrudniał hałas, jeśli nie przebywali w prywatnych, odgrodzonych lożach ponad poziomem podłoża. Uniosłem wzrok do góry. Kilka kształtów przywodzących na myśl bańki mydlane podświetlał delikatny, purpurowy kolor, podczas gdy reszta pozostawała ściemniona, nie rzucając się w oczy. Niemniej jednak wśród tańczących nie obowiązywały podziały na rasę, wiek bądź płeć, co już przypadło mi do gustu.
CZYTASZ
Zamroczeni namiętnością [ZAKOŃCZONE]
Literatura KobiecaVeronica marzy, aby zostać uznaną dekoratorką wnętrz. Każdy jej krok skierowany jest do celu tkwiącego na końcu ścieżki marzeń. Niemniej jednak nie rezygnuje ona z życia, korzystając z niego pełnymi garściami. Jeszcze nie ma pojęcia, że każda zaznan...