Zaspałam. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie obudziło mnie zawodzenie budzika. Zwykle wyłączałam nastawioną pobudkę po rozbrzmieniu pierwszych cichych tonów. Teraz jednak spałam snem tak twardym, że nawet pełnometrażowa, głośna melodia o rockowych dźwiękach nie zdołała przywrócić mnie do rzeczywistości. Sey, ibot programowany w oparciu o profil osobowości Neigriego, w pewnym momencie rozsunęła automatycznie rolety, witając mnie rażącymi promieniami słońca wpadającymi do sypialni. Nic dziwnego, że z łóżka wyskoczyłam jak oparzona.
Tak szybko jak dziś też od dawna się już nie wyszykowałam do wyjścia, łapiąc w dłoń opliunor i torebkę podczas wybiegania z pokoju. Molteg czekał na zewnątrz ze skrzyżowanymi rękoma, przypatrując mi się. Doskonale wiedział, o której umówione miałam pierwsze spotkanie, więc zdawał sobie sprawę, że czas naglił. Przeskakując co drugi stopień, biegiem pokonałam schody, slalomem omijając ułożone w holu przeszkody, bo remont salonu trwał niezmiennie.
Bladego pojęcia nie mam, jakim cudem zdążyłam na spotkanie, dosłownie w ostatniej minucie zajeżdżając przed posesję, której wnętrze zaprojektowałam. Na razie tylko w teorii, bo dopiero miałam zaprezentować własne pomysły państwu Deliarry. Nowożeńcy niedawno zakupili posiadłość, a chcąc zamieszkać na własnym, pragnęli połączyć style przewodzące w domu rodzinnym pana i pani młodej w jedną spójną oraz elegancką całość. Tu skłonna byłam przyznać, że polecona zostałam przez Camilyee, ponieważ państwo Deliarry również pochodzili z jej rodzimej planety Juryithry.
Spotkanie zajęło nieznacznie więcej czasu, niż zakładałam. Szczęśliwie przewidująco zawsze zostawiałam sobie zapas, więc do wizyty u lekarza została mi niespełna godzina. Pani Deli okazała się niezwykle uprzejmą kobietą, choć zdołałam się zorientować, że pochodzi z jednego z uznanych rodów na Juryithrze. Nazwisko Deliarry przejęła po mężu, który zgodę na ożenek od jej ojca otrzymał stosunkowo niedawno i po wielu prośbach pani tego zacnego przybytku.
Cóż, szatynka o wyjątkowym odcieniu włosów wpadających nieznacznie w różową barwę była wybitnie gadatliwa, chętnie dzieląc się prywatnymi przeżyciami. Co więcej, zgrabnie wplatała te opowiastki w naszą biznesową rozmowę dotyczącą wystroju ich nowego lokum. Zatem po prawie dwugodzinnym omawianiu pomysłów na poszczególne pomieszczenia znałam całkiem nieźle historię miłosną o początkowo nędznych rokowaniach. Bowiem Bertvargo Deliarry, świeżo upieczony małżonek Deli, miał mniej szczęścia w życiu, przychodząc na świat w średnio zamożnej rodzinie żyjącej głównie z połowu pereł kerembrynskich w dryfujących jeziorach układu Kermo.
– Proszę pani?
W progu pomieszczenia, gdzie w przyszłości miał znajdować się salon, stanęła Oreanka. Posiadanie oreańskiej służki podnosiło prestiż każdej familii, nawet jeśli w roli prywatnej posługaczki równie dobrze sprawdzali się pracownicy pochodzący z innych światów, ponieważ u boku Torisa od pokoleń służyli Oreanie. Już z samego tego faktu mogłabym wywnioskować, iż Deli sroce spod ogona nie uciekła, otrzymując potwierdzenie snutych przez nią historii.
– Co jest, Faktrum? – spytała, lecz nie czekając na respons, zwróciła się do mnie, dokonując prezentacji. Oczywiście zrozumiałam ukryty przekaz. Ja w końcu byłam tylko projektantką, a nazwisko Lopez nic jej nie zdradzało. – Wybacz mi, Vero, proszę. To jest Faktrum, pracująca dla mnie Oreanka. Tatuś oddelegował ją do mnie w ramach takiego jeszcze przedprezentu ślubnego.
– Rozumiem – odparłam, uśmiechając się. Nie komentowałam tego nieudolnego wywyższania ponad innych. Dodatkowo przestawałam pojmować, jak ktokolwiek normalny chciał związać się z osobą manifestującą własne, lepsze urodzenie. – Miło mi poznać, Faktrum.
– Oh, nie przejmuj się nią. – Deli machnęła ręką, ukazując, iż kobieta jest tylko i wyłącznie służącą niezasługującą na uwagę. Zerknęłam na Faktrum, lecz zachowanie pracodawczyni nie robiło na niej wrażenia. Widocznie przywykła. – No, to co takiego się stało?
CZYTASZ
Zamroczeni namiętnością [ZAKOŃCZONE]
Romanzi rosa / ChickLitVeronica marzy, aby zostać uznaną dekoratorką wnętrz. Każdy jej krok skierowany jest do celu tkwiącego na końcu ścieżki marzeń. Niemniej jednak nie rezygnuje ona z życia, korzystając z niego pełnymi garściami. Jeszcze nie ma pojęcia, że każda zaznan...