Hiszpania, Moraira, 6 września 1988 rok
Nie wiem, co było gorsze. Fakt, że właśnie, prawdopodobnie ostatni raz patrzę na swój pokój w Morairze, czy może kwestia, która nie dawała mi spokoju od dwóch dni.
Ojciec starał się dotrzymać danego słowa: stać się lepszym ojcem. Dla mnie to były brednie, podszyte poczuciem winy.
Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłem, że przestało to mieć na znaczeniu, gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo będzie mi brakować Morairy.
Odniosłem wrażenie, że minął dopiero jeden, pierdolony dzień. Że jeszcze wczoraj wyszedłem z pokoju, dzięki Ann, że dziś rano po raz pierwszy bawiłem się z rodzeństwem tak, jak powinno to wyglądać od początku.
A minęły dwa miesiące. Skończyły się wakacje, a co za tym idzie nasz pobyt tutaj.
Westchnąłem, stawiając torbę przy drzwiach wyjściowych. Atmosfera była ciężka, w powietrzu unosił się żal i smutek, o czym świadczyły także miny mojego rodzeństwa.
Matylda podzielała ich humor. Jedynie ojciec wyglądał, jakby nie miało to dla niego żadnego znaczenia.
Powstrzymałem się jednak od komentarza. Mimo wszystko coś zdziałał - jeśli chodziło o naszą relację. Jakimś sposobem przegadał mojemu rodzeństwu, że mam prawo być złym na ojca. Nie dopytywali, ale czułem, że wkrótce się to zmieni.
- Dlaczego? - wyszeptała Ann do Johna. - Dlaczego znowu zmieniamy miejsce?
- Kochanie, tata wam już to tłumaczył... - wtrąciła się Matylda.
- Nie! - krzyknęła mała Charlotte, wybuchając nagle płaczem. - Ja nie chcę!
- Charlotte - ojciec, który wyszedł ze swojego biura, westchnął. - Skarbie, wiem jak się czujesz. Też kocham Morairę.
- To cemu nie mozemy tu zostać? (To czemu nie możemy tu zostać?)
- To moja wina - uśmiechnął się słabo. - Mam pracę, przez którą będziemy często wyjeżdżać. Ale zwiedzicie na pewno kawał świata.
- Wybieramy się do Paryża. Do Francji - rzekła Matylda, uśmiechając się, jak zawsze. - Zobaczycie. Jeszcze kiedyś będziecie się z tego cieszyć.
Nie odezwałem się, choć swoje pomyślałem. Nie podobał mi się fakt, że w przyszłości nasze przeprowadzki będą częstsze. Nie wiedziałem jeszcze tylko, jak bardzo.
- Za niedługo mamy samolot - ojciec spojrzał na zegarek, a następnie na naszą grupkę. - Markus? Gdzie jest Janette? Miałeś ją zawołać.
Rozejrzałem się. Nie zauważyłem braku czarnej czupryny w naszym niewielkim gronie.
Zmarszczyłem czoło, ale wyczułem, że Janette wciąż siedzi w swoim pokoju.
- Nie chciała iść - odburknął Markus. - I prawie mnie ugryzła!
- Ma dziewczyna temperament. - stwierdziła Matylda, puszczając mi oczko.
- Które muszę odrobinę ukrócić. - dodał ojciec.
- Janette w ogóle się z nami nie bawiła - odezwał się milczący dotychczas John. - Dlaczego?
Poczułem na sobie kilka spojrzeń, albo tak mi się wydawało. Ponieważ jedyną osobą, która na mnie spoglądała, była Matylda.
Przeszły mnie ciarki. Odniosłem dziwne wrażenie, że czegoś ode mnie chce. I próbuje mi to przekazać telepatycznie.
Nim jednak zajrzałem do jej myśli, odezwał się ojciec.

CZYTASZ
Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)
VampireTom czwarty serii Sługi Szatana. Fabian Torres urodził się 30 kwietnia 1986 roku. I tego dnia zaczęło się jego życie pełne przygód, rozczarowań, złych decyzji... I miłości. To opowieść poświęcona w całości przeszłości Fabiana - dwadzieścia sześć lat...