Rozdział pięćdziesiąty-szósty

15 2 2
                                    

Finlandia, Helsinki, 23 sierpnia 2009 rok

Porządna porcja prochów zniknęła tak szybko, jak pojawiła się w moich rękach.

- Spokojnie, stary. - Jaakim z uśmiechem poklepał mnie po ramieniu.

- Miałem ciężkie ostatnie tygodnie, więc się przymknij.

Od razu poczułem, jak poprawia mi się nastrój, a znajome zawroty głowy są tego początkiem.

- Aż tak źle było?

- Kłopoty rodzinne - wzruszyłem ramionami. - Nie zrozumiesz.

Nikt by nie zrozumiał. Czemu to robię, dlaczego tak bardzo próbuję zniszczyć sobie życie.

Po prostu nie mogłem. Nie chciałem myśleć o tym, co spotkało mnie, a teraz Janette.

Chciałem zapomnieć.

I to mi pomagało. Z uśmiechem wyprostowałem się, rzucając szybkie spojrzenie na Jaakima, który wciągnął mnie w to wszystko.

- Jak ty to robisz? - zapytał. - Widziałem wiele ćpunów, a ty...Jakby to na ciebie nie działało.

- Uwierz mi, działa. - odparłem nonszalancko.

Z Jaakimem raczej się nie przyjaźniłem. Pomagałem mu, od czasu do czasu, w sprzedaży narkotyków, ale nic poza tym. Sam rozdawałem je wśród prostytutek, ale musiałem być ostrożny. Nie chciałem, by poszło to gdzieś dalej.

- Widziałem cię ostatnio w gazecie - Jaakim gwizdnął, szczerząc się jak głupek. - To jest pewne. Każdy model czy modelka kiedyś upadnie i znajdzie się u mnie.

- Nic o mnie nie wiesz. - warknąłem.

- Każdy tak mówi, Torres! - zaśmiał się. - Ale, tak naprawdę, jesteśmy wszyscy tacy sami. I temu nie zaprzeczysz.

Po chwili wyciągnął z kieszeni kolejny woreczek, z tą samą zawartością.

Nim narkotyki zaczęły działać na pełnych obrotach, rzekłem:

- Różnimy się. I to bardziej, niż myślisz.

Wysunąłem lekko kły i posłałem Jaakimowi uśmiech. Zatrzymał się w połowie drogi do prochów i spojrzał na mnie z przerażeniem.

Ale nim zdołał cokolwiek dodać, odwróciłem się na pięcie i wróciłem do sali, gdzie rozkręcała się jedna z lepszych imprez, na których ostatnio byłem.



Finlandia, Helsinki, 8 październik 2009 rok

- Przypomnij mi, żebym nigdy więcej z tobą nie balowała.

Rzuciłem Vicky krótkie spojrzenie.

- Nie wiedziałem, że wilkołaki, tak źle znoszą kaca.

- Morda, Torres. - warknęła wkurzona, poprawiając okulary, które miały, podobno ukryć, że ostro imprezowała ostatniej nocy.

Na tyle ostro, że wylądowała w łóżku z napalonym na nią facetem.

- A ja wciąż nie wierzę, że dałaś mu się wyruchać. I to śmiertelnikowi!

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Znasz moją historię. Mam awersję do moich pobratymców. Wolę bzykać się z ludźmi, jeśli już muszę.

- A spałaś w ogóle z jakimś wilkiem? - zapytałem. Nigdy nie schodziliśmy na aż tak poważne tematy. O ile można by było uznać to za ważne. Zdawałem sobie sprawę, że jeszcze sporo nie wiem o Vicky, ale chyba na tym to polegało - nawet przyjaciele muszą mieć przed sobą jakieś sekrety.

Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz