Finlandia, Helsinki, 12 maja 1987 rok
Ostry dym podrażnił ściany mojego gardła, a następnie dotarł aż do samych płuc.
Zakaszlałem kilkakrotnie, a z ust buchnęła chmura dymu.
- Powoli, chłopczyku - powiedziała z uśmiechem Jeanne. - Za dużo, jak na pierwszy raz.
Oddałem dziewczynie papierosa. Kręcąc głową zaciągnęła się mocno. Jego końcówka zaczerwieniła się, w pewien sposób oświetlając jej zaczerwienioną twarz.
Oboje postanowiliśmy wyjść na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza. Jeanne miała przerwę od przyjmowania kolejnych napalonych klientów. Była dziś tak zajęta, że skorzystałem z usług innej prostytuki, dokładnie tej samej, która pomogła przenieść mnie do pokoju, gdy pojawiłem się w klubie po raz pierwszy.
Ta sama, która nie chciała mieć ze mną nic wspólnego.
Zaśmiałem się w duchu. Od tego czasu sporo się zmieniło.
Przede wszystkim ja się zmieniłem.
Przestałem być potulnym potworem, który siedział grzecznie w swojej klatce. Nie, wydostałem się z niej i zaczerpnąłem jak najwięcej z życia.
I dziś byłem szczęśliwy.
Poniekąd.
Naprawdę jesteś szczęśliwy?
Odgoniłem od siebie natrętny głos. Ostatnio zbyt często zawracał mi głowę. I wciąż pozostawało dla mnie zagadką do kogo należy.
Jednak nie mówiłem o tym nikomu. Wolałem to zachować dla siebie.
- Jak interesy z prochami? - zapytała dziewczyna, gdy cisza między nami zaczęła się robić zbyt niezręczna.
Pomysł Jeanne, by skontaktować mnie z dilerem okazał się wspaniały. Początkowo tylko kupowałem od niego towar, ale gdy w pewnym momencie zrozumiałem, że pieniądze, jakie kradłem ojcu zaczynały zbyt szybko znikać, musiałem ten stan rzeczy zmienić.
Pracowałem. Poniekąd. Pomagałem innym dilerom w dostarczaniu ,,przesyłek'' na terenie Helsinek, a z pieniędzy odpalali mi pewien procent, bądź dawali kilka woreczków z białym proszkiem, który przez ostatnie pół roku był moim jedynym kołem ratunkowym.
To wystarczyło. W dodatku, mimo że byłem chudy (o czym Jeanne wielokrotnie mi przypomniała, stwierdzając, że już dawno powinienem zacząć ćwiczyć) to radziłem sobie w wielu przypadkach, gdzie klienci nie chcieli płacić. Korzystałem ze swoich wampirzych zdolności, oczywiście uważając, by prawda nie wyszła na jaw. A dzięki darowi wiedziałem, który z klientów czego się bał lub jak bardzo był niebezpieczny.
Tak, dar opanowałem do perfekcji. Wystarczyły dwa miesiące. Blokada, jaką zakładałem była na tyle stabilna, że żadne myśli nie docierały do mojej głowy. Chyba że sam tego chciałem.
Natomiast, jeśli chodzi o wieść, związaną z moimi zdolnościami radzenia sobie z robotą, bez wszczynania hałaśliwych bójek, które mogłyby zwrócić czyjąś uwagę, dosyć szybko się rozniosła, dzięki czemu wielu dilerów korzystało z moich usług.
- Przyniosłem dzisiaj trochę dla dziewczyn - wzruszyłem ramionami, wyciągając ku niej papierosa. - Były całkiem zadowolone.
- Słyszałam, że bzykałeś się z Lily.
- Była bardzo chętna, by mnie przeprosić za incydent sprzed pół roku.
Jeanne parsknęła śmiechem, gdy ponownie się zaciągnąłem, tym razem słabiej. Choć dym papierosowy dotarł do moich płuc, to poczułem tylko i wyłącznie delikatne pieczenie.
CZYTASZ
Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)
VampirosTom czwarty serii Sługi Szatana. Fabian Torres urodził się 30 kwietnia 1986 roku. I tego dnia zaczęło się jego życie pełne przygód, rozczarowań, złych decyzji... I miłości. To opowieść poświęcona w całości przeszłości Fabiana - dwadzieścia sześć lat...