Rozdział sześćdziesiąty-siódmy

16 2 0
                                    

Uwaga! Deja vu gwarantowane ;)

Finlandia, Helsinki, 8 listopada 2012 rok

Helsinki. Temperatura około -7 stopni Celsjusza. Odczuwalna? Około -30 stopni.

Zakląłem pod nosem, chowając głębiej dłonie do kieszeni kurtki. Nawet jeśli uwielbiałem to miasto, pomimo wielu wad, to dziś odniosłem wrażenie, że chłód jest nie do wytrzymania. Powoli zaczynałem żałować, że w ogóle moja noga wyszła spod ciepłej kołdry

Zdałem sobie sprawę, jak wiele tu się wydarzyło. Każdy, najdrobniejszy szczegół z mojego życia, do pierwszej wyprowadzki. I w końcu do powrotu. To właśnie tu się urodziłem i wychowałem. Tu poznałem świat. Nawet jeśli głównie pamiętałem swój mały pokój, a moje życie było pełne bólu, łez, a los był wobec mnie okrutny.

Z biegiem lat wszystko nabrało inny kierunek i stojąc tu doszedłem do wniosku, że Helsinki to najlepsze miasto pod słońcem.

Jednak jakim cudem, te dwadzieścia pięć lat temu, nie zauważyłem, że jest tu tak cholernie zimno?

- Huora. - wyrwało mi się. Rozejrzałem się po okolicy, ale nikt niespecjalnie zwracał na mnie uwagę.

Nie potrafiąc już dłużej wytrzymać zimna, które wręcz kłuło mnie w skórę, podkręciłem temperaturę swojego ciała. Ani razu nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest to przydatna sztuczka, choć tak rzadko przeze mnie korzystana.

Opierając się swobodnie o ścianę budynku, wróciłem do przyglądania się ulicy Annaankatu. Ta, zazwyczaj cicha i spokojna, o tak późnej godzinie tętniła życiem. Klub, w którym najczęściej bywałem, był wypełniony aż po same brzegi.

To właśnie tam najczęściej zabawiałem się z paniami. I musiałem przyznać sam przed sobą, że uwielbiałem to. Nawet jeśli nie było to w porządku wobec Barbary.

Westchnąłem, poprawiając swoje blond włosy. Nienawidziłem spotkań o tak późnej porze. Jednak Jaakim wręcz nalegał, byśmy się spotkali. A nie mogłem mu odmówić.

Pogadam z nim, pójdę do domu i będę żył tak, jak wcześniej.

Z tą myślą próbowałem odsunąć od siebie budzące się we mnie dziwne uczucie i myśl o samej Barbarze, którą zostawiłem w domu. Jeśli z początku miałem poczucie winy, że ją zdradzam, to im dalej w to brnąłem, tym coraz mniej interesowałem się swoją drugą połówką.

I nie mogłem powstrzymać się od zastanawiania, dlaczego w ogóle poślubiłem Barbarę.

Może miałem nadzieję, że mnie zmieni. A może było mi jej żal. Krzywdziłem ją, to prawda. I wolałem, by kobieta pozostała jednak w niewiedzy.

Lecz nie byłoby mnie tu, gdyby nie nasze problemy. Gdyby nie wkradająca się do życia rutyna.

Ponownie westchnąłem i spojrzałem na zegarek. Diler spóźniał się już 15 minut.

- Fabian! Tu jesteś, skarbie! Czemu wczoraj uciekłeś mi z łóżka, co?

Podniosłem głowę i zobaczyłem znajomą twarz. Anita, kolejna moja zabawka, z którą kilka razy już się pieprzyłem. Między innymi wczoraj, po kłótni z Barbarą.

- Miałem coś do załatwienia - uśmiechnąłem się do niej zmysłowo, przyglądając się jej wyzywającemu strojowi.

- Następnym razem zostaw jakiś liścik, dobrze kotku?

Miałem ochotę zamruczeć, gdy niespodziewanie Anita otarła się o moje krocze.

- Będę o tym pamiętał, maleńka.

Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz