Moskwa, Rosja, 24 maja 2006 rok
Powiedzieć, że Vicky w końcu zaczęła mi ufać, to tak jakby rzec do ściany, by się ruszyła, bo przecież na pewno się nie zawali.
Choć musiałem przyznać, że jej wrogość wobec mnie znacznie zmalała.
Nie grzebałem w jej głowie. Dałem jej czas do namysłu. Ale odniosłem wrażenie, że nie do końca wiedziała, co ze sobą zrobić.
Zwłaszcza, że tego dnia wracała Ann.
- Nie musisz po nią jechać? - zapytała, wychodząc z sypialni. - Mam na myśli twoją siostrę.
- Nie ma takiej potrzeby. Załatwiła sobie dowóz do domu.
- W ogóle nie wyjaśniłeś po co tu przyjechałeś.
- By zająć się jej roślinkami.
Vicky z wielkim trudem powstrzymała uśmiech, który cisnął się jej na ustach.
- Myślałam, że do pracy.
- To też - przytaknąłem. - Ale po pracy postanowiłem trochę wypocząć.
- I serio jesteś modelem?
- A nie widać?
Vicky uniosła brew.
- Ja widzę przed sobą pewnego siebie dupka, jeśli chcesz znać moje zdanie.
Tak, przyzwyczaiłem się już do jej ciętego języka.
- Lepiej powiedz, co zamierzasz, kundlu.
Jej mina od razu zrzedła. Szybko zajrzałem do jej głowy...
I wszystko już wiedziałem.
- Vicky...
- Spokojnie - uniosła ręce. - Wiem, co robić.
- Jesteś pewna?
- Torres - warknęła. - Wydobrzałam, czuję się lepiej. Nie udawaj więc, że się o mnie troszczysz.
- Może naprawdę zaczniesz wierzyć, że chcę ci tylko pomóc.
Nie dane było jej powiedzieć coś więcej. Oboje usłyszeliśmy, jak winda wjeżdża na piętro. Westchnąłem i zwróciłem się do dziewczyny.
- To Ann. - skwitowałem.
- Pójdę po swoje rzeczy.
- Vicky...
Ale ona mnie nie słuchała. Była upartym kundlem i za wszelką cenę chciała rozwiązać swój problem sama.
A ja nie mogłem na to pozwolić.
- Wróciłam! - moja siostra, z szerokim uśmiechem i, dosłownie, czerwoną skórą, wparowała do środka.
- Ja pierdolę, Ann! Ale cię przypiekło!
- Też cię kocham, bracie - przytuliła się do mnie na przywitanie. - Szkoda, że cię tam nie było.
- Może kiedyś przyjadę. - wzruszyłem ramionami.
- Dobrze - pocałowała mnie w policzek. - A teraz się tłumacz.
Jej mina nagle się naburmuszyła. Uśmiechnąłem się, postanawiając trochę się z nią podroczyć.
- Nie wiem, o czym mówisz.
Pacnęła mnie w głowę.
- Fabian, przecież czuję, że ktoś tu jest!
Zaśmiałem się krótko.
- Wszystko ci wyjaśnię - zaprowadziłem siostrę na kanapę. Nie wyglądała na złą, ale czułem że jest spięta. - To nie prostytutka.

CZYTASZ
Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)
VampirosTom czwarty serii Sługi Szatana. Fabian Torres urodził się 30 kwietnia 1986 roku. I tego dnia zaczęło się jego życie pełne przygód, rozczarowań, złych decyzji... I miłości. To opowieść poświęcona w całości przeszłości Fabiana - dwadzieścia sześć lat...