Rozdział sześćdziesiąty-szósty

7 2 0
                                    

Finlandia, Helsinki, 2 lipca 2012 rok

Dziewczyna jęknęła zadowolona, kiedy opadłem na nią całym swoim ciężarem.

- Plotki głosiły, że jesteś bogiem seksu - popchnęła mnie, więc niechętnie z niej wyszedłem. - I że jesteś żonaty.

- To ci przeszkadza?

- A tobie? - wskazała na sypialnię, gdy pozbyłem się zużytej prezerwatywy. Zakodowałem w pamięci, by wyrzucić śmieci.

- Co masz na myśli?

- Ta twoja żona musi być naprawdę kiepska, skoro ją zdradzasz.

To była pierwsza kobieta, którą zaprosiłem do swojego własnego domu i którą rżnąłem we własnym łóżku, gdzie jeszcze wczoraj uprawiałem seks z Barbarą.

I była to pierwsza kobieta, która miała odwagę, by mi powiedzieć prosto w twarz, co odwalam.

- Kocham ją.

- To czemu...

- Nie przyszłaś tutaj, by prawić mi kazania - warknąłem. - Tylko po to, by się ze mną przespać.

- Dobrze, dobrze - całkiem naga usiadła na łóżku. - W dupie mam twoją żonę. Słyszałam w agencji do czego jest zdolna. Po prostu zastanawiałam się, dlaczego nie weźmiesz z nią rozwodu.

- To nie twoja sprawa.

- Oczywiście - przewróciła oczami. - Gdzie masz towar?

Wskazałem jej szufladę obok łóżka, na którą natychmiast się rzuciła. Już dawno odkryłem, że w naszym świecie narkotyki to podstawa. Wielu modeli bez nich nie potrafi przetrwać.

Nasza agencja była trochę inna i działa inaczej, ponieważ najczęściej pracujemy na miejscu. Ale są osoby, takie jak Julia, które są wręcz rozchwytywane i każdy pragnie jej atencji.

Więc wspomagała się towarem.

Mokrym palcem nabrała zawartość małego woreczka i wtarła w dziąsła. Patrzyłem na to, żałując, że sam nie mogę zażyć. Musiałem być trzeźwy.

- Zapłacę ci krocie, jeśli przyniesiesz mi następnym razem tego więcej.

- Nie handluję.

- Widziałam, że czasem bierzesz od niektórych kasę.

- Oczywiście, gdy się dzielę. Ale nie handluję.

Westchnęła.

- Kiedy wróci twoja żona?

- Niedługo, więc lepiej spieprzaj.

- Więc drugiego razu nie będzie?

- Nie sypiam dwa razy z tymi samymi kobietami. A zwłaszcza z takimi, z którymi pracuję.

Julia zaśmiała się i lekko się chwiejąc zebrała swoje rzeczy z ziemi, kusząco wypinając w moją stronę tyłek.

- Ja pierdolę, mocny ten towar - zachichotała. - Lepiej rusz się. Bo jak ta twoja żoneczka wejdzie i zobaczy cię w takim stanie...

Nie dokończyła, tylko znów się zaśmiała. Wzruszyłem ramionami.

Nie zamierzałem zostawiać Barbary. Wierzyłem uparcie, że między nami wiele się zmieni. Tylko po prostu mieliśmy gorsze dni. I dzisiejszy się do nich zaliczał.

Dzięki Julii i narkotykom zapomniałem, kim jestem i czułem się spełniony. Nie myślałem o tym, jak bardzo moje życie jest pogmatwane.

No i nie mogłem zostawić Barbary. To by ją zraniło. Nie byłem aż takim potworem.

Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz