Rozdział czterdziesty-siódmy

9 3 0
                                    

Rosja, Moskwa, 9 maja 2006 rok

Odpaliłem papierosa i wydychając dym przez okno, przyglądałem się widokowi, jaki miała Ann ze swojego małego mieszkania.

- Jak poczuję dym w środku, to cię zabiję. - rzekła z czerwonymi tęczówkami, odbierając mi szluga i sama się zaciągając.

- Siostrzyczko, czym tak się stresujesz? Twoje roślinki są pod najlepszą opieką.

- W to nie wątpię. Bardziej stresuję się pracą.

- Jeszcze ci nie odpisali?

Pokręciła głową.

- Bycie przewodnikiem w muzeum to może nie moje marzenie, ale...

- Hej - położyłem dłonie na jej ramionach. Ann była cała spięta i wcale się z tym nie kryła. - Uda się. Jak nie w tym muzeum, to w innym. Zobaczysz.

Rudowłosa dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.

- Dziękuję - wyszeptała, przytulając mnie. - Na pewno nie chcesz jechać do Morairy?

- Nie i dobrze wiesz, dlaczego.

Westchnęła.

- Rozumiem, ale ostatnio odnoszę wrażenie, że się od nas oddalasz.

Zmarkotniałem. Miała w tym sporo racji, nie byłem najlepszym bratem. A może tak naprawdę ukrywałem się przed nimi. Ukrywałem moje prawdziwe życie i uczucia.

- Dlatego tu jestem - wzruszyłem ramionami, kończąc papierosa. - Na szczęście sesja skończyła się wcześniej, więc przyjechałem wczoraj.

- Tak, zawsze coś. - powiedziała i opadła na kanapę. Ogromny pokój, w którym przebywaliśmy, odgrywał rolę salonu, jak i kuchni. Ann nie miała zbyt wiele pieniędzy, więc stać ją było na małe mieszkanie. Aczkolwiek nie narzekała. Przywykła do otwartego wnętrza i miała tu wszystko, czego potrzebowała.

Nie mieszkała w samym centrum, ale też nie na obrzeżach miasta. Najważniejsze, że była po prostu szczęśliwa.

- Pamiętasz panią Jadwigę? - odparła nagle. Usiadłem obok niej, natychmiast przytakując.

- Oczywiście. Nigdy jej nie zapomnę. Spotkałaś ją?

- Nie - uniosłem pytająco brwi. - Postanowiłam ją odwiedzić, ale wpadłam na jej sąsiadkę. Pani Jadwiga przeprowadziła się do Polski. I najwyraźniej dobrze się jej tam wiedzie.

- Nic mi o tym nie mówiłaś.

- Uroki tego, że mieszka się w zupełnie różnych państwach - skrzywiła się. - Wybacz mi, Fabianie. Ja też nie jestem najlepszą siostrą.

- Ann, każdy z nas ma teraz własne życie. To chyba normalne, że nasze kontakty trochę... Ucierpiały.

Nie odezwała się, ale wcale nie musiała. W głowie Ann kłębiło się tysiące myśli, ale tylko jedna wybijała się ponad wszystkie inne.

Ale tylko relacje z tobą najbardziej się psują.

Nie skomentowałem tego. Wolałem przemilczeć tą sprawę i nie dołować jeszcze bardziej siostry.

- A jak ty sobie radzisz? - spytała.

- To znaczy?

- Wiesz, tak ogółem - nagle się zaczerwieniła, a jej oczy pozieleniały. - To, co cię spotkało lata temu...

Okej, nie sądziłem, że tak nagle do tego wróci.

- Ann, radzę sobie.

Na swój własny sposób, który tobie by się nie spodobał.

Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz