Rozdział trzydziesty-trzeci

11 2 0
                                    

Niemcy, Berlin, 4 listopada 2002 rok

Kolejny list od Ann dał nam wyraźnie do zrozumienia, że podjęta lata temu decyzja się opłaciła.

Podobnie jak i w przypadku Johna. Mój najstarszy brat podbijał Los Angeles, gdy Ann wciąż przebywała w Moskwie. Z roku na rok było nas coraz mniej, aż zostałem ja i Janette.

O dziwo dziewczyna postanowiła nie korzystać z propozycji wyjazdu do szkoły z internatem. Czasem zastanawiałem się, czy to nie przypadkiem z mojego powodu. I poniekąd miałem rację. Jasno dała do zrozumienia, że nie zostawi mnie samego. Miałem sobie za to za złe, ale Janette wybiła mi z głowy obwinianie się, że niby ją zatrzymałem w domu. Stwierdziła, że podjęła tą decyzję sama, bez niczyjej pomocy.

Dodatkowo była też bardzo przywiązana do rodziny. Chciała zostać i dalej podróżować.

I dzięki temu ja miałem towarzystwo.

Cała reszta zamierzała zmyć się z domu. Rozumiałem ich, chcieli od życia czegoś więcej, nawet jeśli ja miałem zostać sam z ojcem, dopóki nie podejmę decyzji, co dalej.

Ale życie potoczyło się inaczej. I postanowiłem zostać.

W zeszłym roku do Włoch wyjechała Charlotte. I byłem pewien, że po części spełniła swoje marzenia.

- Przypomnijcie mi: dlaczego ja w ogóle zgodziłem się iść do szkoły z internatem?! - z wielkim hukiem do domu wszedł Markus, gdy ja i Janette wczytywaliśmy się w listy naszego starszego rodzeństwa. Widząc nas zmarszczył czoło. - O cholera. Czytacie pornosy?!

- Ja pieprzę, ale ty jesteś głupi. - warknęła Janette.

- To rodzinne, nie zauważyłaś?

- Z roku na rok robisz się coraz bardziej uszczypliwy. - skwitowałem.

- A wiesz ile kobiet zaliczyłem?! Lgną do mnie, jak...

- Bez szczegółów, Markus! - krzyknęła Janette, zasłaniając uszy. Parsknąłem śmiechem.

- No co? Mam powodzenie, więc się nim chwalę.

- Idiota. - pokręciłem głową.

- I vice versa, braciszku.

Osiemnastoletni Markus, choć był mądry, to zazwyczaj zachowywał się jak niedorozwinięty palant. Gdy nadeszła jego kolej na wybór szkoły stwierdził, że zostanie w Niemczech - przebywaliśmy akurat w Monachium, ale Markus nie chciał zostać na południu kraju - wolał udać się do stolicy państwa. I takim oto sposobem mój porąbany brat wylądował w Berlinie.

I pech chciał, że dwa tygodnie temu przenieśliśmy się właśnie tutaj. Co Markus wykorzystywał maksymalnie, pojawiając się w domu i uprzykrzając nam życie swoimi głupimi tekstami.

A ja zacząłem się zastanawiać, co mu zrobili w tej szkole.

- Jeśli już skończyłeś chwalić się, ile cipek przeleciałeś - Janette groźnie spojrzała na Markusa. - To pozwolisz dokończyć?

- Charlotte znowu się rozpisała?

- Tym razem Ann. - odpowiedziałem.

- O nie. - Markus rzucił plecak w kąt pokoju i rozwalił się na kanapie, obok Janette.

- Au! Ty grubasie! - krzyknęła, gdy mężczyzna o mało co nie zmiażdżył jej swoim ogromnym ciałem. I nie żartowałem. Markus znacznie urósł, prześcigając nawet mnie. Charlotte przy nim wyglądała jak pięcioletnia dziewczynka.

- Aj, już nie przesadzaj Janette. Złość piękności szkodzi, a ty...

- Jak mi powiesz, że już powoli wychodzi ze mnie brzydota, to Fabian będzie musiał mnie powstrzymać przed wykastrowaniem cię.

Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz