Rozdział dziewiąty

11 2 0
                                    

Finlandia, Helsinki, 21 czerwca 1988 rok

- Jesteś najebany, jak mało kto!

Pokręciłem głową, zapinając rozporek. A gdy rzuciłem rozbawione spojrzenie ubierającej się w pośpiechu prostytutki, dziewczyna tylko prychnęła.

- Nie patrz tak na mnie - warknęła. - Mówię, jak jest. A jest źle, Fabian.

- Ach, przestań. Musiałem zapomnieć.

- Codzienna wymówka. Ona już na nas nie działa, wiesz? To, że nie mamy wykształcenia nie oznacza od razu, że jesteśmy głupie i nie dostrzegamy, że klient czasem przesadza!

Cóż, ja też nie mam wykształcenia - przeszło mi przez myśl, co przypomniało jednocześnie, że nie miałem pojęcia, czy w ogóle je zdobędę.

Ale trwało to zaledwie chwilę. Szumiący w głowie alkohol tłumił wszelkie obawy, nawet jeśli za moment musiałem wrócić do domu. A może to narkotyk?

- Fabian!

Przez cały czas nie słuchałem. Dlatego być może dostałem w twarz.

Nie bolało.

- Nie dziwię się, że Jeanne przestała się z tobą zadawać! - krzyczała dalej kobieta. - Darmowy towar nie jest wart znoszenia twojego pijackiego zachowania! Taryfa ulgowa się skończyła! Zacznij kurwa nad sobą panować!

- Od kiedy to dziwki mówią swoim klientom, co mają robić? - zapytałem rozbawiony jej bezpodstawnym wybuchem.

Cały świat wokół zaczął się niebezpiecznie kołysać. Zanim zdałem sobie sprawę, co się dzieje, kobieta wyrzuciła mnie za drzwi, korzystając z faktu, że nie mam nad sobą kontroli.

Poczułem tylko, jak porządnie grzmotnąłem o ścianę. To trochę mnie otrzeźwiło.

- Ogarnij się, idioto! Nie mam zamiaru pieprzyć się z gościem, który przychodzi do mnie nawalony jak stodoła i w dodatku naćpany! I zachowuje się, jak ostatni palant!

Wzruszyłem ramionami. To miało mnie dotknąć? Cóż, nie podziałało.

Nie ona, to inna.

Zrobię tak samo, jak z Jeanne - będę mieć kompletnie gdzieś, co o mnie sądzą.

- Nie masz pojęcia, przez co muszę przechodzić...

- Gówno mnie to obchodzi. A użalanie się nad sobą wcale ci nie pomoże - powiedziała, choć w jej głosie wciąż wyczułem nutkę wściekłości. - Wypierdalaj. I nie chcę cię tu więcej widzieć.

- Twoja strata. - powiedziałem, gdy zatrzasnęła przede mną drzwi.

Nie widziałem wtedy, w jak wielkie bagno wszedłem, i że być może tym samym tracę wszystkich wokoło. Albo nie chciałem dostrzec problemu.

Bądź, co bądź brnąłem w to dalej. Pracowałem dla dilerów, zamiast płacić pieniędzmi, płaciłem narkotykami. Wszystko było w porządku, aż Jeanne postanowiła odsunąć się ode mnie.

Zachichotałem. Jeśli naprawdę myślała, że przyjdę do niej z podkulonym ogonem, to się grubo myliła. Nie czułem się niczemu winny, to ona spierdoliła naszą przyjaźń, ze względu na swoje widzimisię.

Kołysząc się na wszystkie strony ruszyłem w stronę klubu. Niewielkie grupki osób bawiły się jeszcze w najlepsze, choć powoli wstawał świt.

Zacząłem się zastanawiać, czy może nie zaryzykować i nie zabawić tu dłużej.

Ale mój dobry humor szybko ostygł. W momencie poczułem, jak alkohol ze mnie wietrzeje, a działanie narkotyków maleje, zwalczone przez moją wampirzą naturę.

Jego historia - tom 4 (seria: Sługi Szatana)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz