☆꧁✬◦°˚°◦. օ ʀօɖʐɨռɨɛ, ɮęɖąƈɛʝ ȶʏʟӄօ ռǟ քǟքɨɛʀʐɛ .◦°˚°◦✬꧂☆

104 8 31
                                        

Siedemnaście lat temu, Bielmo

Najemnik nie zastanawiał się długo tylko od razu podszedł do drzwi i zaczął nasłuchiwać. Mimo, że wiedział, że nic niebezpiecznego tam nie będzie to doświadczenie nauczyło go, aby nigdy nie być czegoś pewien i zawsze zakładać wydarzenie prawdopodobne. 

Zza drzwi wydobywała się cisza. 

Nacisnął klamkę, jednocześnie trzymając lampę. Jego druga dłoń znajdowała się blisko schowanego małego sztyletu pod materiałem i w taki sposób wszedł do pomieszczenia, powoli stawiając kroki. 

W środku pokoju, w jego koncie na łóżku znajdował się młodziutki, przerażony chłopczyk, który na jego widok jeszcze bardziej schował się w sobie. Milczał. 

Najemnik rozluźnił się, a jego dłoń opadła luźno wzdłuż ciała. Światło uniósł wyżej i ku jego oczom pokazał się nie dużych rozmiarów zwykły pokoik, który ni jak przypominał sypialnie małego dziecka. Nie znajdowały się wokół zabawki, a kolorów było skąpo. Bardziej całe to otoczenie przypominało pokój przeciętnego, dorosłego człowieka.

-Hej - spróbował spokojnie, a mimo to przerażenie chłopca nie ustępowało. 

Postawił kilka kroków bliżej, a to tylko sprawiło więcej strachu u młodego Gordona, który skrył się jeszcze bardziej pod kocem. 

Najemnik westchnął cicho. 

Nigdy nie był dobry w komunikacji z dziećmi , wręcz przerażał je zawsze tak jak teraz. Co się dziwić, gdy nawet jego uśmiech wyglądał na krzywy, a głos był niski i szorstko brzmiący. Nie chciał brać tej misji właśnie z uwagi na tak delikatny temat jak przemoc domowa wobec dzieci. Nie umiał się obchodzić z zdrowo psychicznymi dziećmi to i jak miał sobie poradzić z takim, które przeżyło z pewnością zbyt wiele jak na wiek siedmiu lat. Ale przełożyli dali mu tą zadanie, ponieważ przecież wiązało się z morderstwem, czyli tematem jego jednostki. Zgłoszenie o przemoc domową pojawiło się później i chciano je rozwiązać za jednym zamachem. Nawet trzeba było tak zrobić z czystej logistyki.

A mógł jednak poczekać na pozostałych. Może oni, by się lepiej sprawdzili z rozmową z niejakim Jaysonem. Głupie imię tak na marginesie. Cholernie mu się ono nie podobało. Nawet imieniem skrzywdzili własnego syna rodzice. Ale wracając, jego współtowarzysze również nie nadawaliby się do tego. Są również źli, a nawet gorsi w tym, dlatego musiał wykonać to on. W końcu był głównodowodzącym misji. 

Ponownie podszedł bliżej, chłopiec objął się ciaśniej i schował głowę między kolanami. Nic dziwnego, że był przestraszony. Był środek nocy, w pokoju ciemno, nie licząc nijakiego światła lapy, najpierw słyszał odgłosy szamotaniny, a następnie jakiś zamaskowany człowiek przychodzi do niego i zbliża się do niego z niewiadomych powodów. 

Musiał sobie przypomnieć te rady od niejednych koleżanek, jak radzić sobie w takich sytuacjach. Jak to dobrze, że wtedy słuchał tych wszystkich porad. Zawsze mówią, przezorny zawsze ubezpieczony.

Stanął może metr od niego, a następnie kucnął, by jak najbardziej zrównać się z nim poziomem. Lampę położył na łóżku. Blask światła odbijał się w jego ciepłych oczach.

-Jestem tu, aby ci pomóc - poinformował go, starając się brzmieć na godnego zaufania i przyjaznego. Nawet mu to wyszło - Już się nie musisz bać. Ja...nic ci nie zrobię. My to znaczy my. Mam kolegów

Milczał.

W pewnym momencie pomyślał, aby przestraszyć go rodzicami, że jeśli nie pójdzie z nim to będą na niego źli. Na szczęście szybko zaniechał ten pomysł i zganił siebie w myślach za taka głupotę. Musi wykrzesać z siebie więcej empatii. Wiadomo w tej pracy o to trudno, gdy masz do czynienia z kanaliami, ale jednak intropatia też jest konieczna. 

☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz