☆꧁✬◦°˚°◦. օ ռɨɛֆքօɖʐɨɛաǟռʏʍ քօƈǟłʊռӄʊ .◦°˚°◦✬꧂☆

117 6 76
                                        

-Lloyd gdzie mnie tak ciągniesz? - pyta Kai, kiedy to młodszy chwycił go za rękę i zaczął kierować w jakieś korytarze, gdzie tylko służba się przewijała. Blondyn nic nie odpowiedział toteż Kai ponownie ponowił pytanie już bardziej zniecierpliwiony - Halo, Lloyd słyszysz?

-Czekaj - odpowiada tylko krótko nawet na niego nie patrząc. 

Szatyn widzi, że jest zdenerwowany, a przez to on sam zaczyna czuć się tak samo. Niewiedza nie pomaga mu w niczym, bo nie wie co się dzieje i dlaczego jego przyjaciel wyciągnął go z parkietu, kiedy ledwo skończył się utwór. 

W końcu przystają w jasnym korytarzu wyłożonym długim beżowym dywanem obok uchylonych drzwi, do których nie wchodzą. Na ścianach są powieszone portrety najprawdopodobniej mieszkańców dworku, w którym się znajdują. Z oddali słychać muzykę, ale nie widać nikogo oprócz nich samych. 

-Nie spoufalaj się tak z Colem - oznajmia na wstępnie bez żadnego owijania bawełnę.

Opiera się o ścianę, między drzwiami a stolikiem, na którym stoi wazon z kwiatami i zakłada ręce na piersi, bezpośrednio patrząc na Kai'a poważnym wyrazem twarzy. 

-Lloyd nie podejrzewałbym ciebie o zazdrość - rzuca rozbawiony, choć jest to tylko zasłona, którą od razu zauważa blondyn. 

-Kai - wymawia jego imię niczym ostrzeżeni nim zacznie mówić dalej - Bądź poważny w tym momencie 

-Przepraszam - wzdycha - Po prostu, gdy jestem zdenerwowany to często żartuję 

-Przecież wiem - mówi już spokojniej, a jego twarz łagodnieje - Nawet, gdy nie jesteś zdenerwowany to i tak rzucasz tymi swoimi żałosnymi żartami 

-Takie żałosne, a śmiejesz się z nich - prycha urażony. 

-Wracając...Nie spoufalaj się tak z Cole'em. Miej go na dystans 

-Ciężko jest go czasami ignorować, zwłaszcza gdy mówi te obraźliwe rzeczy w naszym kierunku - przyznaję z niechęcią - Nie chcę, abyśmy się pozabijali na tej misji, więc staram się to poniekąd naprawić. Od samego początku nie pokazałem się od tej lepszej strony 

-Dobra rozumiem cię, ale jeśli się zaprzyjaźnicie, a on dostanie się do archiwów -

-Wiem co się stanie - przerywa mu chłodnym głosem - Dobrze wiem, ale nic tam nie znajdzie, a ja tylko chcę mieć z nim relacje neutralne. Nie chcę mu się przecież wpakować do łóżka - przewraca oczami. Widzi jak Lloyd po tych słowach zrobił niedowierzającą minę - Co tak na mnie patrzysz? 

-Lubisz takich 

-Jakich? - parska.

-Niedostępnych - prycha - Są dla ciebie wyzwaniem i miłą odmianą

-Jesteś okropny - prycha krótkim śmiechem, kręcąc głową z niedowierzania. Na jego ustach błąka się nikły uśmiech. 

Nagle słyszą trzaśnięcie drzwiami i kroki dwójki osób. Drzwi obok nich nadal pozostają uchylone tak samo jak wcześniej. Ktoś jest w środku pomieszczenia i musiał tam wejść innym przejściem. 

-Myślisz, że organizowanie przyjęcia, kiedy mamy tak napiętą sytuację to dobry pomysł? - słyszą męski głos, bardziej delikatniejszy.

-A co ja mam się chować po kątach i bać się ich! - fuknął drugi, głęboki głos - Niech wiedzą, że u nas jest świetnie!

Kai pokazuje mu machnięciem ręki, aby się wycofali. Zaczynają powoli cofać się krok po kroku.

-A słyszałeś o tym, że ktoś ukradł im kartkę z welesowej księgi? - pyta pierwszy.

☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz