☆꧁✬◦°˚°◦. օ ʝʊʟɨɛռɨɛ ʐǟռɛ'ɨɛ .◦°˚°◦✬꧂☆

925 9 73
                                        

Na własne życzenie

zginie

Zrobił to co powinien

Poświecił się dla dobra innych i dla powodzenia misji

Jego własne pragnienia zostały zepchnięte w kąt, ponieważ najważniejsze jest dobro ogółu niż jeżeli jednostki. Przyswoił to już dawno, choć jego serce rwało się ku rodzinie, mając gdzieś wszelkie powinności. Krwawiło boleśnie. 

Czy córka kiedyś mu wybaczy, że zostawił ją? Powinna go zrozumieć. Przecież wyrośnie na mądre dziecko i będzie wiedzieć, że nie miał wyboru, że w jakiś sposób zrobił to dla niej.

Jay i Lloyd muszą powiadomić górę o tym co tutaj się dzieje i o planach Obcującego. Rodzina Lloyda musi przesłać wsparcie nawet kosztem wypłynięcia informacji o skradzionych zwojach. Morro stał się zbyt niebezpieczny, aby dało się go pokonać tak małym odziałem, jaki stworzyli. Byli silni, najlepsi z najlepszych, a mimo to zostali ograni niczym głupcy i brutalnie pokonani. 

A on przez to wszystko poczuje jak smakuje śmierć.

Za nim to nastąpi, dołoży wszelkich starań, by zapamiętali go na wieczność.

Wrogów było aż nad to. Dwa alkonosty, cztery wiły i pewien, irytujący duch. Nie było momentu wytchnienia czy luki na jakąkolwiek ucieczkę. Ciągle o niej myślał. Wypatrywał sposobności na to, by uciec do pierwszej lepszej groty i dać się pochłonąć ciemnością jaskini. 

Niestety to były mrzonki. Nierealna wizja do spełnienia. 

Wyjście znajdowało się kilkanaście metrów od niego, a on sam znajdował się niedaleko jeziora. Otoczyli go z każdej stron. Każda z zamiarem wyrwania mu flaków. Przez krótką chwilę stały i analizowały sytuację. Patrzyły na siebie wrogo i z nienawiścią. Odstraszały siebie wzajemnie bez słów. Chciały swoją zwierzynę tylko dla siebie, bo właśnie tym był dla nich Zane. 

Wyciągnął łuk zza pleców i napiął dwie strzały na cięciwę. Nie zatrzymywał się w miejscu. Ciągle obracał się, by przejrzeć się każdej z potworów. Stanie zbyt długo plecami do którejś z nich było zbyt niebezpieczne. Zastanawiał się, z której strony nadejdzie atak i ile on sam zdoła przetrwać. W głowie układał plan, który pozwoli mu przeżyć jak najwięcej, a jednocześnie modlił się o siebie. Głównie to mu zostało: wiara w bóstwa i cicha modlitwa, która zostanie odrzucona. 

Jeden z dwóch alkonostów rzucił się na niego, ale nim zdołał wystrzelić strzałę w jego kierunku, został zepchnięty na bok przez jedną z wił. Druga zajęła się kolejnym alkonostem, a dwie pozostałe przypadły Zane'owi, które zaatakowały go natychmiast w tym samym momencie. Uniknął ataku bez problemów. 

Wiły miały to do siebie, że były silnymi przeciwniczkami, ale ich ataki były proste i ciężko nimi operowały. Jeśli zbliżyło się do, którejś z nich można było łatwo odnieść sukces. W walce wręcz były ogromnie słabe. 

Dlatego omijał każdy atak i starał się zbliżyć do nich, jak najbliżej. Jednocześnie musiał obserwować otoczenie i to co się działo z poprzednimi jego rywalami. Gdyby alkonosty wyszły zwycięsko z tego pojedynku, byłoby ich to wspólna wygrana. Dopóki Morro nie dołączyłby do walki. Jest najgorszym z ich wszystkim, a na razie patrzył na ten cały chaos z rozdrażniony. Czekał tylko na moment ataku, gdy Zane się będzie odsłonięty, a wiły nie będą narażone. Aktualnie było to niewykonalne, bo często znajdowały się tak, że dostałyby rykoszetem. 

On przysięga, że kiedyś je własnoręcznie zabije i zrobi im pogadankę. 

Zane tracił siły. W jego ruchach nie można było odnaleźć tej samej werwy, co na samym początku. Trudno było mu się dziwić skoro walczył zaciekle z kilkunastoma wrogami od dobrych godzin. To potrafi wymęczyć nawet najlepszego wojownika. Adreanalina wspomagała go, jak i chęć przetrwania, ale to nie mogło trwać wiecznie. Obrażenia też dawały o sobie znać, choć nie były tak poważne, co u Jay'a to i tak doskwierały. 

☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz