☆꧁✬◦°˚°◦. օ ʐաɨɛʀʐʏռǟƈɦ ֆȶǟʝąƈʏƈɦ ֆɨę łօաƈǟʍɨ ɨ ռǟ օɖաʀóȶ .◦°˚°◦✬꧂☆

238 10 79
                                        


Nie miał za wiele opcji, tak samo jak czasu. Musiał działać szybko i wymyśleć cokolwiek. Nie było nawet gdzie się ukryć przesadnie, a najbliższe miejsce gdzie dałoby się osłonić była szubienica oddaloną od niego o parę metrów. Nim dobiegnie w tym stanie to już dawno łucznik wystrzeli w niego po kilka razy. 

Dlatego widząc jak łucznik napina cięciwę, postanowił się chwycić czegoś jeszcze bliżej niego. Czegoś co wpatrywało się w nowoprzybyłego niczym w boga i nie wykorzystał okazji, by uciec.

Gorzej dla niego, lepiej dla Kai'a. 

Złapał od tyłu chłopaka i przyłożył mu sztylet do szyi, zaczynając go ranić. Chciał dodatkowo pokazać, że jest poważny w swoich słowach. Nie żeby masakra jaką zostawił już tego nie udowadniała. Chłopak za strzygł od razu, przełykając głośno ślinę. 

-Nie ruszaj się to cię nie zabiję jak resztę - warknął przy jego uchu.

Strażnik pokiwał głową na znak zgody. 

Łucznik nadal trzymał napiętą cięciwę z strzałą, gotową do natychmiastowego wystrzelenia. Kai dodatkowo schował się całkowicie za chłopakiem, będącym nieco niższym od niego, co nie pomagało w ogóle. Nadal był na niego czysty traf, ale gdy tylko puści strzałę, on zdąży w tym czasie poderżnąć mu gardło. 

-Puszczaj go! - zawołał łucznik z mocnym akcentem dla tego regionu.

Szatyn nie odezwał się, a zaczął wycofywać się w stronę dosyć wysokiej, drewnianej platformy na środku rynku. Przez jakiś czas powinna posłużyć mu za schronienie, by chociaż przez chwilę mieć czas na opatrzenie ciągle krawiących. Rana na udzie boleśnie pulsowała i zakłócała mu wszelkie zmysły przez ogromny ból. 

Strzała trafiła w bruk tuż obok jego stopy. Zatrzymał się momentalnie wraz z swoim zakładnikiem. 

-Powiedziałem puszczaj go! - krzyknął zdenerwowany. Jednak każdą emocję kontrolował do takiego stopnia, że nawet ręce mu nie drżały z złości, jak to było w przypadku wielu osób. 

To było jeszcze gorsze dla Kai'a, bo świadczyło o tym, że miał do czynienia z świetnik łucznik o precyzyjnym oku i doskonałym opanowaniu. Jeszcze tego mu brakowało. 

-Puszczę go, gdy dotrę do szubienicy! - rzucił lodowatym głosem, posyłając mu ostre spojrzenie - Inaczej będziesz miał na sumieniu kolejną osobę! - mówiąc to przycisnął ostrze bardziej do szyi, z której zaczęły skapywać kropelki krwi. 

Łucznik usłuchał opuszczając łuk, nie spuszczając choć na sekundę Kai'a, wycofującego się już w stronę platformy. Przeklął głośno pod nosem.

Kiedy tylko Kai znalazł się w względnie bezpiecznym miejscu. Natychmiast popchnął zakładnika do przodu, który pod naporem jego siły upadł na ziemie. Szatyn szybko schował się za szubienicą, siadając na ziemi z wyprostowanymi nogami. Jęknął z bólu przez gwałtowne ruchy. W dłoni nadal trzymał mocno sztylet, obawiając się, że zakładnik wykorzysta jego słaby stan, by zaatakować go. Na szczęście strach jaki w nich zasiał skutecznie odwiódł strażnika od tego pomysłu. Nawet nie przemknęła mu ta myśl przez głowę. Tylko szybko podniósł się na nogi i pokuśtykał z dala od niego. 

Nie tracąc już ani chwili dłużej, zaczął opatrywać swoje rany. Miał tyle czasu ile łucznik zdąży przybiegnąć do niego przez dachy kamienic. Z tej pozycji nie miał jak go trafić, więc za pewne się przemieści. Kai nie miał pojęcia czy budynki są ze sobą połączone, by móc bez przeszkód przemieszczać się pomiędzy nimi, nie wychodząc z kamienic czy mężczyzna będzie musiał skorzystać z dachu. 

☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz