Kai i Cole nadal siedzieli na ziemi, kiedy to Zane chodził w te i we w te próbując się uspokoić. Szło mu to daremnie, sądząc po tym jak mamrotał do siebie i miał morderczy wyraz twarzy. Lloyd i Jay stali w niedalekiej odległości od pozostałej trójki i czekali na dalszy bieg wydarzeń. Głównie na to aż ich przywódca ponownie wróci do swojej niezachwianej oazy spokoju i cierpliwości. W tym stanie był naprawdę przerażający, ponieważ pierwszy raz widzieli go takiego, dlatego nie wiedzieli czego się spodziewać po nim.
-Wy dwoje - wskazał na Garmadona i Walkera, zatrzymując się - Do kurwy nędzy, dlaczego ich nie rozdzieliliście? Nie po to wam kazałem iść dalej, abyście sobie tylko stali i oglądali. Gdybym wiedział to sam bym poszedł do nich, a wam kazałbym pomóc tamtej dwójce
-Cole zagroził nam, że nam też zrobi krzywdę - odpowiedział szybko rudzielec - Uważałem, że muszą sobie wyjaśnić same pewne rzeczy skoro od początku mają do siebie problem. Czasami bójki lepiej działają niż zwykła rozmowa. Mieliśmy już ich rozdzielać, gdy zobaczyliśmy, że poszło to za daleko, ale sam już to zrobiłeś
Zane wziął głęboki oddech i głośno wypuścił powietrze z ust.
-Dlaczego - zaczął lodowatym głosem zwracając się do siedzącej dwójki - się biliście? - obrócił się do nich, tak by stać na przeciw nich. Patrzył na nich z góry, nieprzystępnym spojrzeniem. Swoje ręce schował za plecy - Najpierw ty - wskazał na Cole'a.
-Jedna dziewczyna wczoraj poprosiła mnie o pomoc w odzyskaniu jej brata z rąk topielca. Mówiła tylko o jednym i błagała, abym nie mówił nikomu. Powiedziała, że wtedy już nigdy nie odzyska brata - wytłumaczył spokojnie - To miała być szybka akcja. Wróciłbym na czas. Później, by wam powiedział wszystko. Tylko nie wiem dlaczego topielców było trzy, a ta dziewczyna wrzuciła mnie do rzeki - wzruszył ramionami - Zostawiła mnie, a w jej miejsce pojawił się on - burknął, pokazując ruchem głowy na szatyna.
-Co dalej? - ponaglił go Zane'a.
-Dalej było tak, że on sobie stał bezpieczny i suchutki na brzegu rzeki, gdy ja walczyłem o życie z trzema topielcami, które próbowały mnie utopić - rzucił z ironicznym uśmiechem - Gdyby nie Jay i Lloyd leżałbym na dnie rzeki jedzony właśnie przez demony
-Kai, to prawda? - zapytał, a w jego tonie czaiły się niebezpieczne nuty.
Chłopak nie patrzył na nikogo. Miał spuszczony wzrok na trawę, którą zaczął skubać. Swoją wargę zagryzał, a sądząc po jego zmarszczonym czole czuł się zdenerwowany.
-Kai, kurwa zadałem ci pytanie - warknął zniecierpliwiony.
-Tak do cholery była to prawda! - zawołał, przenosząc swoje spojrzenie na lodowate tęczówki mężczyzny. Nie wytrzymał długo widząc jak Julian na niego patrzy i z powrotem spuścił głowę. Jego skubanie trawy stało się jeszcze bardziej nerwowe.
-Ale dlaczego? - spytał już spokojniej - Dlaczego mu nie pomogłeś?
-Bo Kai się boi wody! - wtrącił się Lloyd, podchodząc bliżej.
-Lloyd, kurwa zamknij się! - fuknął na niego szatyn, wstając powoli na równe nogi i rzucając mu ostrzegawczy wzrok. Zaczęli się mierzyć spojrzeniami. Blondyn nie zamierzał odpuścić.
-Jak to się boi? - spytał zdziwiony Zane'a.
Wszyscy zaczęli patrzeć na szatyna, doczekując się odpowiedzi. Ich twarze wyrażały zdziwienie i stały się łagodniejsze. Kai wyczuwał jak ich nastawienie się do niego zmienia w litość, jak zaczynają patrzeć na niego współczująco, choć jeszcze nie poznali całej prawdy. Nawet sam Cole, tak patrzył.
![](https://img.wattpad.com/cover/341531911-288-k851823.jpg)
CZYTASZ
☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańska
FantasíaDylogia ,,Modlitwa" Rozdziały w każdą poniedziałek o 24:00! - czasami zdarzy się o 24 h szybciej Kai i Cole żyją w dwóch różnych gildiach i z pewnością to co ich łączy jest śmierć obydwojga rodziców w bardzo młodym wieku oraz zamiłowanie do wykonywa...