☆꧁✬◦°˚°◦. օ ȶʏʍ, żɛ ռɨɛƈɦęć ռɨɛ ʐռɨֆʐƈʐʏ ɖօɮʀɛɢօ ֆɛʀƈǟ .◦°˚°◦✬꧂☆

99 10 45
                                        

Kai obudził się podnosząc się do siadu i oddychając ciężko, niemal tak samo jak wtedy. W amoku macał się po piersi w poszukiwaniu swojego sztyletu, schowanego w miejscu, gdzie znajduje się serce. Był jedną z pamiątek po jego rodzicach, jedną z niewielu, których wykonali wspólnie, dlatego zawsze trzymał go blisko serca. 

Gdy wyczuł jego kształty pod koszulą, uspokoił się. Oddech wracał do normy, serce do prawidłowego rytmu. Przetarł twarz swoimi dłońmi i dopiero później zaczął rozglądać się wokół, by zorientować się nieco, gdzie się znajduję. 

-Zły sen? - zagadnął go Cole.

Podniósł głowę wyżej i ujrzał go stojącego naprzeciwko niego z patykami w ręce. Włosy miał rozpuszczone i wilgotne. Ubrania zaś miał już suche. Podobnie do niego. Zauważył też niewielkich rozmiarów ognisko, rzeka nieopodal, a także to ze znajdowali się między drzewami. Na sam widok rzeki aż się wzdrygnął. 

Zły sen? Kurwa to była jego rzeczywistość.

-Można tak powiedzieć - odparł zachrypniętym głosem. Poczuł jak boli go gardło. Pewnie skutek uboczny jego głośnego płaczu. Odkaszlnął kilka razy, by jego głos powrócił na normalny bieg. 

Na samo wspomnienie to czego był świadkiem Cole, zrobiło mu się wstyd, że zobaczył go takiego. I jeszcze poznał jego największą strach. Co prawda wiedział o tym wcześniej, ale nie widział do jakiego stanu może go to doprowadzić. Dzięki temu można było go pokonać w łatwy sposób. Dlatego w interesie Kai'a było to, aby nikt o tym nie wiedział. A teraz wie o wszystkim Cole, widział go słabego i to jak zalewa się łzami. Czuję się bardzo głupio. 

Cholernie źle.

-Długo spałem? - szatyn przerwał ciszę jaka zapadła, chcąc odegnać tą napiętą atmosferę. Miał wrażenie, że emocję jeszcze nie całkowicie opadły, a on pomimo snu czuję się nadal bardzo zmęczony.

-Może z godzinę - odpowiedział, podkładając drewno pod ogień - Może trochę więcej 

-Okej - mruknął, nie wiedząc co powiedzieć więcej. 

W normalnych okolicznościach pewnie rzuciłby czymś co, by zirytowało bruneta, może jakiś żartem. Podtrzymywanie rozmowy nigdy nie było dla niego trudnością, a nawet podczas ciszy między rozmówcami nie czuł się nerwowo, ale teraz nie był sobą. Przeszłość obdzierała go z przyszłości i zabierało to kim jest. Ale... ale może jego prawdziwe ja jest tym, które tak bardzo nienawidzi? Może tak naprawdę jest wystraszonym, cichym, małym chłopcem, ale potrafi to kontrolować? Już i tak Lloyd mu kiedyś powiedział, że ma dwie twarze. Jedną za maską, a drugą bez. Trudno było się z tym nie zgodzić. Faktem było, że podczas misji za swojego stroju zachowywał się zgoła inaczej niż bez niego. Miał też trzecią twarz, o której nie wiedzieli nieliczni. Właśnie do tego grona bez zaproszenia dołączył Cole. Bardziej interesujące pytanie brzmiało, która z masek była tą naturalną. Nie potrzebuje znać odpowiedzi na to pytanie, skoro nie jest gotowy zaakceptować jej wyniku.

-Trochę się rozejrzałem po okolicy - zakomunikował, siadając przy ogniu - Nie zauważyłem śladów upirów, ale na wszelki wypadek założyłem krąg z soli dla bezpieczeństwa i rozstawiłem srebro. Nie wydaje mi się, aby ten las był często przeczesywany przez łowców, więc powinniśmy być czujni

-Wiesz, gdzie jesteśmy?

-Trochę - oznajmił niepewnie - Głównie to są moje domysły niż jeżeli fakty. Podaj mi plecak. Mam tam mapę

-He?

-Jest za tobą - wskazał palcem na przedmioty, znajdujące się obok niego - Jednego z nich posłużył ci za poduszkę 

☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz