☆꧁✬◦°˚°◦. օ ȶʏʍ, ʝǟӄ ɮǟʀɖʐօ ʀʊֆǟłӄɨ ֆą ɨʀʏȶʊʝąƈɛ .◦°˚°◦✬꧂☆

102 12 20
                                        

Cole nie sądził, że tak szybko ich role się odwrócą. Przecież jeszcze wczoraj to on był na miejscu Kai'a i z zapartym tchem, jak i przerażeniem, obserwował przebieg sytuacji, które była tak bardzo bliźniaczo podobna do tej aktualnej. Tylko tutaj demony, w przeciwieństwie do ludzi, działały instynktownie. To istoty, które straciły część siebie i ludzkie odruchy. Zostały im tylko pierwotne żądzę i chęć spełnienia własnych zachcianek. 

Demon czy człowiek. Czasami nie było różnicy między nimi.

Cole odgradzał rusałki od Kai'a. Stał stanowczo i nie lękał się ich. Walczył z gorszymi upirami niż te i w straszniejszych sytuacjach się znajdował, by móc przestraszyć się pierwszej lepszej zjawy. W końcu był łowcą. Oni nie mogą znać takiego słowa jak ,,strach". Był bardziej zirytowany faktem, że są to rusałki, które próbują uwieść szatyna i, że musi z nimi walczyć. Naprawdę mają poważniejsze rzeczy niż to. 

No cóż... Grunt, że dostrzegł działanie uroku od razu, a nie po wyjeździe z lasu. Wtedy mogłoby być już za późno na odczynienie jego. Trudno byłoby przecież odnaleźć winowajców w tym ogromnym lesie, a jeśli rusałki nie chce zostać odnaleziona to nikt ją nie odnajdzie. Ofiara nie miałaby z tym aż takiego problemu, bo przez urok ciągnie ją do potworów. Idzie do nich nieświadomie, myśląc tylko o nich. Wszelkie odruchy zachowawcze są zagłuszone. I nawet kiedy rusałki zamęczają ja na śmierć, nie wybudza się.

Podejrzewał, że te rusałki nie spostrzegły, że nic na niego nie działa. Te, z którymi mieli styczność na samym początku podróży, od razu dostrzegły, że jest inny. 

Czekał aż wyjdą wszystkie z swoich nor i pokażą się. Naliczył ich już pięć. Każda piękniejsza i bardziej złowieszcza od drugiej. Trudno było nie zauważyć jak bardzo zdenerwowane są na bruneta. Gniew przepełniał je. Nie były porywczymi istotami. Były sprytne i przebiegłe, więc tylko dlatego nie rzuciły się na Cole'a, bo w swoich głowach knuły plan, jak przysporzyć mu najwięcej cierpień. 

Nie dało się ukryć faktu, że spoglądały również na szatyna, oblizując przy tym swoje wargi i pokazując ostre zęby. 

Kai nie miał przesadnie dużej styczności z demonami. Tłumaczył to swoim szczęściem i mocną ochroną. Nawet w ich gildii przypominano o tym, aby nie lekceważyć demonicznego zagrożenia. Przekazywali im wiedzę o profilaktyce i co robić, aby nie spotkać się z upiorem. Rzadko albo nawet wcale, bo nie przypomina sobie Kai, aby ktokolwiek mówił coś o tym, co trzeba byłoby zrobić na wypadek walki z nimi. Zawsze powtarzali ,,łowcy są od tego. Zostaw to im".

Jak to dobrze, że on miał swojego łowcę, którego mógł zawierzyć swoje życie. Tylko jemu i nikomu innemu. 

Choć trudno było mu tutaj stać, jak kołek i przyglądać się rozgrzewającej walce. Zawsze był w centrum i dawał z siebie wszystko, a teraz ma tak po prostu stać? Wie, że bardziej by przeszkadzał niż jeżeliby pomógł. W końcu rusałki walczą inaczej niż ludzie. Mają inne możliwości i inaczej mają rozmieszczone czułe punkty. Jedyne co może zrobić to zadbać o swoje bezpieczeństwo, tak by Cole skupił się tylko i wyłącznie na walce, a nie na nim samym.

Ale gdy tylko zauważy, że sytuacja przechyla się na niekorzyść. Ruszy natychmiast. Teraz musiał walczyć z urokiem, którego już nie odczuwał po tym, gdy rusałki przestały śpiewać, a wokół zapanowało nietypowe dla lasu milczenie. Mimo to czuł pod skórą, że coś jest nie tak.

-Jesteś inny... - wysyczała z obrzydzeniem siódma z rusałek, lustrując Cole'a z przekrzywioną głową - Najgorszy typ

Brunet nie zareagował. Przecież nie raz miał okazję usłyszeć podobne wyzwiska czy nawet gorszej kategorii. I tak żadne słowa od nikogo nie mają jak się równać z tym jak mówił o sobie samym. Nikt tak cię nie skrzywdzi jak ty sam siebie.

☆꧁✬◦°˚°◦. քօʍóɖʟ ֆɨę ɖօ ʟǟʋʏ .◦°˚°◦✬꧂☆- [Lava Shipping] x mitologia słowiańskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz