17. |Bucky Barnes|

609 27 20
                                    

- Pomóc Ci? - zapytał Barnes, kiedy ta chciała schylić się po jednej z najlżejszych kartonów. Lina aż podskoczyła. Nie spodziewała się tam jego.

Ja nie wiem jak oni to robią, że mają taki cichy chód.

- Yyy - zacięła się. Chciała dowalić mu jakimś tekstem, ale nic nie przychodziło jej do głowy. - Jeśli masz czas...

Nie był to jej wymarzony pomocnik, ale jeżeli proponuje - co jest dziwne - to trzeba korzystać.

Bucky nic nie powiedział. Poprostu zaczął wnosić kartony do jej pokoju w swoim stroju do treningów. Nawet nie pozwolił jej zabrać jednego. Dziewczyna poprostu stała i patrzyła jak to robi. Trochę tego nakupowała. Ale meble, które tam były w ogóle się jej nie podobały, a karta z dostępem do pieniędzy Starka tylko czekała aż się ją użyje.

Bucky wniosł ostatni karton. Wyprostował się i zaczął się rozglądać. Linie zdawało się, że ten nawet się nie wysilił. Tymaczasem ona dyszała od 15 minut.
Wzrok bruneta powędrował do sterty książek, która piętrzyła się na podłodze i czekała na pojemne regały, które niestety dopiero czekały sobie w kartonach.

Lina już chciała mu dziękować i pogonić go, ale ten zabrał jedną z książek.

- Lubisz „Hobbita"? - zapytał czym lekko zszokował dziewczynę.

- Tak. J.R.R. Tolkien to jeden z moich ulubionych pisarzy. Uwielbiam jego działa, a co?

- To jest ich więcej? - zrobił wielkie oczy.

- Tak, jest jeszcze trylogia Władcy Pierścieni - Lina była coraz bardziej zdziwiona jego pytaniami o literaturze. - To ponadczasowe książki.

- O czym to jest? - zaczął wypytywać.

Czemu ja z nim o tym gadam? Hola, hola, czemu on się tym interesuje?

- Dzieje się kilkadziesiąt lat po wydarzeniach z Hobbita. - Wytłumaczyła, mimo iż nie czuła się swobodnie przy nim. - O Tu jest. Pierwsza część, druga część i trzecia. - Zaczęła wyciągać je pokolei.

- Mogę pożyczyć? - zapytał. Lina prawie się zakrztusiła własną śliną.

- Yyy, jak chcesz...

- Dzięki - odparł bez emocji.

Zabrał trzy książki pod pachy i miał zamiar wyjść. W Linę jednak weszło. Temat książek zawsze robił z niej idiotkę, hipokrytkę i najgłupszą osobę na świecie. To był chyba jej słaby punkt. I nagle postanowiła spytać o coś czego się nie spodziewała, że zapyta.

- A może chciałbyś pomóc wynieść te stare meble na zewnątrz? Nie musiałabym prosić Sama ani Steve'a, a chciałabym powoli składać te meble.

- Co dokładnie? - rzucił i położył książki na jednym z foteli.

- Te dwie komody, tamtą szafkę i dwie szafki nocne w sypialni...

- Mogę? - zapytał, ponieważ chciał wejść do jej sypialnie. Dziewczyna skinęła głową, a Bucky wszedł do miejsca, gdzie spała. Jej łóżko wyglądało bardzo przytulnie. Miała tam mnóstwo poduszek i kilka pluszaków.

Pewnie wygląda to dla niego bardzo dziecinnie, ale trudno. Nie interesuję mnie jego zdanie.

Bucky zabrał szafkę, a później drugą i wyniósł obie za drzwi. Później przeszedł do salonu i tam z pomocą Liny, żeby nie szurać po podłodze wynieśli dwie komody, a potem brunet zabrał sam małą szafkę.

- A jak złożysz nowe meble? - zapytał i oparł się o fotel.

Lina zacięła się. Sądziła, że da radę sobie sama. Nie spodziewała się, że to wszystko będzie takie ciężkie.

- Przyjdę do Ciebie tylko wezmę prysznic. Jestem po treningu. - Powiedział i wyszedł jej pokoju, zabierając książki.

Tego to się nie spodziewałam. Chyba podmienili Barnesa.

Wrócił tak jak obiecał. Lina siedziała w salonie i jadła słodkie bułeczki, które kupiła sobie w drodze do wieży. Jego włosy były związane w koczka z tyłu głowy - dalej lekko wilgotne. Teraz lepiej było widać jego rysy twarzy podkreślone tygodniowym zarostem, ponieważ buzia nie kryła się pod włosami. Oboje usiedli w sypialni i zaczęli ogarniać regały, które miały się tam znajdować.

Otworzyli kartony i postępowali wedle instrukcji, w ogóle się do siebie nie odzywając.

Taka forma komunikacji bardzo mi się podoba.

Nagle ktoś wparował do jej pokoju. Nim zdążyli się zorientować do sypialni wparował Tony, który zaczął coś gadać o meblach, które wcześniej tam wywalili.

Jeszcze tego brakowało.

- Lina, załatwię kogoś z obsługi, aby je stamtąd zabrał. Ledwo się tam... - zaciął się kiedy zobaczył Barnesa siłującego się ze śrubokrętem.

Bucky podniósł się i stanął na przeciw mężczyzny. Był od niego o wiele wyższy.

- Panie Stark.

- Sierżacie Barnes, rozumiem że już wychodzisz?

Lina spojrzała raz na tego, raz na drugiego. Cała sytuacja wydawała się lekko niekomfortowa.

- Tak - odparł chłodno. Po mężczyźnie, który pomagał jej z meblami nie zostało nic. Spojrzał na Linę.

- Dzięki za pomoc - odezwała się dziewczyna. Bucky skinął głową i wyszedł. Tony powędrował za nim wzrokiem i kiedy miał pewność, że sobie poszedł, usiadł na łóżku swojej córki.

- Co to miało być? - wysyczał lekko podenerwowany.

- Barnes pomagał mi z meblami - odpowiedziała prosto i klarownie. Tonyemu jednak dalej coś w tej odpowiedzi nie pasowało.

- Nie mogłaś poprosić kogoś innego?

- Nie prosiłam nikogo. Sam zaproponował to się zgodziłam.

- Jesteś nieodpowiedzialna!

- Ja? - parsknęła. - Nic złego nie zrobiłam.

- Ten człowiek to seryjny morderca, narzędzie Hydry nie powinnaś być taka ufna.

Oho czy ja go właśnie będę bronić?

- Tato, niczym nie różni się od innych domowników, a po 2 pranie mózgu zostało usunięte z jego głowy. A po 3, przestań być nadopiekuńczy i taki zaborczy.

- Proszę Cię tylko o jedno. - Tony zabrzmiał stanowczo. - Jak chcesz szukać sobie przyjaciół to nie w Barnesie. - I wyszedł.

- A kto Ci w ogóle powiedział, że ja chcę się z nim przyjaźnić? - fuknęła oburzona.

No i sobie teraz sama meble składaj.

______________

Pisz, jeśli chcesz żeby jakiś wątek czy scena się pojawiła, a może dodam do opowiadania!!!

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz