5. |Bucky Barnes|

802 26 6
                                    

Na przylot quinjeta czekał Nick Fury. Natalie od razu wybiegła ze statku w poszukiwaniu Liny, która już od kilka godzin była prawowitą mieszkanką Avengers Tower.

- Dobrze pana widzieć, sierżancie Barnes - odezwał się Fury.

- Przepraszam za tamto - wymamrotał Bucky.

Fury westchnął teatralnie.

- Nic nie szkodzi - i zaczął iść ku jego boku. O dziwo nigdzie nie było Tony'ego, który de facto był gospodarzem całego wieżowca.

- Panie Barnes. Nie ukrywam, że będziemy chcieli pana wykorzystać. Nie mówię tutaj o tym, że stanie się pan Avengersem, ale nie mogę pozwolić, ze ktoś taki jak pan będzie się marnował.

Steve, Natasha i Sam zostawili ich samych. Obaj poszli do windy, która pojechała w dół.

Fury kontynuował swój wywód.

- Patrząc na pana wyszkolenie, doświadczenie i imponujące umiejętności będziemy chcieli pana powoli wdrażać w misję, które będą miały miejsce.

- Nie wiem czy jestem już na to gotowy - odparł Bucky.

- Wszystko zależy od Ciebie, Barnes - rzekł Fury. - Cholera nie będę mówił przecież do Ciebie per pan.

Brunet skinął głową. Winda zatrzymała się na jednym z pięter, na którym znajdowały się apartamenty mieszkalne. Obaj wyszli na nowoczesny korytarz.

- Mam nadzieję, że zjawisz się jutro na wspólnym śniadaniu. Wszystkie informacje o budynku, plany dnia oraz pilne informacje znajdziesz tutaj. - I wręczył mu zegarek, który był w posiadaniu każdego mieszkańca Avengers Tower.

Bucky wziął go i zaczął mu się przyglądać.

- A i chodź, pokażę Ci twój pokój - machnął na niego ręką i wyciągnął magnetyczną kartkę, dzięki której otworzył jedne z drzwi. - Ten apartament jest podwójny, więc będziesz dzielił je z córką Starka. Mam nadzieję, że przypadniecie sobie do gusty. Macie wspólny przedsionek (który równie dobrze mógł być odrębnym pokojem)... A i łazienkę wspólną... Mam nadzieję, że nie będzie Ci to przeszkadzało.

Bucky zaprzeczył. Jeszcze nie był świadomy, co może go czekać...

- A oto twój pokój - otworzył następne drzwi po lewej stronie. Bucky aż oniemiał. Nigdy wcześniej nie miał własnego kątu. A teraz... miał w sumie dwa pokoje - jeden w formie salonu z otwartym przejściem do sypialni. Dodatkowo garderoba i łazienka...

- Życzę spokojnej nocy, Barnes. - Fury zamknął za sobą drzwi, zostawiając bruneta samego. Ten pierwsze co zrobił to rozsunął ciężkie zasłony, żeby zobaczyć jaki widok miał za oknem. Po czym od razu je zasłonił, ponieważ światła Nowego Jorku wręcz raziły go po oczach. Usiadł na skraju dużego, dwuosobowego łóżka i zdjął skórzaną rękawiczkę, którą położył na szafce nocnej. Na kolana dał swój plecak i wypakował swój skromny dorobek. Nie miał za dużo ubrań, a w mieście było o wiele zimniej niż na afrykańskiej sawannie, do której zdążył przywyknąć.

Miał kilka koszulek, spodnie, bieliznę i podstawowe kosmetyki. 

Zdjął czapkę z daszkiem, kurtkę i bluzę, a później złapał za szary szlafrok i jeden z ręczników, który był przygotowany na łóżku. Postanowił się umyć. Łazienka miała spory prysznic, wannę, dwie umywalki i była wyposażona. Znalazł tam różnego rodzaju balsamy i żele pod prysznic. Była nawet szczoteczka do mycia zębów... wręcz idealnie.

Miał oczywiście do wyboru wannę, jednak wolał wziąć szybki prysznic i położyć się do łóżka.

______________________

Możecie pisać co chcielibyście, żeby się wydarzyło!!!

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz