31. |Bucky Barnes|

613 29 6
                                    

Lina zasnęła w ubraniach. Coraz częściej zdarzało się jej iść brudna do łóżka bez prysznica. Nawet zapominała o piżamie. Tej nocy obudziła się około 2. Zobaczyła na telefon i wręcz załamała się. Nie dość, że śmierdziała to włosy miała tłuste jakby pracowała w fastfoodzie. Jedynym pocieszeniem był fakt, że nie musiała nigdzie iść, kiedy dzień na dobre się zacznie.
Poszła więc pod prysznic.

Ty to masz Lina świetne pomysły. Jeszcze zaśniesz pod tym prysznicem jak będzie Ci za przyjemnie. Jeszcze przydałoby się zmienić całą pościel.

Umyła się dość sprawnie. Czuła się później jak nowonarodzona, ale gdy przypomniała sobie, co odwaliła z Buckym przy oglądaniu filmu to aż ją zmroziło. Później, kiedy sądziła, że wejście pod kołdrę ją jakoś bardziej zrelaksuje, zaczęła rozmyślać o stłuczce, której była wykonawczynią.

Zasnęła.

Obudził ją dźwięk zegarka. Szybko wygramoliła się. Wiedziała, że jest to pilne - inaczej nie piszczałby jak jakiś pieprzony alarm.

Ojciec!

Odebrała od razu i przyłożyła do ucha, żeby lepiej słyszeć. Buchnął głos Tonyego. Aż ją zakuło w głowie.
Myślała, że zemdleje zaraz. On o wszystkim wiedział.
Wiedział o dziwnej transakcji w pizzerii i o tym, że uszkodziła jeden z samochodów.

- Dzień mnie nie ma i już takie akcje. - Tony nie był zadowolony. - A nie będzie nas jeszcze z tydzień. Ciekawe co jeszcze się wydarzy. Tylko proszę nie wysadź Avengers Tower w powietrze.

- Bardzo zabawne - westchnęła opryskliwie Lina. Była jeszcze bardziej przybita niż wczoraj. Ze smętnym humorem udała się do kuchni na śniadanie. Na szczęście nikogo tam nie było. Zjadła, zrobiła sobie herbatę i ruszyła z nią do swojego pokoju, żeby zmienić pościel.

Złapała wypełniony bo brzegi kubek i ruszyła w stronę windy. Patrzyła pod nogi, żeby po drodze niczego nie wylać, ale jej starania poszły na marne.
Wylała wrzątek na siebie i na ścianę wokół, kiedy ni stąd ni zowąd pojawił się przy niej Bucky.

Jeszcze tego brakowało...

- Dlaczego mnie straszysz, Barnes? - prychnęła na niego i szybko poleciła do kuchni, żeby posprzątać to co narobiła.

- Ale ja poprostu sobie... - zmarszczył brwi Bucky, ale później uznał, że nie ma sensu z nią dyskutować. Lina wzięła ręcznik papierowy i próbowała jakoś zatrzeć ślady swojego fajtułapstwa.

- Jeszcze koszulka - wskazał palcem w okolice jej biustu.

Ale obciach.

- Wiem, wiem - machnęła na niego ręką i uciekła ze swoją marną herbatą na kilka łyków.

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz