39.|Steve Rogers|

510 22 6
                                    

Natalie i Steve zmienili miejsce i siedzieli na kanapach jedząc przekąski i popijając drinki. 

- Wiesz co, Natalie? - zaczął i spojrzał jej głęboko w oczy.

- Tak? - Dziewczynie trochę zabrało mowę, kiedy ten wpatrywał się w nią.

- Przypominasz mi kogoś - odparł nagle.

- Yyyy? Kogo? - Natalie była bardzo ciekawa.

- Była kiedyś taka Peggy... Carter. Znasz Sharon?

Natalie przytaknęła i od razu zrobiło się jej ciepło, ponieważ nie przepadała za tą kobietą. Była wredna i w niebezpieczny sposób interesowała się Steve'em.

- To jej ciotka i...moja dobra przyjaciółka zanim przepadłem na kilkadziesiąt lat. - Steve widocznie posmutniał, mimo iż na jego twarzy malował się nostalgiczny uśmiech.

- Ona żyje? - zapytała Natalie.

Steve spojrzał na nią z bólem.

- Żyje, ale ma prawie 100 lat.

- Jaka ona była? - Dziewczyna nie bardzo wiedziała jak się zachować. Steve na jej pytanie wyraźnie się rozmarzył

- Wiele by mówić... Była niezwykłą agentką, której siła, inteligencja i odwaga inspirowały wszystkich wokół niej. Napędzała mnie do walki. Sprawiła, że stałem się tym, kim teraz jestem.

Powiedział to bardzo pięknie. Normalnie Natalie by się wzruszyła, ale nie czuła w jego wypowiedzi drugie dno. Mianowicie, że była ona dla niego kimś więcej. Poczuła zazdrość, mimo że nie chciała jej czuć, a nawet w tej sytuacji nie powinna. 

- Na pewno była cudowną osobą - odparła. Steve uśmiechnął się i złapał za kieliszek z drinkiem. W tym samym czasie podszedł do nich Sam, który był wyraźnie podekscytowany. 

- Mam dla was propozycje nie do odrzucenia - zaczął tajemniczo. 

- W takim razie zaskocz mnie, Wilson - rzuciła kokieteryjnie Natalie. 

- Tony zaproponował, żebyśmy pokazali jego kumplowi Ryanowi naszą strzelnicę i żebyśmy zrobili małe zawody.

- A Stark zaszczyci nas swoją obecnością? - zapytał Steve. 

- Na szczęście nie i dobrze, bo lubi oszukiwać - odparł sarkastycznie Sam.

- To chętnie wezmę udział - oznajmił uprzejmie Rogers.

- A ty, Roller? - zwrócił się do Natalie Wilson. 

- Chętnie z wami pójdę popatrzeć, ale do zawodów nie przystąpię. Zostawię zabawę profesjonalistom, a ja zajmę się tymi pysznymi drinkami. - Spojrzała na obu mężczyzn, a później zabrała pustą szklankę i poszła w stronę baru.

Złapała tam Linę, która znudzona jadła tiramisu.

- Kim jest ten Ryan? - zapytała, spoglądając na mężczyznę, który przy winie dyskutował o czymś z Tony'm. - Przystojny nawet...

- Kumpel mojego ojca. Nie znam go. - Rzekła Lina w ogóle nie zainteresowana jego osobą. Natalie burknęła coś pod nosem.

- Idziesz na strzelnicę? - spytała.

- Tak, jako widownia.

- To tak jak ja! Weźmiemy drinki na zapas?

- Myślę, że to dobry pomysł. Może patrzenie na tych samców alfa strzelających do tarczy sprawi, że jakoś szybciej ten czas minie.

- A przestań - machnęła ręką Natalie. - Ja się dobrze bawię.

- Aby na pewno? Wydawało mi się, że Steve jakby posmutniał przy waszej rozmowie.

- A bo gadał o swojej starej przyjaciółce Peggy - odparła, jakby było to bez znaczenia. Lina zerwała się dziwnie, kiedy usłyszała to imię.

- Co Ci o niej powiedział? - zaczęła wypytywać. 

- Że była jego przyjaciółką i że miała na niego wielki wpływ, na to kim się stał.

Lina uniosła jedną brew do góry. 

- Aaa - Wiedziała o wiele więcej o Peggy niż Natalie. Kiedyś Tony jej powiedział, że była to jego wielka, niespełniona miłość. - Ty nie wiesz?

- Ale czego? - Natalie ewidentnie była zdziwiona reakcją swojej przyjaciółki. Lina zbliżyła się do dziewczyny. Obejrzała się na boki czy czasami ktoś za blisko koło nich nie stoi.

- Steve był w niej zakochany po uszy! - wyszeptała. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, mimo iż nie był to dla niej jakiś wielki szok.

Natalie nie zdążyła nic z siebie wydobyć, ponieważ zjawił się przy nich Sam, który wraz ze zebraną grupką śmiałków zbierał się do pójścia na strzelnicę. 

- Idziecie? - zapytał. Miał przy sobie Bucky'ego, Steve'a, Clinta, Natashę, Bruce'a i Ryana, który kiedy zobaczył Natalie od razu postanowił się jej przedstawić. Swoim podejściem, uśmiechem i charyzmą od razu zrobił na niej dobre wrażenie.

.

.

.

Moi drodzy! Co do Ryana to w jego postać wciela się Henry Cavill!!!!

Moi drodzy! Co do Ryana to w jego postać wciela się Henry Cavill!!!!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz