47.|Bucky Barnes|

599 35 37
                                    

Lina obudziła się kiedy w pokoju było już jasno. obróciła się do bruneta, z którym dzieliła łóżko - niestety. Ten już nie spał, ale nadal leżał sobie wygodnie. Lina zaczęła się zastanawiać kiedy wstał. Mimo przygód z poprzedniej nocy dziewczyna całkiem dobrze się wyspała. Nawet zapomniała o kontuzjowanej nodze. Bucky wyglądał na wypoczętego.

Dziewczyna odwróciła się do niego.

- Która godzina? - spytała, a ten nachylił się po swój zegarek, który leżał na szafce nocnej.

- Prawie 9 - odparł.

Wtedy do sypialni wbił Sam. Był już ubrany do wyjścia.

- Witam gołąbeczki! - zawołał, namaczając te słowa w hektolitrach ironii. Bucky skrzywił się, a Lina przewróciła oczami. - Mam dobrą wiadomość.

- Deportują Cię? - spytała.

- Nie tym razem - rzekł.

-  A to zła wiadomość w takim razie. - Dziewczyna w dalszym ciągu tuliła się do kołdry.

- Droga, którą mieliśmy jechać jest zablokowana przez drzewa, więc mamy kilka godzin zanim ją usuną. Proponuję, żebyśmy poszli na śniadanie to hotelowej restauracji.

- W takim razie chodźmy - rzucił Bucky i wstał.

- Tobie też radzę - zwrócił się do Liny Wilson. - Wiem, że lubisz się ociągać.

Dziewczyna westchnęła ciężko. Łóżko było całkiem wygodne. Chciała jeszcze poleżeć.

Godzinę później.

Cała trójka siedziała w restauracji, gdzie na ich nieszczęście jadły też dziecka z wycieczek swoje śniadania. Były tam niezły rumor i hałas. Linie aż trudno było cokolwiek przełknąć. Bucky natomiast zabijał każde dziecko wzrokiem. Sam nic sobie z tego nie robił. Jakby wszechobecny harmider był dla niego muzyką dla uszu.

Po posiłku udalo się do swojego pokoju, zabrali rzeczy i wymeldowali się. Było południe, kiedy wyjechali spod hotelu, ale i tak na miejscu najwcześniej byliby wieczorem. Za kierownicą usiadł Sam, ale Lina uznała, że z jej nogą jest lepiej i może usiąść z tyłu, żeby Wilson i Barnes mogli pogadać. Głupia to była myśl, ponieważ Bucky nie należał do gaduł, a już na pewno częściej ignorował niż odpowiadał.

Po połowie drogi i postoju Sam z Buckym zamienili się, a dziewczynie się trochę przysnęło.

Obudziła się nagle, kiedy usłyszała trzask.

- Wstawaj, księżniczko - rozbrzmiał głos Sama.

Byli na miejscu. Dziewczyna spojrzała na telefon. Dochodziła 20. Lina nie bardzo wiedziała co się w ogóle nie dzieje. Wyszła z samochodu i okazało się, że są oczywiście na jakimś zadupiu – jak zwykle. Takie wakacje to tylko tony może zafundować. Zaparkowali samochód pod wiatą. Centralnym punktem był wielki dom w wiejskim stylu, a obok niego garaże i domki gospodarcze. A wszędzie indziej pola, łąki, wzgórza i lasy. 

Zaczęli wyciągać swoje bagaże i przyszła do nich kobieta z zaokrąglanym brzuszkiem.

- No to nieźle Clint nabroił - wypalił Sam. Wtedy na tarasie pojawiło się jeszcze dwoje dzieci w piżamach.

- Coś tak czułam, że Barton lubi seks - dodała Lina. Bucky spojrzał na nich jakby to o czym myśleli było karygodne.

- Miło was w końcu poznać - zaczęła się z nimi witać, nie tracąc uśmiechu na twarzy. - Właśnie zrobiłam lazanie. Jest jeszcze ciepła. Dzieciaki już zjadły, więc wy teraz zjecie, a potem się wypakujecie i pokażę wam, gdzie będziecie spać... chodźcie, chodźcie, chodźcie! Lina jak noga? 

- Już lepiej - uśmiechnęła się Lina.

W końcu ktoś miły do kogo można się uśmiechnąć. Może jakoś przeżyję  ten czas.

Laura poszła położyć swoje pociechy do łóżek i wróciła do trójki gości, którzy kończyli jeść i pili ciepłą, owocową herbatkę. W domu Bartonów było bardzo przytulnie i rodzinnie. Wszędzie były ich zdjęcia, aż zaczęli się zastanawiać jak to możliwe, że Clint tak dobrze ich ukrył.

No niezły cwaniak.

- Ah te dzieci - westchnęła kobieta. - No wiecie jak jest... znaczy nie wiecie.

- Oj nie, nie. Ja w tatusia nie mam zamiaru się bawić - żartował Sam. Lina parsknęła.

- Myślę, że nikt by cię nie chciał na tatusia. Plemniki jak nabiorą świadomości jakim dzbanem jesteś od razu zawrócą.

Bucky prawie udławił się herbatą. Miał dość tych podtekstów.

- A Tobie co Barnes? - spojrzała na niego rozbawiona Laura.

- On tak zawsze - rzucił Sam.

- Czego ty się spodziewasz po stulatku, że będzie śmiał się ze zboczonych żartów. W tamtych czasów nie były za modne. - Lina nie pozostała dłużna. Przez chwilę rozmawiali i śmiali się. Oprócz Bucky'ego. Jakoś nie miał ochoty na towarzystwo, a najchętniej by stamtąd uciekł.

Była 22, kiedy Laura pokazała im pokoje. Lina miała dostać jeden z pokojów na piętrze z osobną łazienką, a Sam i Bucky wspólny tuż obok niej, gdzie znajdowały się dwa osobne łóżka.

No w końcu bez tych dwóch patałachów. Prywatna łazienka i przede wszytskim prywatny kibel. Hmm... ciekawe jak szybko wkurzy się Barnes, kiedy Sam zacznie chrapać jak stary knur.

Dziewczyna położyła się na mega miękkim łóżku i szybko zasnęła nie przejmując się niczym.

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz