18.|Bucky Barnes|

451 41 16
                                    

Bucky siedział na kanapie w swoim mieszkaniu, patrząc na telefon w dłoni. Po długiej batalii udało mu się znaleźć opcję wiadomości. Wziął głęboki oddech, jakby zbierał siły na coś, co wcale nie było łatwe. Wykręcił numer Liny, a po chwili usłyszał sygnał. Jego serce biło szybciej, kiedy w końcu odebrała.

– Barnes? – głos Liny brzmiał zaskoczony.

– To ja – odezwał się, trochę spięty. – Chciałem porozmawiać.

Po chwili ciszy, Lina odparła, choć nieco zaskoczona:

– Teraz? Słuchaj, jestem na zebraniu. Napisz mi SMS-a, okej? Oddzwonię do Ciebie, kiedy się skończy. 

– SMS-a? – Bucky poczuł, jak jego żołądek się ściska. – No... dobra – wymamrotał, a potem się rozłączył, nie czekając na odpowiedź.

Siedział chwilę w bezruchu, wpatrując się w telefon, jakby to była jakaś niezrozumiała zagadka.

– SMS... – westchnął ciężko

Otworzył aplikację do wiadomości, ale kiedy zobaczył klawiaturę na ekranie, jego dłonie zaczęły się pocić. Próbował wpisać pierwsze słowa, ale przypadkowo otworzył emoji. Zaklął pod nosem, wyłączając je.

– Jak oni to robią? – mruknął pod nosem, patrząc z irytacją na ekran. Starał się opanować irytację, ale zamiast tego czuł, jak narasta w nim frustracja.

Po kilku minutach bezowocnych prób westchnął ciężko i odłożył telefon na stolik. Wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, jakby był to przedmiot obcy i wrogi.

Tymczasem Lina, siedząc na zebraniu, rzuciła szybkie spojrzenie na ekran swojego telefonu. Przyszedł SMS od nieznanego numeru. Od razu zorientowała się, że to od Bucky'ego. Otworzyła wiadomość i jej oczom ukazała się zboczona emotka.

Aha...

Bucky  patrzył na ekran telefonu, który wciąż wyświetlał okno wiadomości. Próbował wpisać coś, co miało sens, ale z każdą kolejną literą czuł coraz większą frustrację. W końcu wyłączył aplikację i  znowu wybrał numer Liny. Usłyszał sygnał i mocniej zacisnął dłoń na telefonie.

Lina, siedząc na zebraniu, spojrzała na wibrujący telefon i uniosła brew. Bucky dzwonił. 

Kurwa.

Zestresowała się, ponieważ telefon zaczął wibrować na całe pomieszczenie, w którym siedzieli wszyscy. Podniosła się z krzesła, przyciągając zainteresowanie innych i poszła do kuchni

Westchnęła cicho, odbierając.

– Serio? – odezwała się z sarkastycznym tonem, trzymając telefon przy uchu, jednocześnie próbując nie zwracać uwagi swoich współpracowników. – Nie mówiłam ci, żebyś napisał SMS-a?

– Nie potrafię – odpowiedział chłodno, jakby to było oczywiste.

Z jakimi ja atechnologicznymi starcami żyję...

Lina prawie parsknęła śmiechem, ale stłumiła to, bo spojrzenia kilku osób zaczęły zwracać się w jej stronę.

– Nie potrafisz? – odpowiedziała, nieco rozbawiona, ale i zirytowana. – Serio? Przesuwasz palcem po ekranie i klikasz literki. To nie jest operacja na otwartym sercu.

– Dzwonię, bo to łatwiejsze – odparł Bucky, wciąż chłodny, nie poddając się jej ironii.

– Łatwiejsze? W środku zebrania? – Lina opuściła telefon na sekundę, żeby rzucić zrezygnowane spojrzenie na prezentację, która trwała w tle. – Wiesz, są momenty, kiedy SMS naprawdę by się przydał. Jak na przykład teraz.

Bucky nie odpowiedział od razu, co tylko bardziej zirytowało Linę. W końcu westchnęła ciężko.

– Dobra, słuchaj. Mam jeszcze pół godziny zebrania. Spróbuj napisać tego SMS-a. To nie będzie koniec świata. Wiem, że Ci się uda – powiedziała, a potem znowu przerwała połączenie, zanim zdążył odpowiedzieć. Siedzący przy stole Avengersi zaczęli zastanawiać się z kim też ona gada.

Bucky wpatrywał się w ekran, jakby oczekiwał, że sam z siebie zacznie działać. Po chwili wahania znowu włączył aplikację wiadomości i spróbował jeszcze raz.

„Chce porozmawiać" – napisał, ale zamiast wysłać, przypadkowo dotknął ikony „emoji", która nagle wypełniła ekran uśmiechniętymi buźkami i serduszkami. Zmarszczył brwi i usunął. Nagle wyskoczyła mu galeria, gdzie wyświetliły się selfiaczki, które sobie napstrykał. Coś poklikał i zdjęcia zniknęły. Poczuł ulgę, a klawiatura pojawiła.

– Co to jest za cholerstwo... – mruknął brunet i wysłał wiadomość. Udało się. Uśmiechnął się lekko, choć jego zadowolenie trwało krótko. Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.

Lina: Wow! Udało ci się! Swoją drogą, widzę, że nauczyłeś się robić selfie?

Bucky spanikował i przesunął ekran w górę. Okazało się, że wysłał jej swoje zdjęcie. 

Bucky: To nie było łatwe.

Chwilę później znowu przyszła odpowiedź.

Lina: Serio? Właśnie tak to wygląda, kiedy próbujesz wysłać wiadomość po raz pierwszy?XD

Bucky zgrzytnął zębami, ale postanowił nie dawać się wyprowadzić z równowagi. Zaczął pisać dalej.

Bucky: Chciałem dokończyć naszą rozmowę z wczorajszego wieczoru.

Odpowiedź przyszła szybko, tym razem mniej sarkastyczna.

Lina: Dobrze, możemy pogadać za chwilę. Daj mi 10 minut. Pójdę do swojego pokoju.

Bucky odetchnął głęboko. Czuł, że ten cały cyrk z technologią powoli zaczyna go wykańczać, ale nie mógł tego teraz odpuścić. Był tak blisko, żeby powiedzieć jej...

Lina udała się szybko do swojego pokoju. Zamknęła drzwi na klucz. Wzięła głęboki oddech. Zapisała sobie numer Buckyego pod nazwą James Barnes. Usiadła wygodnie na fotelu i zadzwoniła. Mężczyzna od razu odebrał.

Aż szok, że mnie nie rozłączył.

- James? 

Mężczyzna mruknął na jej głos.

- Chciałabym wiedzieć czy ty...

Nie potrafiła zebrać się do złożenia tego zdania.

- Ja też bym chciał wiedzieć czy ty... no wiesz? - Przełknął ślinę. Linie aż żołądek podszedł do gardła. - Czy mnie lubisz? - odparł w końcu.

Lina parsknęła niesłyszanie. Na jej twarzy wymalował się uśmiech.

Albo ja wyolbrzymiał, ale on na prawdę jest uroczy.

- Oczywiście, że Cię lubię - odparła. - Ja Ciebie też.

- Czy...

Brunet zaciął się. Nie był dobry w takim rozmowach.

- Hmm? - mruknęła Lina. 

- Czy zwróciłabyś uwagę na takiego faceta... jak ja? - zapytał, a w jego głosie czuć było zmieszanie. Strasznie krępowały go takie tematy. Dziewczyna zamilkła, co Bucky uznał za zły omen i zaczął się denerwować.

- James... - zaczęła łamiący się głosem. - Proszę wróć do Ameryki... do twojego domu.

Mężczyznę zabolała ta prośba.

- Wiesz, że nie mogę... 

- Tak byłoby łatwiej - mówiła takim głosem jakby płakała. - Tęsknię za Tobą... i nawet to, że spotkałam Cię wczoraj tej pustki nie zapełniło.

Każdy mięsień w jego ciele spiął się.

- Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał przy Tobie być... - odparł zdeterminowany.

- Wiem, James - wyszeptała Lina. - Naprawię to i będziesz przy mnie. Przy mnie, przy Stevie...

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz