41.|Bucky Barnes•Steve Rogers|

610 27 13
                                    

Lina wyszła ze strzelnicy i udała się do miejsca, gdzie miała miejsce impreza. Goście dobrze się bawili, więc ta przemknęła szybko przez tłum i udała się na balkon, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przez alkohol zaczęło jej kręcić się w głowie. Kiedy tak wpatrywała się w Nowy Jork nocą ku jej boku zjawił się Tony.

- Co tam, mój skarbie?

- Nie najlepiej się czuję. Coś ten twój barman robi za mocne drinki.

Tony parsknął.

- Chciałbym się o cos zapytać - zaczął tajemniczo.

- Słucham - rzuciła niechętnie. Mogła już podejrzewać do czego będzie bił.

- Co sądzisz o Ryanie? - zapytał.

No proszę i zgadłam.

- Nie mam zadania - odparła bardzo bezpiecznie, co zirytowało Tonyego.

- Ale bardziej na plus czy na minus? - zaczął wypytywać.

- Nie jest zły - przyznała i było to prawdą. - Ale nie myśl sobie, że zacznę z nim randkować.

- Niby czemu nie!? - zbulwersował się. - Jest przystojny, z dobrej rodziny, wykształcony i jak mu pokazałem twoje zdjęcie to sam powiedział, że jesteś ładna i chcę Cię poznać.

- To po co pokazywałeś?! - zdenerwowała się Lina. - Już tyle razy mówiła Ci, że nikogo nie szukam i nie potrzebuję twojej pomocy...

- Ale Lina... - przerwał jej. - Poznałem go i wiem, że jest dobrym człowiekiem. Daj mu szansę. Chociaż bądź dla niego miła. Tylko o to Cię proszę.

- No dobrze - powiedziała zrezygnowała.

Nie chciałam go zasmucać. Chciał dla mnie dobrze.

Tony objął ją w talii.

- Wiem, że tego nie lubisz, ale kiedyś to wszytsko będzie twoje. Muszę Cię przygotować... nawet w dziedzinie imprezowania i zabawiania gości.

Lina uśmiechnęła się. Jej ojciec czasami potrafił być rozczulający.

- A teraz chodź, powinnaś coś zjeść, a po za tym niedługo kończy się impreza. Goście będą się zbierać, a ja jako gospodarz muszę ich żegnać.

Oboje weszli do sali. Tony zaprowadził Linę pod stoły z przekąskami, a sam poszedł do weteranów, który właśnie się zbierali.

2 godziny później.

Impreza skończyła się. Zostali tylko mieszkańcy Avengers Tower. Niektórzy byli pijany i gadali głupoty. Jedni zmęczeni, bo alkohol nic im nie zrobił, albo po prostu nie mieli zamiaru się upijać, ale i tak szumiało im w głowach. Jeszcze drudzy byli znudzeni, a najbardziej Lina, która musiała jeszcze wytrzymać wyzwania i opowiastki Thora, który oczywiście pragnął każdego zaciekawić. Bucky siedział niewzruszony tym co się działo. Z nikim nie rozmawiał, tylko uważnie słuchał.

Nie wiem czy to była wina alkoholu, z którym się nie ograniczał czy zwyczajnie też nie lubił imprez.

- To ja już się zbieram - oznajmiła Lina. - Muszę jutro wstać bardzo wcześniej. Mam zajęcia na uczelni. 

Wszyscy to zrozumieli i dziewczyna mogła się sprawnie ulotnić. Trochę szumiało jej w głowie, kiedy szła, więc postanowiła zdjąć buty, które były strasznie nie wygodne.

Chwilę po tym, kiedy wyszła Lina w pomieszczeniu pojawiła się dziwna kreatura. Wszyscy wstali. Wyglądało to bardzo podejrzanie. Rozpadający się wręcz robot bełkotał niepokojące rzecz, a w tym czasie Avengersi mogli przygotować się do walki, do której lada moment miało dojść. Nagle zza kreatury przez ścianę przebiły się inne maszyny, które Tony sam stworzył. Były jednak wrogo nastawione i zaczęły wszystkich atakować.

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz