25.|Bucky Barnes|

440 30 17
                                    

Lina wróciła do bazy. Zjadła obiad i poszła do pracowni, gdzie pracowała nad protezami dla Rhodeya. Majsterkowanie i projektowanie pozwalało jej nie myśleć o tym co miało miejsce ostatnio. przynajmniej taki sposób mogła się od stresować, ale i tak czuła się trochę zagubiona, samotna i nie mogła się pogodzić z tym, że James zabiły jej dziadków i próbował zabić także ją.

Tony zaprosił Petera Parkera do bazy Avengers, a chłopak był wniebowzięty. Jego serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, a ręce lekko drżały z podekscytowania. Bycie w miejscu, o którym marzył odkąd zaczął swoje „przygody" jako Spider-Man, było czymś więcej niż spełnieniem marzeń.

Stark, z uśmiechem na ustach, oprowadzał go po bazie, opowiadając o różnych miejscach, urządzeniach i misjach Avengersów. Peter zadawał mnóstwo pytań, nie mogąc powstrzymać ciekawości. Tony wydawał się z tego zadowolony, jakby cieszył się z entuzjazmu chłopaka.

- Więc... to tutaj robicie te wszystkie fajne rzeczy? - zapytał Peter, rozglądając się po nowoczesnym holu, gdzie ekrany wyświetlały dane o różnych wydarzeniach na świecie.

- Tak, dokładnie tutaj, dzieciaku. Ale to jeszcze nic – uśmiechnął się Tony, wiedząc, że najlepsze jeszcze przed nimi. - Chodź, pokażę ci coś specjalnego.

Tony zaprowadził Petera do bocznych drzwi prowadzących w głąb kompleksu. Kiedy przeszli przez kilka korytarzy, zatrzymali się przed jednymi z nich. Drzwi otworzyły się automatycznie, ukazując nowoczesną pracownię.

Wewnątrz, na środku przestronnego laboratorium, stała Lina, córka Tony'ego, pochylona nad stołem roboczym. Miała zrobiony niedbały kucyk, a na twarzy malował się wyraz skupienia, jakby cała jej uwaga była skierowana na to, co właśnie robiła. Była otoczona narzędziami, metalowymi elementami i prototypami protez, nad którymi pracowała. Peter zauważył, że protezy wyglądały na zaawansowane technologicznie – zdecydowanie coś, co mogłoby pomóc Rhodeyowi po jego wypadku.

Tony uśmiechnął się do Petera i wskazał na Linę.

Co znowu?

- Lina, mamy gościa – powiedział, a dziewczyna uniosła wzrok znad pracy i zdjęła słuchawki, na których grała muzyka.

Peter poczuł, jak serce zabiło mu szybciej. Pracownia była pełna urządzeń, narzędzi i projektów, które były zdecydowanie poza jego zasięgiem zrozumienia. Czuł, że nie chce niczego zepsuć, ale jego ciekawość i fascynacja były silniejsze. Tony zostawił ich samych.

- Dzień dobry, pani Stark – zaczął nieśmiało, podchodząc bliżej, ale trzymając bezpieczną odległość od stołu, na którym pracowała.

No proszę... to ten pajączek.

Lina przyjrzała mu się uważnie, a na jej twarzy pojawił się delikatny, choć nieco zmęczony uśmiech.

- "Pani Stark"? - parsknęła śmiechem, poprawiając okulary ochronne, które miała na nosie. - Jakbyś zapomniał, to jestem tylko kilka lat starsza od ciebie. Lina, po prostu Lina – powiedziała, wyciągając rękę w jego stronę.

Peter poczuł, jak robi mu się gorąco na twarzy. Uścisnął jej rękę, lekko się przy tym plącząc.

- Przepraszam, Lina – poprawił się szybko, próbując ukryć zakłopotanie. - Jestem Peter Parker.

- Wiem kim jesteś– odpowiedziała. – Tworzyłam dla ciebie to wdzianko, w którym paradowałeś na wycieczce w Berlinie – dodała z lekką ironią, ale w jej głosie można było wyczuć sympatię.

Peter uśmiechnął się nieśmiało, a jego ręce nerwowo poruszały się w kieszeniach kurtki.

- A to dopiero była przygoda. Pan Stark pozwolił... - zaczął, ale zaraz urwał, bo zauważył, że Lina wraca do swojej pracy nad protezami.

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz