42.|Bucky Barnes|

524 21 6
                                    

To samego rana w całej wieży był zamęt. Okazało się, że Ultron uciekł z berłem Lokiego. Wszyscy byli w pełnej gotowości i planowali jak odbić kosmiczny artefakt z rok złoczyńcy. Okazało się, że zniszczono Jarvis, a wszystkie zebrane dane - akty i cała sieć została przeglądnięta przez Ultrona. Wiedział wszystko i był wszędzie. Sytuacja była bardzo napięta.

Opatrzono jej nogę i okazało się, że jest zwichnięta i założono na nią ortezę. Bruce przyszedł nawet, żeby zrobić jej specjalne zastrzyki regeneracyjne. Na szczęście tylko ucierpiała kostka. Lina jednak nie powiedziała swojemu ojcu o tym, że była blisko śmierci. Powiedziała tylko to, że się potknęła. O dziwo jej uwierzyli, ale wiedziała, że kiedy spojrzą na monitoring wszystko wyjdzie na jaw. Modliła się o to, żeby nikt nie wpadł na pomysł, żeby to sprawdzić.

Z samego rana do Liny przyszła Natalie. Odpowiedziała jej o wczorajszej walce. Na szczęście nic się jej nie stało poważnego. Była tylko trochę potłuczona.

- Muszę Ci coś powiedzieć Natalie - zaczęła.

Jej przyjaciółka wiedziała, że zaraz dowie się czegoś zaskakującego.

- To Barnes mnie uratował. Natknęłam się na Ultrona, kiedy wyszłam z imprezy. Potem natchnęłam się na Barnesa, który chyba mnie szukał...

- Tony chciał, żeby ktoś Cię znalazł. Bucky od razu się zerwał... Sama byłam zajęta walką.

Co? On jako pierwszy pobiegł mi na pomoc?

- Nie mów nikomu... - odparła zszokowana Lina. - Kiedy mój ojciec się dowie jeszcze wyśle mnie do izolatki, żeby mnie nawet komar nie ukąsił.

- Obawiam się, że tak może być - skrzywiła się Natalie. - Avengers Tower nie jest już takie bezpieczne, a na pewno nie będzie kiedy wszyscy wyruszą na misję.

Chwilę później w jej pokoju zjawił się Tony. To co powiedziała Natalie było prawdą.

- Muszę Cię wysłać w bezpieczne miejsce - oznajmił mężczyzna takim tonem, że już wiedziała, że nie ma co z nim dyskutować.

- Gdzie?

- Zobaczysz - odparł jak zwykle tajemniczo. - Ktoś przyjdzie pomóc Ci się spakować.

- Ale??

- Bez ale!

- Ale mam uczelnię...

- Wszystko załatwię - próbował ją uspokoić.

Lina nie była z tego zadowolona. Bardzo nie lubiła jak to kim jest jej ojciec wpływało na jej życie.

Pomocną osobą okazała się oczywiście jej przyjaciółka. Spakowała jej całą walizkę, torbę z kosmetykami i plecak, w którym miała najpotrzebniejsze rzeczy. Nie wiedziała, gdzie jedzie, więc wzięła kilka ubrań. Musiała używać kul, ponieważ każdy krok bardzo bolał, a nie mogła przeciążać nogi. Natalie otworzyła drzwi, żeby obie mogły wyjść z jej pokoju.

- Gotowa? - Przed nimi stał Sam.

- A ty co? - zdziwiła się Lina, a Natalie pomogła jej założyć plecak.

- Jadę z Tobą. Przecież musisz mieć ochroniarza jakiegoś.

Jeszcze tego brakowało.

Lina przewróciła oczami.

- To nadaj się do czegoś i weź moje bagaże - rzuciła. Nienawidziła być od kogoś zależna, ale teraz nie bardzo miała jakikolwiek wybór.

Pojechali windą pracowni Tony'ego, gdzie się pożegnali.

- Nie kontaktujcie się z nami dopóki sytuacja się nie uspokoi. Najlepiej czekajcie, kiedy my to zrobimy - tłumaczył Stark. - A tutaj macie adres i pieniądze. - Podał Samowi pakunek z gotówką i zapisanym adresem. - Lepiej będzie jak nie będziecie płacić kartami. Ultron jest w sieci, więc musicie uważać.

Sam spojrzał na adres.

- To pod Nashville... ponad 15 godzin drogi, nie możemy wziąć quinjeta? -marudził.

- Nie, Wilson. Nie będziecie zwracać na siebie uwagi. Jeśli to dla was za długo. Macie pieniądze, żeby zatrzymać się w hotelu.

Lina rozumiała Sama. Też nie była z tego powodu zadowolona tym bardziej, że noga jej dokuczała.

- To idźcie! Samochód czeka już przy garażach.

Tak też zrobili. Wpakowali wszystkie swoje rzeczy. Wilson sam miał ze sobą torbę i plecak. Zapakowani pojechali windą na sam dół Avengers Tower. Winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły. Czekał tam na nich Bucky.

- A właśnie zapomniałem Ci powiedzieć - zaczął Sam. - Bucky też z nami jedzie. Stark nie ma co z nim zrobić, a po wczoraj całkiem mocno oberwał i potrzebuje regeneracji. Lina nie potrafiła na niego spojrzeć normalnie po tym jak wczoraj ocalił ją. Brunet milczał. Ubrany był w skórzaną kurtkę, bluzę z kapturem, czapkę z daszkiem i w skórzane rękawicę.

Typowy Barnes. Bezguście.

Wszedł do windy i zabrał jej walizkę. Lina zauważyła jego podbite oko. Plaster na łuku brwiowym, który najpewniej był rozcięty oraz liczne zadrapania na twarzy.

Które zdobył broniąc mnie...

Wpakowali się do samochodu i ruszyli. Lina musiała siedzieć z przodu, ponieważ tam mogła bezpiecznie rozprostować nogę i jak najdalej przysunąć fotel. Wzięła poduszkę, żeby jej było wygodnie oraz wzięła książkę. Zapowiadała się długa i męcząca podróż.

Prowadził Sam, a później mieli się z Bucky'm zmienić. Ten poszedł to tyłu.

Cały czas milczał.

Nie wiem, co wolę bardziej. Kiedy on milczy czy kiedy Samowi nie zamyka się jadaczka.

Coś czuję, że za jakieś dwie godziny zgłodnieję. Zjadłam za małe śniadanie.

Takim autem ruszyli w podróż:

Takim autem ruszyli w podróż:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz