3.|Bucky Barnes|

497 30 34
                                    

Nowy York. Następny dzień po przyjęciu. Ranek. 7:00.

Natalie bez pukania weszła do nowego pokoju Liny. Był o wiele mniejszy niż ten w Avengers Tower i miał małą garderobę i tym razem prywatną łazienkę. Dziewczyna jeszcze smacznie spała. Jej przyjaciółkę mało to obchodziło, ponieważ nie chciała czekać ani chwili dłużej z dobrą nowiną.

Poprzedniego wieczoru na szczęście impreza nie trwała długo. Tak jak obiecała jej Wanda. Była jej za to Wdzięczna, ponieważ uszanowała jej niechęć do socjalizacji. Niestety Natalie nie była taka łaskawa dla niej.

- Lina! Obudź się! - stanęła nad nią. Była w swoim stroju od treningu. - Lina!

Dziewczyna otworzyła mozolnie oczy. Zobaczyła swoją przyjaciółkę, od razu je zamknęła i odwróciła się na drogą stronę.

Szlak mnie zaraz trafi.

- Lina, przecież widzę, że się obudziłaś

- I co z tego? - odezwała się zaspanym głosem. - Jest 7 dopiero... przyjdź za 2 godziny... albo najlepiej za 3... dla pewności, że nie przyjdziesz za wcześniej.

- Bardzo zabawne

- Mów czego chcesz... i daj mi uciec w krainę snów...

- Idę ze Stevem do kina wieczorem - oznajmiła. - Zapytał mnie dziś na treningu czy nie chce iść z nim na jakiś film wojenny, bo Sam jedzie na jakąś misję.

- Przecież ty nie lubisz filmów wojennych - słusznie zauważyła.

- Nie jest to ważne przecież, najważniejsze że idę na randkę - odparła uśmiechnięta. Lina dalej zawinięta była w miękką kołdrę.

- To nie randka.

- Nie bądź wredna.

- Dobra, dobra, daj mi jeszcze pospać i idź się szykować na to wielkie wydarzenie.

Natalie wyszła ucieszona i od razu pobiegła do Wandy się pochwalić. Ona na szczęście krzątała się już po kuchni.

4 godziny później.

Lina po śniadaniu udała się do pracowani, żeby dokończyć drona, który miałby przysłużyć się Samowi i być dodatkiem do jego skrzydeł, których nowa wersja była właśnie przez niego testowana.

- Hej, słońce! - Tony przeglądał jakieś raporty. - Wyspana?

- Powiedzmy, chcę dziś skończyć Redwinga - oznajmiła i usiadła przy swoim stanowisku, na którym był artystyczny nieład.

- Tak go nazwałaś?

- Tak, żeby Samowi się nie spodobało.

- A okej, rozumiem. Moja krew.

-  A ty co tam przeglądasz? - podeszła do ojca, który oglądał urywki z miejskiego monitoringu.

- Nieźle śmiga, co nie?

- Trzeba przyznać. - Spojrzała na gościa, który latał między budynkami na jakiejś lince...

Tony podał jej tablet, a przez Liną otworzył się hologram ze wszystkimi danymi.

- Peter Parker. Nie wiele młodszy od Ciebie. Obserwuję go od jakiegoś czasu. W razie potrzeby zwerbujemy go.

- Nie wygląda reprezentatywnie w tym wdzianku - parsknęła.

- Otóż to, kiedy skończysz drona dla Sama. Przeanalizuj te widea i stworzysz coś, co podkreśli jego zdolności i będzie wyglądać...zjawiskowo. - Tony dał jej pendrive'a.

Frozen Hearts I,II &III| Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz