Stres

572 35 2
                                    

Musiałam zadzwonić do babci i powiedzieć jej że jednak dzisiaj nie przyjedziemy. Tak też zrobiłam. Kiedy z nią rozmawiałam była trochę smutna, ale powiedziała że rozumie sytuację. W głębi duszy obiecałam sobie że w następny weekend pojadę do niej i zostanę tak długo jak będzie chciała.
Teraz musiałam już tylko znaleźć klucze i pojechać do szpitala. W tym celu wróciłam do toalety i przeszukałam ją wzrokiem. Klucze od samochodu leżały sobie na pralce jak gdyby nigdy nic. Nawet nie mam ochoty zastanawiać się skąd się tam wzięły. Zabrałam je i opuściłam mieszkanie.
Byłam lekko zestresowana i może dlatego samochód nie odpalił za pierwszym razem. W pewnym momencie miałam ochotę wszystko rozwalić,ale ostatecznie moje autko odpaliło.
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie stała na każdym możliwym czerwonym świetle. Przez stres który coraz bardziej mnie drażnił miałam ochotę krzyczeć, ale ostatecznie ograniczyłam się do gryzienia wnętrza policzka.
Zaraz pod szpitalem pojawił się kolejny. Brak wolnych miejsc parkingowych. No serio ludzie? Akurat dzisiaj musi być tutaj taki tłok. Wzięłam głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z płuc. Musiałam zrobić parę kółek po parkingu,aż w końcu odnalazłam to jedyne wolne miejsce.
Nie miałam czasu na świętowanie,bo zaraz jak zaparkowałam wyszłam z samochodu i trzasnęłam drzwiami a potem popędziłam do szpitalnego wejścia.

ZagubieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz