Part 2

13.6K 932 2.8K
                                    

– Dobrze Ci Lou? – usłyszałem szept przy moim uchu, ale nie byłem wstanie odpowiedzieć. Jego ręka rytmicznie poruszała się na mojej erekcji.

– Proszę – jęknąłem, gdy przygryzał moją szyję.

– O co prosisz? – zapytał, schodząc pocałunkami na mój brzuch. 

Przyśpieszył ruchy swojej dłoni.

– Harry – wiłem się pod jego dotykiem. 

Tak bardzo go potrzebowałem.

– Mam cię pieprzyć Lou? Tego chcesz? – wzdrygnąłem się, czując jego długie palce we mnie.

Obudziłem się zalany potem i ogromną erekcją. Wyskoczyłem z łóżka i ruszyłem pod prysznic. Odkręciłem zimną wodę z nadzieją, że jakkolwiek mnie to uspokoi, ale za każdym razem gdy przymykałem oczy widziałem Stylesa i jego intensywne spojrzenie, gdy pieprzył mnie palcami. Stałem pod strumieniem lodowatej wody, dopóki zachrypnięty głos Liama nie wyrwał mnie z moich brudnych myśli.

– Kawa Ci wystygnie! Rusz się Louis!

Wytarłem się szybko i wysuszyłem włosy. Włożyłem jeansy, które opinały się na moim, zbyt odstającym tyłku, a na górę zwykłą czarną bluzkę. Liam czekał na mnie w naszej przestronnej kuchni, odwrócił się w moją stronę podając mi kubek z parującą kawą.

– Jak się spało? - zapytał wciskając mi do ręki kanapkę

– Kiepsko – skłamałem, czując ciepło rozchodzące się po moim ciele. – Koszmary – wytłumaczyłem, siadając obok niego.

Rozmawialiśmy o rzeczach mało istotnych, byle by przerwać panującą między nami ciszę, a godzinę później zacząłem się pakować. Dwie godziny później zamknąłem moją walizkę, upychając ówcześnie ciężkie wojskowe buty. Nagle zrobiło się tutaj strasznie pusto, mimo że wcześniej nie miałem zbyt wielu rzeczy. Mój pokój składał się tylko z dużego łóżka, które pościeliłem - co nigdy wcześniej się nie zdarzyło, biurka z idealnie poskładanymi papierami i małego regału na ulubione książki. Już tęskniłem za wygodną, profilowaną poduszką - jestem taką pizdą!

Payne od kilku godzin zasypywał mnie pytaniami: a to czy zabrałem ręczniki, czy na pewno spakowałem ciepłe ubrania, czy jestem przekonany, że dam radę.

– Payno! Wszystko będzie dobrze! Obiecuję Ci, że będę ostrożny. A teraz wielkoludzie włóż pudło na górę – poklepałem go po tyłku i skierowałem się do przedpokoju.

– Co Ty tu wpakowałeś Lou? Jest cholernie ciężkie! - sapnął i napiął mięśnie.

– Odznaka, wszystkie bronie jakie miałem, dokumenty – posmutniałem.

Dostaliśmy wiadomość od komendanta, że mamy wjechać na lotnisko od tyłu, żeby nie było żadnych podejrzeń. Miałem przejść przez bramki razem z ludźmi, którzy właśnie przylecieli. Później dojechać do małej kawiarni, gdzie oficjalnie zostałem umówiony z moim przyjacielem. Wtedy będę musiał działać na własną rękę. Popiłem herbatę i spojrzałem na zegarek – pięć minut do wyjścia.

– Zbierajmy się. Nie mogę się spóźnić – powiedziałem cicho podnosząc walizkę i torbę.

W ciszy zeszliśmy do windy, która zabrała nas do podziemnego garażu. Te napięcie było nie do wytrzymania! Liam, który zwykle gadał jak najęty, był przeraźliwie milczący. Weszliśmy do jego SUV'a .

– Słuchaj Louis, gdyby coś się działo, obiecaj mi, że zadzwonisz – powiedział po czasie, włączając się do ruchu.

– Liam... - zacząłem wolno – Jeśli spieprzę, to akcja trwająca tyle lat pójdzie na marne. – Dam sobie radę – zapewniłem bardziej siebie niż jego.

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz