Hej kochani :)
Dziękuje za 4 k wyświetleń, gwiazdki i komentarze :)
Jesteście najlepsi!
Wybaczyliście Harremu? :D
______________________________________________________________________
Nie mogłem znieść myśli, że każde cierpienie Harrego było spowodowane troską o moją osobę. Jak bardzo go krzywdziłem mówiąc te wszystkie okrutne rzeczy, a on mimo tego mnie kochał. I wcale się nie poddawał. Mógł mi powiedzieć od razu! Kochałem go, a on... tak, byłem pewny, że mnie kochał.
Szybkim krokiem skierowałem się do dyżurki, zamieniając kilka słów z lekarzem, który zdecydował się mi pomóc, gdy ratowałem miłość mojego życia. Z pokorom wysłuchałem kazania, po czym pobiegłem do sypialni, którą dzieliłem z Harrym. Otworzyłem drzwi i zmarszczyłem nos, gdy tylko dotarł do mnie specyficzny zapach niewietrzonego pomieszczenia. Otworzyłem okno, łapczywie łapiąc powietrze w swoje płuca, dopiero po chwili się po nim rozejrzałem. Wyglądało na to, że nikt tu nie spał, od kiedy się wyprowadziłem. Podniosłem czarne dresy, które Harry miał na sobie przed tym jak zeszliśmy na śniadanie, uśmiechnąłem się lekko.
Czym ja sobie na niego zasłużyłem?
Oczekiwałem od niego prawdy i ją dostałem, był ze mną całkowicie szczery. Czego nie mogłem powiedzieć o sobie. Kochałem go, to było pewne, ale byłem też agentem, który miał do wykonania misje. Tego dnia postanowiłem zepchnąć to na dalszy plan.
Musiałem zająć czymś moje myśli, wiedziałem, że w przeciwnym wypadku wrócę do niego i moje plany pójdą się jebać. Akurat ścierałem kurze, gdy moim oczom ukazała się srebrna obrączka.
„Chcę, żebyś to nosił Louis"
Wziąłem pierścionek do ręki, był delikatnie zakurzony i zimny.
„To obietnica"
Wiedziałem co musiałem zrobić, uśmiechnąłem się szeroko.
Zastałem Marie w kuchni, krzątała się po niej, sprzątając po śniadaniu. Dziwnie było na nim nie być, nie słyszeć rozmów gangu, ani śmiechu dzieci, bo to od października było moją codziennością.
-Dzień dobry – przywitałem się, odpowiedziała mi czułym uśmiechem. - Mam do ciebie prośbę – zacząłem, dopiero wtedy wytarła dłonie w szmatkę i spojrzała na mnie pytająco.
-Cokolwiek zechcesz Louis – powiedziała siadając.
To było prostsze niż się spodziewałem, zgodziła się, widziałem ogniki w jej oczach. Z szerokim uśmiechem wybiegłem z kuchni, zaczepiając o pokój Anne. Otworzyła mi zaspana, jej włosy były potargane, ubrana była w luźny, niebieski dres. Widziałem po niej, że słabo sypiała. Czemu tu się dziwić, jej syn jeszcze kilka dni temu był martwy, jego stan, mimo że stabilny, nadal pozostawiał wiele do życzenia.
-Już o wszystkim wiem – zacząłem, gdy uścisnęła mnie mocno. -Powiedział mi. Potrzebuje twojej pomocy Anne, chcę to naprawić –powiedziałem.
I w życiu nie pomyślałbym, że kobieta potrafiłaby uszykować się w pięć minut, bo właśnie po tylu An była gotowa i zwarta do pracy. Ubrana w niebieskie jeansy i bluzę z kapturem, wyglądała jak dwudziestu kilku latka!
Cieszyłem się ze swobody, którą zyskałem po piekielnym sylwestrze, od kiedy znałem dokładną lokalizację domu Harrego, wszystko było prostsze. Dlatego nie musiałem żebrać o samochód i podwózkę, zamiast tego zabrałem czarnego range rovera evoque, który należał do Harrego i ruszyliśmy z An w miasto.
CZYTASZ
Boss/ Larry; Ziall
FanfictionHarry jako boss największej mafii w Londynie, Louis jako agent działający pod przykrywką. Historia o tym, że serce zawsze wygrywa z rozumem. Larry Stylinson; Ziall Horlik;Muke Część DRUGA już na moim profilu :) okładkę wykonała, wspaniała hug...