Part 29

11K 767 950
                                    

Przepraszam kochani, że ostatnio rozdziały są słabe, ale mam wrażenie, że coś od 22 padło. :( 

Chciałabym żebyście wiedzieli, że widzę każdą gwiazdkę i komentarz i bardzo to doceniam ;)

   19.9K wyświetleń. 2.4K gwiazdek. 1.4K komentarzy <3 

Dziękuje wam tak bardzo. 

_______________________________________________________

Według Harrego straciłem przytomność na godzinę. Obudziłem się w trakcie płukania żołądka, gdy raz za razem zwracałem swoje smoothie. Mój chłopak trzymał moją rękę i miskę, do której rzygałem. Prosiłem go, żeby sobie poszedł, nie chcąc żeby widział mnie w takim stanie, ale on ze spokojem mi odmawiał. 

Kiedy poczułem, że zwróciłem wszystko co mogłem, oparłem się o szpitalne łóżko. Harry zawołał pielęgniarkę prosząc ją o przyniesienie mu jakiejś szmatki, którą mógłby mnie obmyć, a ja jęknąłem żałośnie. To było takie żenujące. 

- Już okej? - zapytał, wycierając ręcznikiem moją twarz. Pokiwałem głową, zbyt zmęczony, aby odpowiadać. Odetchnął z ulgą. - Lekarz powiedział, że będziesz mógł wyjść za kilka godzin - poinformował mnie. - Jutro wrócisz do Londynu. 

- Wracamy? - wychrypiałem. Moje gardło nadal paliło.

- Ty wracasz Louis. Nie jesteś tu bezpieczny - mruknął cicho. - Dołączę do ciebie za kilka dni, jak wszystkiego się dowiem. 

- Nie. 

- Co nie?

- Nie zostaniesz tutaj sam - postanowiłem, poprawiając się na łóżku. - Taki chuj, Harry. Nie pozbędziesz się mnie. 

- Wrócisz. 

- Nie. 

Harry jęknął żałośnie. 

- Louis... 

- Nie Harold. Zostaję tu z tobą. Wezmę szybki prysznic i możemy jechać na komisariat. 

- Nie zmienisz zdania, prawda? 

Pokręciłem głową. Westchnął, a ja wiedziałem, że wygrałem. 

Lekarz był przeciwny mojemu wyjściu, mówiąc, żebyśmy wstrzymali się do wyników toksykologicznych, ale ja chciałem opuścić szpital jak najszybciej. 

Czując smród środków odkażających, słysząc dźwięk maszyn, do których podłączeni byli ludzie, widziałem przed oczyma martwego Harrego. Moje dłonie pociły się z nerwów, gdy niedbale podpisywałem dokumenty potwierdzające moje wyjście, gula w moim gardle uniemożliwiła mi mówienie. 

Harry widząc moje zachowanie, położył swoją dłoń na dole moich pleców, uspokajająco mnie głaszcząc. Uśmiechnąłem się do niego lekko, gdy ucałował moją skroń. 

- Czujesz się na siłach Lou? - zapytał, zajmując miejsce kierowcy. 

- Tak, jedziemy na komendę? 

Harry zaśmiał się cicho. 

- Kochanie, jakby to wyglądało gdyby gangster poszedł na komisariat i rozmawiał z komendantem jak ze starym kumplem od bingo? Spotkamy się z nim wieczorem w mojej restauracji - wytłumaczył. - Teraz pojedziemy do centrum handlowego po nagrania z monitoringu. Znajdę sukinsyna, który cię otruł. 

Do centrum dojechaliśmy dopiero po godzinie, korki w LA były zabójcze, a Harry krzyczał na każdego kto odważył się na nas trąbić. Chciałem wykorzystać ten czas na drzemkę, ale mój chłopak skutecznie mi to utrudniał. 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz