Siedziałem w swoim biurze, starając się nadrobić zaległości w raportach, które powinienem był skończyć kilka dni temu. Westchnąłem patrząc na piętrzący się stos po mojej prawej - wiedziałem, że byłem udupiony. Za oknem robiło się szarawo, mimo wczesnej godziny, ale był środek października i dni stawały się już krótsze. Odpaliłem papierosa, zaciągając się głęboko. Miałem naprawdę podły dzień. Na domiar złego, akurat zjebał nam się ekspres do kawy i zmuszony byłem pić lurę, którą przygotował dla mnie mój partner. Upiłem łyk i skrzywiłem się czując gorycz na moim języku. Mój przyjaciel jak zawsze zapomniał mi posłodzić.
– Louis! – usłyszałem krzyk Liama.
Odwróciłem się w jego stronę.
Payne był moim przyjacielem od czasów gimnazjum. Był wysoki, dobrze zbudowany i przystojny jak diabli. Jego bicepsy napinały się, pod ciasną bluzką, kiedy energicznie do mnie machał.
– Coś się stało? Wyglądasz na ... um... podekscytowanego?
– Szef chce nas widzieć u siebie za... pięć minut temu – szturchnąłem go lekko i żwawym krokiem ruszyłem na niższe piętro.
– I jesteśmy spóźnieni, bo musiałeś zahaczyć o maszynę ze słodyczami.
– Skąd wiesz? – zapytał, zrównując się ze mną.
– Papierek po kit kat'cie wystaje ci z kieszeni – zaśmiałem się, otwierając przed nim drzwi.– Cioty przodem!
– I kto to mówi LEWIS!
Nie mogłem powiedzieć o swoim przyjacielu złego słowa. No może oprócz tego, że zawsze był trochę roztargniony. Jak na przykład pewnego ranka, gdy obaj szykowaliśmy się do pracy. Właśnie kończyłem jeść precla, gdy Liam zakładał buty, wybuchnąłem śmiechem, a on spojrzał na mnie zdezorientowany.
– Chyba o czymś zapomniałeś – zaśmiałem się ponownie
Zmarszczył brwi, nadal nie łapiąc o co mi chodzi i dopiero kiedy złapałem za materiał opinający moje uda, zorientował się, że nadal nie ma na sobie spodni. Jak ja go uwielbiałem!
Ja i Liam poznaliśmy się w dzień rozpoczęcia gimnazjum, gdy obaj zostaliśmy zaprowadzeni pod gabinet psychologa. Miał wtedy przydługie, oklapnięte włosy a la Justin Bieber, był niski i chuderlawy. Od słowa do słowa dowiedziałem się, że tak jak ja, był sierotą i mieszkał z babcią. Fakt ten sprawił, że bardzo się do siebie zbliżyliśmy, i oto takim sposobem zdobyłem przyjaciela, mojego pierwszego przyjaciela.
Wiedzieliśmy, że chcemy pracować jako mundurowi. Dlatego nasz czas dzieliliśmy na szkołę, dorywcze prace i ćwiczenia. Często z przemęczenia przysypialiśmy na przystankach i musieliśmy wracać do któregoś z nas na pieszo. Ale mimo tego, budziliśmy się z uśmiechami i dużą dawką samozaparcia, dążyliśmy do celu.
I mogłem stwierdzić, że nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, do czasu. Na początku liceum zorientowałem się, że nie rozglądałem się za spódniczkami, jak on to robił. Miałem jedną dziewczynę – Eleanor. Nasz związek przetrwał rok i to były najdłuższe miesiące mojego życia. W dzień naszego zerwania udałem się do gejowskiego klubu i gdy tylko, starszy ode mnie, chłopak, przygniótł mnie do ściany i pocałował, wiedziałem. Byłem pewny, że zdecydowanie wole kutasy. Wiele razy próbowałem powiedzieć o tym Liamowi, ale bałem się, że to zniszczy naszą przyjaźń.
Gdy zmarła moja babcia, a ja zostałem całkowicie sam, wiedziałem, że trafię do domu dziecka, albo innego gówna, gdzie „rodzice"ciągnęli od państwa pieniądze, ale mieli głęboko w dupach swoich wychowanków. I widząc jaki załamany byłem, babcia Liama wystąpiła do sądu o opiekę nade mną, argumentując, że do pełnoletności brakowało mi tylko roku. Minęło tylko kilka tygodni, zanim sąd się na to zgodził, a ja zamieszkałem z nimi. I parę miesięcy później, gdy graliśmy w fife, objadając się pizzą, nie wytrzymałem i wypaliłem:

CZYTASZ
Boss/ Larry; Ziall
FanfictionHarry jako boss największej mafii w Londynie, Louis jako agent działający pod przykrywką. Historia o tym, że serce zawsze wygrywa z rozumem. Larry Stylinson; Ziall Horlik;Muke Część DRUGA już na moim profilu :) okładkę wykonała, wspaniała hug...