Part 26

16.3K 763 3K
                                    


Jeszcze tego samego wieczora wylecieliśmy do Los Angeles. Niallowi nie udało się pojechać do bazy, ale Liam obiecał, że poinformuje nas o wszystkim, gdy tylko wróci do Londynu. Przez zaistniałą sytuację jego pobyt, gdziekolwiek był, został skrócony, a on sam został przywrócony do służby. Zdążył nam przekazać, że Agent Ringo bardzo się niepokoił. 

Kazał nam na siebie uważać,wiedziałem, że chodziło mu głównie o mnie. Wszystko znowu kręciło się wokół mnie, a ja byłem z tego powodu bardzo niezadowolony. Na samą myśl, że ktoś niewinny mógłby ucierpieć,skręcało mnie w żołądku.

Uciekliśmy pod osłoną nocy. Tak, uciekliśmy. Jak pieprzone tchórze, zostawiliśmy gang, Ann i Gemme, chociaż Harry do końca miał co do tego obiekcję. Chciałem, żeby jechały z nami, bo nikt nie mógł zapewnić im takiego bezpieczeństwa jak my, przecież najgroźniejsi ludzie Londynu i dwóch idealnie wyszkolonych agentów SIS tworzyło barierę nie do przejścia.

Ale to mnie chciał morderca, to moim tropem podążał, dlatego Harry zdecydował zostawić je w rękach człowieka, któremu najbardziej ufał - Kellsowi.

Westchnąłem głośno.

Z tego całego stresu dostawałem cholernej migreny! Od kiedy tylko stałem się częścią życia Harrego cały czas groziło mi niebezpieczeństwo. Strzelaniny, szpitale, złamane serce... Ale gdy na niego patrzyłem, zgarbionego nad małym stolikiem, zawalonym stertą papierów, to jak nerwowo przeczesywał swoje długie włosy,to jak jego piękne zielone oczy śledziły tekst, to jak jego...

- Znowu się gapisz – mruknął. - Nie, żeby mi to przeszkadzało, w końcu jestem chodzącą perfekcją.

Prychnąłem głośno.

- Chyba żartujesz Styles. Podałeś dokładny opis Zayna.

- Co, kurwa? - podniósł głowę, przyglądając mi się przez przymrużone oczy. - Chcesz powiedzieć, że pieprzyłbyś się z Malikiem?

O cho! Zazdrosny Harry! 

Znałem to spojrzenie aż zbyt dobrze.

Cała jego postawa wskazywała na jego zazdrość.

Zaciśnięte usta, przymrużone oczy, sztywne ramiona i nerwowe tupanie nogą.

- A kto by się z nim nie pieprzył – odpowiedziałem beznamiętnie – jest diabelsko przystojny, inteligentny, zabawny...

- Coś jeszcze? - fuknął, po czym ciche warknięcie wymsknęło się zjego malinowych ust.

Myślałem, że zleje się ze śmiechu. 

Harry Pierdolony Styles najnormalniej w świecie warknął. Jak jakiś pies!

Wstałem z mojego miejsca, ostrożnie do niego podchodząc.

Obserwował każdy mój najmniejszy ruch, nie wiem czemu ale poczułem się jakby miał mnie zaraz upolować. 

Phi, warczał zawodowo.

Och Chryste! Uspokój się Louis! Teraz jesteś Rolandem, a on jest smokiem, którego musisz poskromić.

A jak poskromić Smoka Hazze?

Długą lancą? Rohatyną? 

Pierdolenie.

Tak, dokładnie tym – seksem.

Nie żebym narzekał, w sumie chyba od początku starałem się go jakoś zdenerwować, bo wtedy... no cóż. Seks był bajeczny, kiedy Harry stawał się zaborczy.

- Harry, Harry, Harry – zacząłem.

Musnąłem dłonią jego spięte ramie.

- Spieprzaj Louis.

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz