Part 11

14.1K 902 2.4K
                                    

Kochani! Jutro rozdział 12! 

Dziękuję za 1k wyświetleń, gwiazdki i masę komentarzy :**

___________________________________________________

Od mojego postrzelenia minął miesiąc, a rana goiła się dobrze, niestety nadal nie byłem w stanie brać udziału w testach, trochę marudziłem z tego powodu. Nie chciałem, żeby reszta rekrutów myślała, że uważam się za lepszego od nich, ale lekarz nadal zabraniał mi ćwiczyć.

W domu, jedyną osobą z którą rozmawiałem była Maria, która nie pozwalała sobie pomóc, karcąc mnie po hiszpańsku, kiedy sprzątałem. W wolnym czasie szkicowałem jakieś bzdury, ale od trzech dni nie mogłem znaleźć swojego zeszytu.

Cholernie się nudziłem, a fakt, że dwa dni wcześniej Niall i Zayn musieli wylecieć do L.A na cały weekend, powodował, że zacząłem być momentami nieznośny. Wydawało mi się, że coś większego działo się w gangu, bo Harry znikał na całe dnie, widywałem go dopiero wieczorami i zawsze wyglądał na wyczerpanego, próbowałem dowiedzieć się o powód jego zmęczenia, jednak nie chciał mi nic zdradzić.

Zacząłem łapać się na tym, że odliczałem czas do przyjścia Harrego,który zawsze zjawiał się na kolacji, którą zjadał szybko i znikał w gabinecie na kilka godzin. Zwykle nad ranem wkradał się do naszego łóżka, budząc mnie szturchnięciem, żebym go objął.Tak, Styles był małą łyżeczką. Uważałem, to za zajebiście urocze! Niby taki fifa rafa, a kulił się w moich ramionach,przyciskając swój tyłek do mojego krocza. Miałem przez to problem wiecznej erekcji.

Minęły również dwa miesiące, od kiedy zostałem członkiem ten przestępczej grupy, grudzień zbliżał się ku końcowi, zostało kilka dni do moich urodzin i świąt.

Otworzyłem oczy, czując jak materac na, którym leżałem, delikatnie się ugina. Burza loków świsnęła mi przed twarzą, gdy Harry przykrywał się kołdrą. Złapałem go za łokieć, którym zwykł mnie budzić, odwrócił się w moją stronę. Boże, wyglądał na wyczerpanego. Pod jego pięknymi oczami, widniały cienie, a twarz miała niezdrowy, blady odcień. Uniosłem dłoń do jego, pokrytego kilkudniowym zarostem, policzka i kciukiem obrysowałem jego pełną wargę. Uśmiechnął się lekko przymykając oczy, nachylił się nade mną i złożył na moich ustach czuły pocałunek

- Hej – szepnąłem. - Wszystko okej? Wyglądasz na zmęczonego.

- Teraz jest okej – powiedział i chwycił moją dłoń, ucałował każdy palec z osobna. - Mam dużo na głowie – westchnął, odwracając się do mnie tyłem.

Ułożył się na boku, przyciągając mnie za dłoń, którą nadal trzymał.Przylgnąłem do jego pleców, chowając twarz w jego, nadal wilgotnych, włosach. W ciągu ostatnich paru dni stracił kilka kilo, mogłem to stwierdzić, gdy dotykałem jego brzucha, palcem jeżdżąc po jego od znaczących się żebrach.

Martwiłem się o niego. Chcąc nie chcąc Harry stał się mi bliski. Codziennie, gdy tylko kładł się do łóżka, rozmawialiśmy przez godzinę czy dwie o sprawach ważnych i nieważnych. Bardzo małymi kroczkami, czułem że coraz bardziej otwiera się w moim towarzystwie, ale nie rozumiałem czemu. Czym sobie na to zasłużyłem, przecież Harry był człowiekiem raczej skrytym i nieufnym.

- Wstawaj Styles – powiedziałem, skończywszy liczyć jego żebra. - Idziemy coś zjeść.

- Louis, jest czwarta rano, nie chce budzić Marii, a z tego co wiem, jesteś chujowym kucharzem.

- Wstawaj Styles – powtórzyłem, zrzucając z niego kołdrę.

Miał na sobie tylko czarne, przylegające bokserki, a ja śliniłem się na ten widok. Rzucając we mnie wiązanką przekleństw, stoczył się z łóżka, mamrocząc pod nosem jakim chujem jestem. Wygrzebałem z komody dwie czarne koszulki, obie należące Harrego i gdy podałem mu jedną, prychnął na mnie, wychodząc na korytarz tak jak stał.

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz