Part 51

6.2K 598 433
                                    

Przepraszam za brak rozdziałów, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie :) 

_________________________________________

- O Boże - szepnąłem, wycierając swoją twarz. - Co my teraz zrobimy?! 

Wyszedłem z samochodu głęboko oddychając. Smród krwi wywoływał u mnie odruch wymiotny. Zgiąłem się w pół, kładąc dłonie na swoich kolanach. 

Chryste, co my zrobiliśmy. Najgorsze było to, że działaliśmy impulsywnie, całkowicie nie myśląc o konsekwencjach. I chociaż byłem wdzięczny, że Liam uratował mi życie, nie mogłem wyobrazić sobie ogromu naszej kary. Szybka egzekucja pozostała tylko marzeniem, bo za morderstwo kogoś z SIS tortury były gwarantowane. 

Liam spojrzał na mnie, a później na martwe ciało Ciotki. Analizowaliśmy każdy możliwy scenariusz, który oczyściłby nas z winy. Wiedzieliśmy jedno. Trzeba było pozbyć się zwłok. Musieliśmy zrobić to tak, aby analitycy nie mieli możliwości znalezienia naszego dna, ani niczego co mogłoby nas z tą sprawą powiązać. Ale mieliśmy też mało czasu, bo raptem za rogiem była cała rzesza policjantów i agentów, a nas nie było już dobre dziesięć minut. Kwestią czasu było, aż ktoś przyszedłby nas szukać. 

Spojrzałem na Liama, który obracał w dłoniach swojego glocka. Jego twarz nadal nosiła ślady krwi, która pokryła ją w trakcie wystrzału. Spojrzałem na jego kurtkę doszukując się czerwonych kropli i z niechęcią stwierdziłem, że było ich pełno. 

- Spalimy ich - powiedział wolno Liam, przerywając tym ciszę. . - Des używa tego samego glocka, więc to też pójdzie na jego konto. 

- A co z naszymi ubraniami? - zapytałem, zapinając swoją kurtkę. Z ulgą zauważyłem tylko kilka niewielkich kropli krwi. 

- Noszę zapasową bluzę w torbie, więc szybko się przebiorę - poinformował mnie, zanim zaczął wycierać swoją twarz. 

- Wszystko spłonie - przyznałem, wskazując na wnętrze auta. - Nie będziemy musieli tu czyścić

- Musimy działać Louis. Mamy mało czasu. 

Na dworze zrobiło się duszno. Wiedziałem, że nadchodząca ulewa była kwestią czasu. Pot pokrył moje plecy, gdy oblewałem samochód benzyną. Liam obserwował okolicę, wypatrując czegoś w mroku. Szybko ściągnął z siebie kurtkę, upychając ją do swojej torby. Uśmiechnął się blado, gdy ramię w ramię staliśmy przy pokrytym benzyną samochodzie. Ja byłem tym, który odpalił zapałkę. 

W ciszy obserwowaliśmy jak dowody naszej zbrodni giną w płomieniach. Jak czerwone języki lizały wnętrze samochodu, niszcząc wszystko na swojej drodze. Jak ciała przestają być ludzkie. 

- Pomocy! - krzyknąłem, odbiegając z Liamem od samochodu.

Nie minęła nawet minuta, gdy inni agenci SIS znaleźli się koło nas. Wszyscy z przerażaniem patrzyliśmy na płonące auto. 

- Co tu się stało? - zapytał Chris, zakrywając usta rękawem swojej bluzy.

Smród palonego plastiku i ciał stawał się nie do wytrzymania.  

- Nie mam pojęcia. Tak ich zastaliśmy - poinformowałem, zapinając swoją kurtkę. 

- Miles wezwał już straż pożarną - powiedział Chris. - Zanim tu dojadą nie będzie już czego szukać. 

- Myślisz, że to Des? - zapytałem, odchodząc z nim kawałek do tyłu.  

- Na pewno. Skurwiel - splunął. - Nie mam co do tego wątpliwości. 

- Słuchajcie! - krzyknął Liam. - Strażacy są w drodze i zaraz ugaszą ten pożar. Ale naszym priorytetem nadal zostaje nasz Kapitan! Musimy się postarać, żeby móc przymknąć skurwiela, który to robił. Tutaj zostawimy trzech policjantów, którzy będą pilnować, żeby nikt niczego nie dotknął zanim nie wrócimy. 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz