Part 49

6.6K 655 843
                                    

Trzy rozdziały w dwa dni? Tego jeszcze nie było! Dziękuję za to jak pisaliście o Bossie na LS Poland ;) Jestem wzruszona! 

Mam już bety! Dziękuję! 

_____________________________

*Niall POV*

Cisza. 

W niektórych przypadkach cisza bywa o wiele gorsza od krzyków. Boimy się tego co jest za nią ukryte. Bo można powiedzieć, że krzyki to jakiś rodzaj wyrażania emocji, komunikacji i wtedy jesteśmy w stanie cokolwiek z tego wywnioskować. Ale co można z milczenia? Nic. Zupełnie, kurwa, nic. Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, co wtedy dzieje się w naszych głowach. Nagle piszemy miliony różnych scenariuszy, zaczynając od tych dobrych, a na najgorszych kończąc. Próbujemy wypełnić myśli, byleby tylko nie było cicho. 

Patrzyłem na Zayna, nadal klęcząc na ziemi. Jego ręka dotykała mojego policzka, ale nie wykonywał już kojących ruchów. I to był pierwszy raz od ponad dwóch lat, kiedy nie potrafiłem go rozgryźć. Zwykle czytałem z niego jak z otwartej książki, ale teraz jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Oczy, które jeszcze chwilę temu przepełnione były czystą miłość, były puste i bez życia. 

- Zayn - wyszeptałem. 

Ale on tylko gwałtownie pokręcił głową, jakby chciał wyrzucić z niej to co właśnie mu powiedziałem. Jego oczy zalśniły niezdrowo, zacisnął powieki próbując powstrzymać łzy. 

- Nie - powiedział słabo. 

- Daj mi wytłumaczyć - poprosiłem, dotykając jego dłoni. 

- Nie - powtórzył, zabierając rękę. 

Zanim zdążyłem zareagować, Zayn wstał gwałtownie. 

- Nie. 

Jęknął z bólu, dotykając swojego brzucha. Spojrzał na mnie po raz ostatni, zanim wyszedł z pokoju, pozostawiając mnie w ciszy. 

W jednej minucie pękło nie tylko moje serce, ale też i jego. Byłem gotowy, żeby umrzeć. Bo bez niego życie już nie miało sensu. 

DWA LATA WCZEŚNIEJ

- Agencie, liczymy na ciebie - powiedział Ringo, udzielając mi ostatnich wskazówek. - Gdyby coś się działo masz natychmiast przerwać akcję i wrócić, rozumiemy się?

- Tak Sir! 

- Świetnie. Agent Dallas cię wprowadzi, powodzenia! 

Długo przygotowywałem się do tej misji. Coś co na początku wydawało się bułką z masłem, okazało się jednak czymś o wiele cięższym. Łatwiej mówić niż zrobić. Agent Dallas był w gangu Stylesa już jakiś czas i o właśnie on dał nam cynk, że niedługo odbędzie się rekrutacja. 

Wiedziałem, że udział w tej misji przypadnie mi, bo Louis i Liam nie byli jeszcze gotowi, a ja oficjalnie byłem najlepszym agentem. I byłem z tego cholernie dumny. Nie przeszkadzał mi fakt, że miałem sypiać z wrogiem, bo tak, taka była moja misja. Uwieść Harrego Hazze Stylesa i zniszczyć cały jego świat od środka. Jeśli prawdą było to co mówili inni, to młody Hazz był takim samym potworem jak jego ojciec. I dzięki tej wiedzy nie miałem wyrzutów sumienia, a wręcz przeciwnie, to motywowało mnie do działania. 

Dallas zginął w akcji, dokładnie trzy miesiące po wprowadzeniu mnie do gangu. Ja nadal byłem rekrutem, który codziennie musiał brać udział w morderczych szkoleniach, które nie dość, że sprawdzały naszą sprawność i wiedzę, ale także lojalność. 

Do tej pory miałem okazję widzieć Harrego trzy razy i niechętnie musiałem przyznać, że był cholernie przystojny. Brązowe loki sięgające za ucho, z zaczesaną do tyłu grzywką. Zwykle ubierający się w koszule od znanych projektantów i niemoralnie ciasne jeansy. Rozmowy z nim zawsze dotyczyły gangu i patrzył na nas jakby był lepszy. Najwidoczniej nikt nie był zbyt dobry dla Stylesa, skoro nie ulegał, gdy niewinnie z nim flirtowałem. 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz