Part 54

7.3K 650 1.7K
                                    

Jeśli czytasz ten rozdział upewnij się, że czytałaś/eś też rozdział 53 :)

Nie wiem jak wam dziękować za 156 K wyświetleń, 13.4 k gwiazdek i 8.2 k komentarzy <3 Jeszcze niecałe dwa miesiące do rocznicy Bossa. Chryste, ale to minęło. 

Najdłuższy rozdział jaki w życiu napisałam i z góry za niego przepraszam

_______________________________________________

I co ja niby miałem zrobić? Kogo wybrać?! Liam był moim bratem! Moim najlepszym przyjacielem. Miałem wybierać między nim, a miłością mojego życia?! 

Liam był osobą, którą znałem od zawsze. Tylko on całkowicie mnie rozumiał i wiedziałem, że w dużej mierze związane było to z naszą chęcią posiadania rodziny. On akceptował mnie w pełni już od samego początku. Nawet wtedy kiedy ja nie do końca potrafiłem. Bo bycie gejem przerażało mnie jak nic innego, a samo przyznanie się do tego zabrało mi wiele czasu. I miałem wrażenie, że Liam od początku o tym wiedział, długo przed tym zanim ja sam to zrozumiałem. Ale nigdy nie dał mi odczuć, że byłem inny. Traktował mnie jak równy równemu. 

Pamiętałem sytuację, która miała miejsce jeszcze w szkole średniej, gdy postanowiłem "wyjść z szafy". Żyliśmy w małym mieście i homoseksualizm był czymś niecodziennym, ale nie spodziewałem się, że prawda o mnie, będzie aż tak źle odebrana. Wielokrotnie mnie popychano, obrażano i opluwano. Z jednego z najpopularniejszych chłopaków w szkole spadłem w hierarchii na sam dół. I wszyscy mówili Liamowi, żeby przestał zadawać się z "ciotą", "pedałem", ale on zawsze stawał ze mną murem. 

Zawsze mogłem na niego liczyć. Oczywiście później w "dorosłym życiu", gdy zapisaliśmy się do Akademii, zdarzały się sytuacje, w których byłem dyskryminowany przez swoją orientację. Gdy ja starałem się to ignorować i po prostu wykonywać swoje zadania, Liam spuszczał im soczysty wpierdol. Chryste, ile razy wylądowaliśmy na dywaniku u Ringo. Ile razy musieliśmy zszywać swoje rany. 

Z biegiem czasu wiedziałem, że gdyby nie on, nigdy nie udałoby mi się zajść tak daleko. I jak miałbym go teraz zawieść? 

Oczy Liama były przepełnione strachem. Nigdy, w swoim całym życiu, nie widziałem, żeby kiedykolwiek się bał. Już w liceum stawał w obronie słabszych, chociaż sam najczęściej kończył pobity. Nie zwracał uwagi na to czy bronił przyjaciela, czy kogoś zupełnie obcego. Nawet, gdy dopiero dołączyliśmy do SIS, na każdej akcji stawał na przedzie, chcąc jakby ochronić innych. I nigdy, ale to nigdy się nie bał. Zwykle zacięty wyraz twarzy, teraz przekształcił się w grymas rozpaczy. 

- Nie potrafię wybrać – powiedziałem, patrząc na Liama. - Kurwa!

- Louis – zaczął Liam, ale Des uderzył go w twarz. 

- Zamilcz - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Ja i Pan Tomlinson musimy porozmawiać. 

 Widziałem jak Liam analizował sytuację, w której się znalazł. To była jedna z pierwszych rzeczy jakiej uczyli nas w akademii. Ocenienie swoich szans na ucieczkę, ewentualne przeżycie. Ale czy mieliśmy jakiekolwiek szanse? Czy mieliśmy zatańczyć jak Des nam zagra? Ja również zacząłem kombinować, bo z Liamem rozumieliśmy się bez słów. I wiedziałem, że próbował przekazać mi, żebym wybrał Harrego. Że mi wybacza i chciałby, abym był szczęśliwy. 

Ale ja myślałem, bo musiał być sposób, aby ocalić ich obu. 

- Ja... - zacząłem, ale nie wiedziałem co powiedzieć. 

- Jak długo znasz mojego syna, Panie Tomlinson? - zapytał Des.

- Kilka miesięcy - odpowiedziałem. 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz