_____________________________________________
Nie pozwoliłem panice przejąć nad sobą kontroli, napiąłem swoje ciało i mocno uderzyłem mojego napastnika w brzuch. Mój łokieć zderzył się z obcym ciałem, z siłą o jaką bym się nie podejrzewał, odwróciłem się gwałtownie widząc... Kurwa Harry.
No chyba sobie żartujesz Styles.
- Co z tobą nie tak! - krzyknąłem - Mogłem Cię zabić! - Był na klęczkach, trzymając się za bolący brzuch i starał się złapać oddech. Zakląłem głośno. - Kochanie, żyjesz? - opadłem na kolana, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Tak. Wow. Masz cios skarbie - spojrzał na mnie - brałeś jakiś kurs samoobrony?
- Tak, na wypadek gdyby ktoś miał mi zwinąć nową torebkę Iv Saint Lauren - burknąłem.
- Yves Saint Laurent - poprawił mnie od razu, spojrzałem na niego jak na idiotę. - No co? Uwielbiam te koszule i buty.
Westchnąłem cicho, odsuwając jego rękę. Podciągnąłem jego koszulę Yves Saint Laurent i delikatnie dotknąłem zaczerwionego miejsca. Z jego ust wymsknął się cichy syk, gdy dokładnie sprawdzałem go ciało w poszukiwaniu jakiś szkód.
- Nie jest złamane, to na pewno - powiedziałem, dotykając jego żeber - myślę, że są stłuczone, mocno, ale tylko stłuczone - poprawiłem jego koszulę. - Skąd wziąłeś ten debilny pomysł, ty... Ty durniu! - wybuchnąłem ponownie.
Cholera Louis. Stajesz się ponownie bipolarny!
- Okazało się, że Kris musiała wyjść, dlatego od razu się cofnąłem i widziałem jak wychodzisz - wytłumaczył. - Liczyłem na perwersyjne bzykanko na tyłach klubu, a prawie mnie zamordowano -pokręcił głową. - Taki młody, przystojny Adonis, a zginąłby w brudnym zaułku - westchnął teatralnie, a ja znowu miałem ochotę mu przyłożyć.
- Sradonis - rozbawiony przewróciłem oczami. - Wracajmy.
- Pocałuj - powiedział podwijając swoją bluzkę - pocałuj bo strasznie boli.
Zaśmiałem się głośno, ale on pozostał całkowicie poważny.
- Czekaj, ty tak na serio Harry?
- Strasznie cierpię – jęknął zbyt głośno, ale cały czas uśmiechał się głupkowato.
Pokręciłem głową, zrezygnowany, ale ponownie do niego podpełzłem.
Co ja się z nim miałem.
Najgroźniejszy gangster w Anglii? Ta, akurat.
Wiedziałem, że ten gnojek robił to tylko dlatego, że liczył na jakiś szybki numerek, albo coś z tych rzeczy. Nie, żebym miał coś przeciwko, ale cholera, prawie co go zabiłem. Sekundy dzieliły mnie od wyciągnięcia noża z jego buta.
Nachyliłem się nad jego brzuchem i najdelikatniej, jak potrafiłem, pocałowałem go, w formującego się siniaka. Jego ręka od razu znalazła się w moich włosach, gdy zamruczał cicho.
- Chyba trochę lepiej, ale pocałuj jeszcze kilka razy dla pewności – powiedział cicho.
Zaśmiałem się, ponownie go całując. Rozpiąłem jego koszulę, całując jego podbrzusze, mięśnie brzucha, tors aż dotarłem do piersi. Zzasałem jego sutek, na co szarpnął moje włosy.
- Toaleta. Teraz.
- Nie wiem kochanie – szepnąłem, polizałem go po obojczyku – jesteś taki obolały.
CZYTASZ
Boss/ Larry; Ziall
FanfictionHarry jako boss największej mafii w Londynie, Louis jako agent działający pod przykrywką. Historia o tym, że serce zawsze wygrywa z rozumem. Larry Stylinson; Ziall Horlik;Muke Część DRUGA już na moim profilu :) okładkę wykonała, wspaniała hug...