Part 43

7.1K 646 902
                                    

Boss jest w trakcie edycji błędów (pieprzone przecinki), ale nie będę poprawiać innych. Myślę, że błędy pokazują jaki progres zrobiłam od kiedy zaczęłam go pisać :) 

Kochani, wow. Boss na dzień dzisiejszy ma 380 stron worda!! Dziękuje! 

Macie do mnie jakieś pytania? :) Chętnie dam się trochę poznać :)) 

Tymczasem czas zagrać w planszówki! 

__________________________________

Uśmiech zszedł z twarzy Desa, tak szybko jak się pojawił. Najwidoczniej nie tylko on był zdziwiony wyborem Harrego. I właśnie o to nam chodziło. Wszyscy patrzyli na niego na wariata, a ja jako jedyny się uśmiechałem. Ktoś krzyknął, ktoś prosił, ale całkowicie to zignorowałem. Straciliśmy wystarczająco dużo czasu, a teraz to nie moje życie wisiało na włosku - tylko Zayna. 

Przez moment miałem wrażenie, że czas się zatrzymał i byliśmy tylko my... Ja i Harry. Jego zielone oczy wpatrzone w te moje niebieskie. Wyrażające zaufanie, miłość i obawę. Różowe usta rozciągnięte w delikatnym uśmiechu, dołeczki kształtujące się w jego policzkach. Skinąłem głową, dając mu do zrozumienia, że byłem gotowy i on już wiedział. Nie potrzebowaliśmy słów, żeby rozmawiać. Jeszcze chwilę ze sobą walczył, niepewnie postawił krok do przodu, by zaraz zrobić dwa w tył. Zacisnął na chwilę oczy, wydychając powietrze. 

- Śpiesz się - powiedziałem, wskazując na Zayna. 

Spojrzeliśmy na niego. Niall oparł jego głowę na swoich kolanach, cały czas przyciskając materiał do otwartej rany. Jego twarz powoli traciła swój kolor, a on sam był już nieprzytomny. Jedynie delikatnie unosząca się klatka piersiowa, świadczyła o tym, że nadal żył. 

- Wróć szybko - szepnął Harry, ponownie na mnie patrząc - proszę. 

- Zawsze - puściłem mu oczko, chcąc dać mu do zrozumienia, że się nie boję, że dam radę. 

Wierzył we mnie. 

- Nie byłbym tego taki pewny - mruknął Des, patrząc na zegarek. 

Klasnął głośno w dłonie, by zaraz je potrzeć. 

- Panie Styles, musimy iść - powiedział jeden z przydupasów. 

Odnalazłem w tłumie Liama, który przyglądał się wszystkiemu w absolutnej ciszy. I gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, wiedziałem, że on też to zauważył. Wiedział, że mieliśmy plan. 

- Chcecie się pożegnać gołąbki? - zaśmiał się Des, trzymając dłoń na swoim brzuchu. - Macie ostatnią szanse! 

- To nie będzie potrzebne - odpowiedział pewnie Harry, ale widziałem jak zaciskał pięści. 

Mogłem udawać, że się nie boję, że jestem dzielny. Chociaż wszystko wewnątrz mnie krzyczało, żebym się ratował. Wiedziałem też, że gdyby ten plan nie wypalił, gdyby coś nie wyszło i bym zginął... Harry z pewnością znalazłby sposób, żeby mnie wskrzesić i zabić. Bo koniec końców - to był mój pomysł, na który długo nie chciał przystać. 

- Taki pewny siebie - westchnął Des, kręcąc głową. - Oddajesz mi taką piękność i myślisz, że on do ciebie wróci? - zaśmiał się. - Głupcze! 

- Dosyć często zmieniasz zdanie Des - powiedział Harry. - Miałeś nasłać na nas morderców, a teraz zabierasz Louisa. Nie wierze w żadne twoje słowo. 

- Cóż Harry...  Chyba właśnie znowu się rozmyśliłem. Wyrucham twoją kurwę takz że nie wstanie przez tydzień. Zniszczę jego psychikę torturując go i gwałcąc na zmianę, a później... - zastanowił się chwilę.  - A później takiego Ci go oddam. Jestem ciekawy czy nadal będziesz go tak kochał - splunął. - Wiedząc jak jęczał mając mnie głęboko w sobie. 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz