Part 28

11.6K 725 1.4K
                                    

Kochani, tak bardzo dziękuje wam za 15.2K wyświetleń, 2K votes, 1.3K komentarzy.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak cudownie się czuje widząc Bossa, albo inne moje dzieci w waszych ulubionych :) Coś pięknego <3 

W sumie nie wiem co mam wam powiedzieć, ale jestem zmęczona. Jest mi przykro, że przez tą całą dramę fandom tak drastycznie się podzielił. Zawsze byli antis i larries, ale cholera. To co się teraz dzieje to porażka. Free them already.  

Larry nadal to życie, tho. Przecież Louis nie zrobił chicken stuffed with mozzarella wrapped in parma ham with a side of homemade mash dla słabych Larries! 

No i zapraszam na If we i Kopciuszka :)

Rozdział niesprawdzony. 

________________________________________________________________

Harry, niezależnie od sytuacji, zawsze starał się mnie uspokoić. Tym razem, jednak, nawet nie próbował. Siedziałem na jego kolanach tempo wpatrując się w zdjęcie zabitego chłopaka. Śledziłem wzrokiem wyryty w ciele napis, wiadomość, którą ten psychopata do mnie skierował i drżałem. 

Byłem cholernym agentem SIS, ale ta sprawa... Ta sytuacja dotyczyła mnie, mojej osoby i bałem się. 

- Co z tym zrobimy? - zapytałem po dłuższej chwili. Odpowiedziała mi cisza. - Myślę, że to czas w którym powinniśmy iść na policję. Nie jesteśmy w stanie załatwić tego sami. 

- Jesteśmy - powiedział pewnie Harry. - Rano spotkamy się z komendantem tutejszej policji - poinformował nas - wtedy dowiemy się na czym stoimy. 

Poklepał moje udo, dając mi do zrozumienia, żebym wstał. 

- Harry - zaczął Zayn - będziemy potrzebować pomocy innych rodzin. Zajmiemy się tym z Niallem i będziemy w Londynie w przeciągu tygodnia. 

- Lećcie - odpowiedział. - Samolot zabierze was tam jutro w południe.

Nie wiedziałem o jakiej rodzinie mówili, ale byłem zbyt zmęczony i przerażony, żeby o to pytać. Moje ciało samo skierowało się do sypialni i ułożyło się na łóżku. Harry dołączył do mnie chwilę później, obejmując mnie swoimi umięśnionymi ramionami. To był jeden z tych wieczorów, gdy to ja potrzebowałem jego ciepła. 

- Nie pozwolę cię skrzywdzić - szepnął Harry. - Zrobię wszystko, żebyś był bezpieczny Louis, wszystko. 

Objął mnie ciaśniej. 

- Harry, tu nie chodzi już tylko o mnie - odpowiedziałem. - Tu chodzi też o ciebie - wytłumaczyłem. - Boje się, że to tobie stanie się krzywda. Już raz cię prawie straciłem, drugi raz nie dam rady przez to przejść - mój głos się załamał. Złapałem jego dłoń w swoją i uniosłem ją na wysokość moich ust. Ucałowałem jej knykcie. - Kocham Cię Harry. 

- Kocham Cię Louis. 

Prawdą było, że przy nim czułem się bezpieczny. Jego ramiona były moim domem. Jego oczy były morzem, w którym tonąłem i nie miałem nic przeciwko. Moje serce uderzało w rytm bicia jego. 

Mimo zmęczenia nie udało mi się zasnąć. Delikatnie wyplątałem się z ramion Harrego i najciszej jak potrafiłem wyszedłem z pokoju, znajdując wcześniej mój telefon. Dopiero gdy znalazłem się na korytarzu wykonałem telefon do osoby, której ufałem najbardziej na świecie. 

- Liam - odetchnąłem, gdy usłyszałem jego zaspany głos. 

- Louis. Dobrze cię słyszeć bracie. Sprawy się spierdoliły - westchnął. - Wylądowałem w L.A. pół godziny temu. Myślisz, że dacie radę przyjechać do mojego hotelu? - zapytał mnie.

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz