Part 41

10K 656 1.9K
                                    

Przepraszam, że Boss nie był planowo, ale coś mi cały czas nie pasowało. Nadal nie jest okej, no ale... 

I z góry przepraszam <3 

Jestem zakochana w tej piosence <3 Od wczoraj gwałcę! Jakie przystojne chłopoki! 

Boże, mam nadzieję, że wszyscy będziecie mogli zobaczyć to zdjęcie po "Harold, kociaku" <3 

______________________________________

- Jezu Chryste - wychrypiał Harry, zabierając poduszkę spod mojej głowy. Uchyliłem powieki, patrząc jak przykłada ją sobie do twarzy. Miałem nadzieje, że chuj się nią udusi. To przez niego  miałem kaca. "Dawaj Lewis! Body shots! Ze mną się nie napijesz?!"  No jakbym miałbym się z nim nie napić?! Musiałem! On mnie zaszantażował! A ja tylko chciałem, żeby mi obciągnął... 

Przecież Księżniczka Harolda by się obraziła! Ale obaj byśmy teraz żyli! Ale po co?! Po co, skoro można śmierdzieć jak bezdomny i wyglądać jeszcze gorzej! Boże, przecież ja nadal miałem na sobie wczorajsze ubrania. Zresztą Harry też. Jego koszula była rozpięta, pozwalając mi nacieszyć oczy, tym sześciopakiem. Oblizałem spierzchnięte wargi. 

Ostatnie co pamiętałem z poprzedniej nocy to tequila. Bardzo dużo tequili. Spijanie jej z ciała Harrego, zlizywanie soli z jego piersi i ssanie limetki z jego ust. A to wszystko na barze. 

Ale wcześniej Harry musiał pokazać do kogo należę. Po sytuacji ze striptizerem i szybkim numerku w loży, zaciągnął mnie na parkiet. Chyba nigdy nie tańczyłem tak... Tak wyuzdanie? Widziałem jak inni na nas patrzyli, gdy w rytmach jakieś zmysłowej piosenki, ocierałem się tyłkiem o jego krocze. Jak jego duże dłonie, zaciskały się na moich biodrach, przytrzymując mnie boleśnie blisko jego ciała. Czułem się jakbyśmy byli sami na parkiecie. Dałem się ponieść alkoholowi, muzyce i jego ustach na mojej szyi. To jak zaborczo mnie trzymał, powodowało u mnie poczucie dumy. Byłem Harrego, a on był mój i wszyscy mogli to zobaczyć. Na samo wspomnienie, moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Zaborczy Harold, to mój ulubiony Harold. 

Zastanawiała mnie jednak kwestia. A mianowicie jak dodarliśmy do domu? I czy czegoś znowu nie odwaliliśmy. Bo wiedziałem, że mamy do tego tendencję. Szczególnie kiedy towarzyszył nam Niall, Kells i alkohol. Destrukcyjne trio. Gdzieś w środku czułem, że coś chcieliśmy zrobić i miałem nadzieję, że Zayn nas powstrzymał. On był z nas wszystkich najmądrzejszy! 

Leniwie wyciągnąłem dłoń, kładąc ją na brzuchu Harrego. Byłem napalony i skacowany. I choćby od tego zależało moje życie, nie byłem w stanie uprawiać seksu. Może on był w stanie szybko mnie przelecieć? Tak na dobry początek dnia? Ale patrząc na niego, wiedziałem, że to niemożliwe. Sam ledwo funkcjonował. Skąd on miał malinkę na brzuchu?! Ja mu tego nie zrobiłem! Jeśli zdradził mnie dzień przed naszym ślubem, to obetnę mu penisa, a później go nim nakarmię! 

Uniosłem dłoń i z całą energią, jaka mi pozostała, uderzyłem Harrego w brzuch. Obaj syknęliśmy słysząc głośny plask, automatycznie zakrywając uszy. Mogłem poczekać z zemstą, aż moja głowa przestanie pulsować. Pijany Louis, to głupi Louis. 

- Za co? - zapytał cicho. - Czemu mnie bijesz? - jęknął, masując swój umięśniony brzuch. 

- Zdrajca - szepnąłem. - Zdradziłeś mnie - znowu go uderzyłem. 

Dobra, uderzyłem to za dużo powiedziane. Raczej go musnąłem, bo na nic innego nie miałem siły!

- Co ty pieprzysz Lewis? 

- Masz malinkę na brzuchu - powiedziałem, naciskając purpurowe znamię palcem. 

Harry zaśmiał się ochryple.

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz