Part 44

7.4K 658 735
                                    

Nienawidzę pisać tak spontanicznych końcówek rozdziałów, bo zwykle ich nie planuje i wychodzą tak a nie inaczej, ale ;) 

Kochani 83 k wyświetleń, 8 k gwiazdek i 4,5 k komentarzy. 

Bardzo się cieszę, bo widzę, że przybywa dużo nowych czytelników :) A, że starzy nadal ze mną zostali, mimo tej telenoweli, którą piszę - to wow 

Dodałam dzisiaj Kopciuszka

_______________________________________________

- Nie wiem o czym mówisz - powiedziałem, kładąc dłonie na kolanach. Czułem jak wilgotne były, a stres powoli ogarniał moje ciało. 

- Zastanawiałem się skąd znam ten głos, twój głos - sprostował. - Oczywiście to mógłby być przypadek! Mógłbym stwierdzić, że usłyszałem go kiedyś na ulicy i jakoś zapadł mi w pamięci, ale nie - spojrzał na mnie. - Wiem jak działa SIS Panie Tomlinson - urwał, uważnie na mnie patrząc. - Skoro Pan nadal gra głupka, to chętnie wytłumaczę. W trakcie rozprawy, zakłada się oskarżonemu opaskę na oczy, żeby nie mógł widzieć twarzy świadków. Oczywiście to nie głupie. Przecież chodzi o bezpieczeństwo Agentów. No, bo przecież nawet z Alcatraz dało się uciec, to z więzienia SIS nie da rady? Wracając do rzeczy.  To dobre, bo przecież oskarżony pozbawiony jest wzroku i to daje poczucie bezpieczeństwa Agentowi, ale dzięki temu inne zmysły szybko się wyostrzają. Przecież nikt nie szuka zemsty po głosie, prawda? Wszyscy chcemy twarzy. Zapamiętujemy każdy detal, każdą bruzdę, żeby dokładnie wiedzieć kogo szukać. I taka twarz prześladuje nas w koszmarach, ale też... To daje nam motywację do ucieczki. Wróćmy do dnia, w którym się poznaliśmy, dobrze? - zapytał, odpalając papierosa. - Do dnia, w którym Pan i pańscy koledzy zniszczyliście życie wielu osobom - zaciągnął się, wyciągając paczkę w moją stronę. Przyjąłem papierosa i nachyliłem się, żeby go odpalił. 

-  Całą rozprawę musiałem więc polegać na swoim słuchu Panie Tomlinson. Było was trzech. Trzech agentów, którzy pracowali nad moją sprawą. Udało wam się udowodnić wiele rzeczy i wiem, że ona wam pomogła. Moja kochana córka... Zdrajczyni - splunął. - Gdyby nie ona, nic byście na mnie nie mieli. Handel ludźmi, zmuszanie do prostytucji, produkcja i sprzedaż narkotyków, morderstwa, zastraszania, a to dopiero początek obszernego sprawozdania. Mając tyle niezbitych dowodów i zeznania mojej najlepszej zabójczyni z łatwością mnie zamknęliście. Ale ja pamiętałem głosy Louis. Ciebie było trudniej skojarzyć, niż Nialla. Mąż Zayna, był drugim, który zeznawał - powiedział powoli. - Tożsamości trzeciego nie znam, ale teraz to już kwestia czasu. 

- Czego chcesz? - zapytałem, gasząc papierosa. 

- Nadal się nam tym zastanawiam, bo widzę tutaj kilka opcji - uśmiechnął się. - Pierwsza - odchylił jeden palec. - Mógłbym cię zamknąć i torturować, żebyś wyśpiewał mi wszystkie tajemnice SIS, a to że kilka razy bym cię przeleciał byłoby tylko wisienką na torcie. - Druga - odchylił kolejny palec - mógłbym zmusić się, abyś wyśpiewał wszystko Harremu, a wtedy by cię porzucił, albo - zamilkł gwałtownie - w najlepszym wypadku by cię zabił. 

- Myślisz, że Ci uwierzy? - zaśmiałem się. - Harry nie jest głupi i cię nienawidzi. 

-  Wręcz przeciwnie Louis. Mój syn z pewnością nie jest głupi. Załóżmy, że powiedziałbym mu o tobie prawdę. Myślę, że po jakimś czasie złożyłby to w całość. To jak sprawny jesteś, jak dobrze posługujesz się bronią, jak znaleźli jego magazyn i kilka innych rzeczy - wyliczał. - I jeśli mogę być szczery, bo mogę prawda? Na to najwyższa pora! To zabiłoby go od środka. 

Przełknąłem głośno. 

- A trzecia opcja? 

- Słyszał Pan kiedyś, Panie Tomlinson o syndromie sztokholmskim i o Natashy Kampusch? 

Boss/ Larry; ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz